Na azjatyckich rynkach akcji dominowały dziś spadki wiązane z ucieczką inwestorów do bezpieczniejszych aktywów. Tymczasem chiński juan sukcesywnie słabnie i względem dolara zszedł do 5,5-letnich minimów.


Spadkiem o 1,85% zakończył środowe notowania japoński Nikkei 225, wymazując tym samym dorobek całego tygodnia. Druga część sesji i tak poprawiła nieco obraz dnia, przed regulaminową przerwą główny indeks giełdy w Tokio tracił ponad 3%.
Kolor zielony, którym na Dalekim Wschodzie oznacza się spadki, dominował dziś także w Hongkongu, Korei Południowej, Tajwanie czy Singapurze. W ten sposób inwestorzy reagują na wzrost „pobrexitowej” niepewności, którą tylko na moment rozwiały nadzieje w to, że banki centralne ponownie uratują wzrosty na rynkach akcji. Obecnie sytuacja znów robi się napięta, szczególnie w związku z problemami brytyjskich funduszy inwestujących w nieruchomości oraz dalszym osłabianiem się funta.
Ze spadkami na rynku akcji korespondują dalsze spadki rentowności obligacji. Ucieczka kapitału do bezpieczniejszych aktywów sprawiła, że rentowności japońskich papierów 20-letnich po raz pierwszy w historii sięgnęły dziś zera. Drożeje także inna tradycyjna przystań – złoto.
Na chińskich giełdach zmienność była dziś niewielka. Za Wielkim Murem tematem dnia jest kolejne osłabienie się juana, któremu Ludowy Bank Chin pozwolił zejść do najniższego poziomu od końca 2010 r. (6,6857). Kurs offshore sięgnął natomiast 6,707 CNY.
Juan będzie w centrum uwagi także jutro, ponieważ z Chin napłynąć mają dane o rezerwach walutowych. Według prognozy analityków ankietowanych przez Bloomberga, ich wartość spadła do 3,167 bln dolarów, czyli najniższego poziomu od 2011 r.
Prognozy dla kursu juana zmieniły dwa duże banki. Zdaniem ABN Amro na koniec roku chińska waluta będzie warta 6,8 dolara (poprzednia prognoza 6,7). Z kolei Goldman Sachs przewiduje, że za 12 miesięcy oficjalny fixing juana wyniesie 7,00 zamiast 6,80.
Michał Żuławiński