Na szczycie klimatycznym w brazylijskim Belem urzędnicy z państw najbardziej narażonych na skutki zmian klimatu apelowali o wsparcie. Opisywali trapiące ich kraje klęski żywiołowe, w tym powodzie, huragany i podnoszenie się poziomu morza.


Przed rozpoczynającą się w poniedziałek konferencją klimatyczną COP30 w Belem, w brazylijskiej Amazonii, przedstawiciele państw rozmawiali o nowej inicjatywie ochrony lasów deszczowych i szukali porozumienia w sprawie ujednolicenia globalnego rynku uprawnień do emisji CO2.
Podczas piątkowych spotkań wysłuchano również delegatów z państw narażonych na skutki zmian klimatu, którzy opisywali „życie na pierwszej linii” globalnego ocieplenia i dali „płomienne świadectwo” szkód, jakie przynosi ono na świecie – podała agencja AP.
Haitański dyplomata Smith Augustin, którego kraj nawiedził niedawno niszczycielski huragan Melissa, apelował do bogatych państw, mających większy udział w globalnych emisjach, o wsparcie w przygotowaniach do kolejnych katastrof.
– Huragan i ulewy zdruzgotały mój kraj. Kraje rozwijające się, szczególnie małe państwa wyspiarskie, są najmniej odpowiedzialne za zmiany klimaty – zaznaczył.
AP podkreśliła, że na poprzednim szczycie klimatycznym w ubiegłym roku państwa rozwinięte zapowiedziały przeznaczenie 300 mld dolarów na pomoc biednym krajom w radzeniu sobie z klęskami, ale pieniądze te nie zostały jeszcze przekazane.
Wiceprezydent Kenii Kithure Kindiki powiedział, że w jego kraju ratownicy wciąż poszukują wielu osób zaginionych w wyniku powodzi z ubiegłego tygodnia. – Cykl ekstremalnych susz na zmianę z niszczycielskimi powodziami, który dawniej zdarzał się raz na stulecie, wciąż nas zabija. Obecnie to stało się częste – dodał.
Sytuację w swoim kraju opisywał też minister spraw zagranicznych Wysp Marshalla, małego państwa leżącego na Pacyfiku, Kalani Kaneko. – Wystarczy, że wyjrzymy przez drzwi naszych domów, by zobaczyć skutki zmian klimatu. Teraz morze się podnosi, rafa koralowa wymiera, a ryby przenoszą się z naszych wybrzeży na chłodniejsze wody – powiedział.
Program ONZ ds. Środowiska (UNEP) ostrzegał, że światu nie uda się zatrzymać globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza w stosunku do czasów przedprzemysłowych, co było celem deklarowanym w porozumieniu paryskim z 2015 roku. Ubiegły rok był najcieplejszy, odkąd prowadzone są statystyki, a według naukowców wzrost temperatury prowadzi do dłuższych susz, tragiczniejszych w skutkach upałów i silniejszych sztormów – podała AP.
W szczycie nie uczestniczył prezydent USA Donald Trump, który sprzeciwia się działaniom na rzecz powstrzymania zmian klimatu. Jego administracja nie wysyła również oficjalnej delegacji na konferencję COP30.
Przeczytaj także
W Belem nie pojawili się również przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping ani premier Indii Narendra Modi, ale kraje te reprezentowane były przez urzędników niższego szczebla.
Do nieobecności Trumpa odniósł się w swoim przemówieniu minister środowiska Tuvalu Maina Vakufa Talia.
– Panie prezydencie, to haniebne lekceważenie reszty świata – powiedział.
Konferencja COP30 w Belem rozpocznie się w poniedziałek i zgodnie z planem zakończy się 21 listopada, choć w przeszłości wielokrotnie obrady przedłużały się, gdy państwa nie mogły dojść do porozumienia w sprawie ostatecznych deklaracji.(PAP)
wia/ mal/


























































