Wyniki wyborów w USA mogą mieć konsekwencje dla wszystkich. Jako pierwsi zyskać albo stracić mogą inwestorzy, dlatego o możliwe scenariusze zapytaliśmy rynkowych analityków.
![Kto lepszy dla rynków - Trump czy Biden? [Komentarze analityków]](https://galeria.bankier.pl/p/f/6/6b6cec944b13a0-948-568-0-30-3990-2393.jpg)
![Kto lepszy dla rynków - Trump czy Biden? [Komentarze analityków]](https://galeria.bankier.pl/p/f/6/6b6cec944b13a0-948-568-0-30-3990-2393.jpg)
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB


Wygrana Bidena: Nasdaq w dół, UST10y w dół, Brent w dół
Rynek oswoił się z wygraną Bidena i mimo że wiele osób z rynku nadal wierzy w wygraną Trumpa, to wygrana Bidena nie powinna spotkać się z jakąś paniczną reakcją. Jego prezydentura będzie ciążyć rynkom dopiero w jakiejś perspektywie. Jeśli Demokraci przejmą Kongres zacznie się wydawanie bez limitu i nawet przy ekstremalnej polityce Fed doprowadzi to do wzrostu rentowności na dłuższym końcu. Demokraci będą też potrzebować wpływów i tu m.in. może wrócić idea dodatkowego podatku dla techów. Wreszcie, możliwy będzie powrót do porozumienia z Iranem, a to oznacza potencjalny skok produkcji ropy Brent. Zyskać mogą producenci "zielonej energii".
Wygrana Trumpa: Giełdy ogólnie w górę, złoto krótkoterminowo w dół
Jeśli Trump ukradnie wygraną, reakcja powinna być większa - rynki w USA przyjęłyby to entuzjastycznie (zapewnienie o braku nowych podatków korporacyjnych). Trump otoczony jest ludźmi o dużych majątkach w akcjach i to widać było podczas jego prezydentury (nawet w relacjach z Chinami). Największy potencjał miałby "brudny" przemysł - łupki czy producenci węgla. Taki niespodziewany prezent mógłby odbić się negatywnie na cenach złota, choć raczej jedynie krótkoterminowo.
Natomiast należy liczyć się ze scenariuszem, w którym w środę nie poznamy zwycięzcy. To efekt głosowania korespondencyjnego i tego, że w części stanów głosy będą liczone dopiero od jutra. Taka sytuacja może oznaczać niepewność na wiele tygodni (szczególnie, że Trump będzie kwestionował ewentualną niewielką porażkę) i jest najgorsza z perspektywy rynków.
Przejdź do relacji na żywo z wyborów w USA
Remigiusz Lemke, Ekspert ds. analiz rynków zagranicznych Biura Maklerskiego mBanku


Wybór głowy państwa w największej gospodarce na świecie bez sprzecznie będzie miał wpływ na sentyment wśród inwestorów, zarówno w krótkim, jak i średnim terminie. Jednak ocena kierunku w zależności od wyboru kandydata nie jest już tak oczywista. Pokazują to, chociażby wybory z 2016 r. kiedy wybór Donalda Trumpa miał doprowadzić do załamania rynkowego. Ostatecznie S&P 500 po ustanowieniu lokalnych minimów w listopadzie rósł niemal nieprzerwanie do początku 2018 r., zyskując na wartości ponad 60 proc.
W obecnych warunkach oprócz samego wyboru prezydenta ważne będą wybory uzupełniające do senatu. Jeżeli Republikanie utrzymają przewagę i jednocześnie wybory wygra Joe Biden, to na rynkach może zapanować większa niepewność. W obawie o potencjalne blokowanie albo przedłużanie porozumienia w sprawie kolejnego pakietu pomocowego, na który liczą inwestorzy.
Jednym z gorszych scenariusz dla rynków byłaby także niewielka wygrana Joe Biden zwłaszcza dzięki głosom korespondencyjnym. Taka sytuacja mogłaby prowadzić do prób podważenia wyniku wyborów przez urzędującego prezydenta, który uważa tę formę głosowania za bardzo wątpliwą i dającą duże pole do manipulacji wynikiem. Rynki obawiają się zapowiedzi Joe Bidena odnośnie podwyższenia podatku korporacyjnego z 21 proc. do 28 proc. Obniżenie stawki podatku od osób prawnych z 35 proc. do 21 proc. było jednym z głównych osiągnięć politycznych urzędującego prezydenta. Zapewniło to wzrost zysków firm amerykańskich i pobudziło skup akcji, co z kolei pomogło wesprzeć wzrosty na rynku giełdowym.
Warto zauważyć, że potencjalne podwyższenie podatków nie musi mieć aż tak negatywnego skutku. Jednym z powodów jest fakt, że prawdopodobnie wprowadzenie wyższych podatków zostanie odroczone w czasie. Po drugie propozycje nie muszą mieć obecnie zakładanego kształtu i ostatecznie może okazać się, że wpływ na zyski firm będzie minimalny.
Kolejnym czynnikiem łagodzącym potencjalny wzrost podatków jest znacznie większy pakiet stymulacyjny, który w przypadku wyraźnego zwycięstwa Joe Bidena i Demokratów mógłby wynieść nawet 3 biliony dolarów. Wczytując się w propozycję wydatków infrastrukturalnych, głównymi beneficjentami będą firmy budowlane i kolejowe.Z kolei pod ostrzałem znajdą się firmy paliwowe jak Exxon Mobile czy Chevron, dla których zniesienie dotacji oraz zakaz szczelinowania na terenach federalnych stanowiłby kolejny cios po spadającym popycie na ropę, który już doprowadził do najniższych wycen akcji od lat.
Po przeciwnej stornie prawdopodobnie znajdą się dostawcy energii słonecznej i wiatrowej. Joe Biden nakreślił plan wydania 2 bilionów dolarów w ciągu pierwszych czterech lat urzędowania w celu zmniejszenia emisji dwutlenku węgla i zelektryfikowania sektora transportu. Biorąc pod uwagę zapowiedzi kandydata na prezydenta ze strony Demokratów, pod silną presją znajdą się również firmy technologiczne, które mogą zostać dotknięte przez daleko idące regulacje.
Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM Banku Ochrony Środowiska


W długim okresie się wygrana Donalda Trumpa jest dla giełd amerykańskich lepsza niż wygrana Joe Bidena. Powodem jest program Bidena, w którym znajdziemy wątki związane podwyżkami podatków, powrotem rozmaitych regulacji w gospodarce czy działaniami antymonopolowymi. Podsumować to można trzema wyrazami: wyższe koszty dla biznesu.
Ważny będzie też wynik wyborów do Senatu. W sytuacji, w której Republikanie przegraliby wyższą izbę, to nawet zwycięskiemu Trumpowi ciężko byłoby rządzić. Wtedy rynek mógły mieć obawy, że druga kadencja będzie bardziej chaotyczna.
Przy utrzymaniu obecnego status quo rynki w krótkim okresie mogą być zawiedzione tym, że nic się nie zmieniło. To troszkę paradoks, ponieważ rynki mają oczekiwanie na zwycięstwo Bidena i przyspieszenie programów fiskalnych. Jednak w dłuższym horyzoncie myślę, że sytuacja powróciłaby na zwykłe tory.
Cztery lata temu media wieściły, że zwycięstwo Trumpa oznacza wielki krach. Tymczasem zaczęliśmy iść szybko do góry. To pokazuje, że kluczowym elementem są czynniki wpisane w program wyborczy. Zwycięstwo Trumpa to brak podwyżek podatków i wyższych kosztów dla biznesu, zwycięstwo Bidena wręcz przeciwnie.
Prognozowanie sytuacji na rynku walutowym jest trudniejsze niż w przypadku rynku akcji. Po pierwsze, z racji tego, że do końca nie wiemy, jak będzie zachowywał się Joe Biden wobec Chin. O tym mówił bardzo mało, być może jego podejście byłoby bardziej wyważone. Natomiast sądzę, że nie można liczyć na to, że prezydent Biden będzie prowadził całkowicie zmieni sposób prowadzenia polityki wobec Chin. Część Demokratów popiera to, co robi Trump, natomiast nie podoba im się forma.
W przypadku wygranej Trumpa, dolar w pierwszym momencie może zareagować osłabieniem, natomiast ono szybko przerodzi się we wzrost wartości. Jeżeli wygra Biden, pierwszą reakcją będzie osłabienie dolara, które potem będzie jednak wymazywane. Sumarycznie mam wrażenie, że rynek walutowy szybciej przejdzie do innego tematu niż tylko wybory prezydenckie. Największą niepewność rodziłby scenariusz, w którym szybko nie poznalibyśmy wyników wyborów – wtedy mamy słaby listopad na giełdach, wyraźne umocnienie dolara oraz dodatkowy niepokój wokół kwestii lockdownu i wsparcia dla gospodarki.
Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz DM TMS Brokers


Bukmacherzy przypisują wygranej Bidena ponad 60-procentowe. prawdopodobieństwo. Sama wygrana to za mało, liczy się jej skala. Wynika to z faktu, że Trump nie zadeklarował, że nie będzie podważać wyniku głosowania, zwłaszcza w części korespondencyjnej. Taki scenariusz, trwającego kilka dnia a nawet (jak w 2000 roku) politycznego pata jest najgorszy dla indeksów i surowców a na rynku walutowym oznaczałby ucieczkę do walut bezpiecznych, na której zyskałyby frank, jen i dolar.
Odwrotnie: możliwość szybkiego obwieszczenia zwycięstwa Bidena (w środę w godzinach porannych), którą należy utożsamiać przede wszystkim z zagwarantowaniem głosów elektorskich z Florydy wywołałaby rajd ulgi na giełdach, które mają za sobą najgorszy tydzień od marca. W takim przypadku dolar zostałby przeceniony a zyskałyby waluty ryzykowne, m.in. złoty.
Wynik wyborów należy bezpośrednio łączyć także z przyszłością luzowania fiskalnego w USA. Od wakacji toczone są polityczne spory o skalę i sposób wsparcia gospodarki. Zwycięstwo Bidena i przewaga w Senacie pozwoliłoby Demokratom najpóźniej na początku przyszłego roku wcielić w życie pakiet o wartości około 2,2 biliona dolarów. Z kolei utrzymanie Senatu w rękach Republikanów będzie powodować konieczność powrotu do rozmów i skutkować tym, że fiskalna odsiecz nadejdzie później i przede wszystkim będzie mieć mniejszą moc.
Skala i czas dostarczenia impulsu fiskalnego ma konsekwencje zarówno krótkoterminowe, jak również średnioterminowe. W krótkim horyzoncie dawać będzie nadzieje, że amerykańska gospodarka wytrzyma napór drugiej fali pandemii. W szerszym: bodziec fiskalny i transfery socjalne będą rzutować na przyszłą inflację, ale nie zmuszą Rezerwy Federalnej do reakcji. Przy zerowych stopach siła presji cenowej wyższa niż w innych gospodarkach będzie oddziaływać na niekorzyść dolara poprzez kanał realnych stóp procentowych. Ich pogłębienie byłoby bardzo pozytywne także z punktu widzenia metali szlachetnych.