Na razie debata budżetowa bardziej interesuje media niż deputowanych. Na sali plenarnej hiszpańskiego parlamentu trzy czwarte miejsc było wczoraj pustych. W ławach rządowych zajęty był tylko jeden fotel: wicepremier Sorayi Sáenz de Santamaríi, która referowała projekt wydatków na przyszły rok.
Jak dotychczas, wszystkie partie opozycyjne krytykowały budżet, uznając, że oszczędności doprowadzą do kolejnych strajków i niepokojów. "Jako deputowany buntuję się. To jest budżet desperacji. Doprowadzi do większego bezrobocia i zapaści ekonomicznej" - alarmował rzecznik opozycyjnej Zjednoczonej Lewicy, Gaspar Llamazares.
Przyszłoroczne oszczędności mają wynieść w Hiszpanii 40 miliardów euro. Najbardziej ucierpią oświata i służba zdrowia.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Ewa Wysocka,Barcelona/em/dyd
Źródło:IAR