Po wczorajszej, delikatnej dewaluacji, w czwartek władze Kazachstanu poszły na całość i w ogóle zrezygnowały z kontroli nad kursem tenge. W rezultacie kazachska waluta osłabiła się do dolara o rekordowe 28%.


W środę Kazachstan zdewaluował swoją walutę o 4,4%, a rynkowa cena dolara sięgnęła 197 tenge. Było to tylko preludium do czwartkowej decyzji. Kazachstan przeszedł na reżym płynnego kursu walutowego – poinformował premier Karim Massimov. Od teraz wartość tenge ustalać ma gra popytu i podaży na rynku, a nie decyzje banku centralnego.
W rezultacie kurs dolara wystrzelił w górę o 28%, do rekordowych 252,15 tenge. To najsilniejsza dewaluacja w dziejach Kazachstanu, który w lutym 2014 roku obniżył wartość tenge o 20%. Teraz bank centralny będzie prowadził politykę celu inflacyjnego i raczej nie będzie to łatwe zadanie. Po niemal 30-procentowej deprecjacji waluty inflacja w Kazachstanie osiągnie dwucyfrowe wartości, zubażając jego mieszkańców.
Zdaniem analityków decyzja Kazachstanu jest ruchem wyprzedzającym podwyżkę stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Ale to także próba wzmocnienia własnej pozycji handlowej kosztem innych krajów, czyli klasyczny przejaw wojen walutowych. Zwłaszcza że największy w Azji Centralnej eksporter ropy naftowej ucierpiał zarówno na silnym spadku cen surowca, jak i na recesji w Rosji i pogarszającej się koniunkturze gospodarczej w Chinach.
To kolejna dewaluacja w Azji. Pierwsi w ostatnim okresie byli Japończycy, którzy w latach 2012-14 osłabili jena o jedną trzecią. W ubiegłym tygodniu delikatnej, niespełna 5-procentowej, dewaluacji (a dokładniej podniesienia kursu referencyjnego dolara) dokonały Chiny. W środę na administracyjne osłabienie waluty zdecydował się Wietnam.
K.K.