Prezydent Argentyny Mauricio Macri obiecał, że zwycięży w październikowych wyborach prezydenckich i tym samym odwróci wynik niedzielnych prawyborów, które wygrał kandydat opozycji Alberto Fernandez.


"Ufam, że w październiku (...) ci, którzy nie chcą powrotu do przeszłości, dołączą do nas" - powiedział w poniedziałek Macri na konferencji prasowej.
Zwycięstwo Fernandeza w niedzielnych prawyborach spowodowało głęboką, największą od 18 lat zapaść na argentyńskich rynkach, m.in. akcji i obligacji. W poniedziałek notowania na giełdzie w Buenos Aires spadły o prawie 38 proc. w porównaniu do piątkowego zamknięcia. Osłabła także argentyńska waluta - na koniec dnia za dolara płacono 53,9 peso wobec 45,3 peso w piątek.
Niedzielne prawybory były pierwszą okazją dla Argentyńczyków wyrażenia swoich preferencji przed właściwym pojedynkiem 27 października między realizującym kurs bolesnych reform wolnorynkowych Macrim a jego czołowym przeciwnikiem, zwolennikiem interwencjonizmu państwowego w gospodarce, Alberto Fernandezem.
Razem z Fernandezem, uważającym się za spadkobiercę byłego prezydenta Juana Perona i stworzonego przez niego ruchu peronistycznego, na stanowisko wiceprezydenta kandyduje była prezydent Cristina Fernandez de Kirchner.
Eksperci uważają, że wynik niedzielnego głosowania jest wyrazem głębokiego niezadowolenia Argentyńczyków z sytuacji gospodarczej, która zdominowana jest przez 40-procentową inflację i ponad 10-procentowe bezrobocie. Podkreśla się, że w społeczeństwie panuje niepokój, a rząd jest "oderwany od rzeczywistości" i nie radzi sobie z problemami.
Znawcy tematu przypominają, że argentyńska gospodarka jest sparaliżowana dwoma kryzysami walutowymi z 2018 r., które spowodowały utratę 50 proc. wartości peso. Argentyna musiała zwrócić się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i zaciągnęła pożyczkę w wysokości ponad 57 mld USD. Mimo to w tym roku przewidywany jest spadek PKB w tym kraju o 1,2 proc., a ożywienie gospodarcze i wzrost PKB o 2,2 proc. prognozowany jest na drugą połowę przyszłego roku.
Inwestorzy zagraniczni popierają Macriego, mimo że jego polityka wywołała głęboką recesję, a jego ponowny wybór oznaczałby dalsze głębokie cięcia w wydatkach publicznych. Obecny prezydent twierdzi jednak, że jego polityka reform wolnorynkowych w końcu "znormalizuje" gospodarkę.
Z kolei Fernandez, który obiecywał m.in. darmowe leki dla emerytów i podwyżki płac dla pracowników sektora publicznego, atakował Macriego, zarzucając mu, że jego polityka doprowadziła do zwiększenia ubóstwa i bezrobocia.
Przeczytaj także
MZ/PAP