"Co ty królowo myślisz, że się ciebie boję" - tak według Moniki Olejnik zwrócił się do niej przez telefon Woyciechowski. Wcześniej zatelefonował, pytając, czy musi o jego życiorysie mówić na podstawie relacji osób trzecich.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", Woyciechowski zadzwonił do Olejnik po jej audycji w Radiu Zet, podczas której rozmawiała z premierem Marcinkiewiczem.
Woyciechowski jest przewodniczącym rady nadzorczej Nafty Polskiej i czasowo prezesem tej państwowej spółki. Dziennik pisze, że właśnie o to, dlaczego akurat on dostał to stanowisko, dziennikarka zapytała premiera. Stwierdziła, że w konkursie zdobył on 13 punktów na 100. Woyciechowski oskarża Olejnik o kłamstwo, bo na stanowisko szefa Nafty nie było żadnego konkursu. Dziennikarka wyjaśnia, że nie mówiła, iż chodzi o konkurs. Tłumaczy, że chodziło jej o egzamin na członków rad nadzorczych, z którego zaliczeniem Wojciechowski miał problemy.
"Gazeta Wyborcza " przypomina, że wcześniej szef Nafty miał grozić liderowi LPR Romanowi Giertychowi za to, że powiedział, iż Woyciechowskiego usunięto jako eksperta z komisji do spraw PKN Orlen.
"Gazeta Wyborcza"/łut/dabr
Źródło:IAR