Na koniec II kwartału 2025 r. bankowość mobilna w Polsce była już kanałem pierwszego wyboru dla zdecydowanej większości klientów. Korzystało z niej ponad 28 mln klientów banków. Aż siedmiu na dziesięciu klientów, którzy mają aplikację bankową, nie logowało się już do banku przez przeglądarkę w komputerze.


W ujęciu szerokim, obejmującym nie tylko aplikacje, ale też serwisy RWD otwierane z urządzeń mobilnych, z mobilnego dostępu do banku korzystało na koniec drugiego kwartału 28,41 mln osób. To o 1,3 proc. więcej niż kwartał wcześniej i o 8,0 proc. więcej niż rok temu. Odrobinę węższa była grupa aktywnych użytkowników samych aplikacji mobilnych. Liczyła 27,45 mln, co oznacza wzrost o 1,6 proc. kwartał do kwartału i niemal 10 proc. rok do roku. Różnica między „mobilnymi” w szerokim znaczeniu a użytkownikami aplikacji to niespełna milion osób - można ją traktować jako klientów, którzy mobilnie logują się głównie przez przeglądarkę, a nie przez aplikację. Innymi słowy, aż 96,6 proc. całej mobilnej bazy to już użytkownicy apek.
Oni nie potrzebują już komputerów do bankowania
Jeszcze ciekawszy obraz daje wskaźnik „mobile only”, czyli klientów, którzy w praktyce ograniczają się do kanału mobilnego. Tę grupę w II kwartale stanowiło 19,39 mln osób, o 6,6 proc. więcej niż w I kwartale i o 10,5 proc. więcej w skali roku. To już 70,6 proc. wszystkich użytkowników aplikacji, a zarazem 68,3 proc. całej mobilnej populacji rozumianej szeroko. W praktyce siedmiu na dziesięciu klientów, którzy mają aplikację bankową, nie potrzebuje już niczego poza telefonem. Nadal jednak pozostaje około 8,1 mln użytkowników apek, którzy przynajmniej sporadycznie sięgają po inne kanały, najczęściej bankowość internetową na komputerze. To naturalne w sytuacjach bardziej złożonych, takich jak zaciągnięcie kredytu, złożenie skomplikowanej dyspozycji czy praca na dużych zestawieniach historii rachunku.
Na poziomie poszczególnych banków liderem we wszystkich trzech ujęciach pozostaje PKO BP. W aplikacji ma on 6,13 mln aktywnych klientów, a w kategorii „mobile only” – 4,77 mln. W topie użytkowników aplikacji utrzymują się też mBank, Pekao, Santander i ING, ale wśród „mobile only” widać pewne przetasowanie: bardzo mocna pozycja ING (2,40 mln) i wysoki wynik Banku Millennium sugerują, że te instytucje skutecznie przeprowadziły klientów na „telefon-only” w najczęstszych, codziennych sprawach. Po stronie dynamiki najszybciej rośnie właśnie segment „mobile only”, co potwierdza, że to nie tylko przyrost całej bazy mobilnej, ale przede wszystkim przesuwanie się zachowań w stronę pełnej mobilności.
Co to oznacza dla przeciętnego użytkownika? Przede wszystkim wygodę i oszczędność czasu: dziś niemal wszystkie rutynowe czynności — od przelewów, przez płatności Blikiem, po wnioski o podstawowe produkty — da się zrobić w kilka dotknięć ekranu. Równolegle maleje rola przeglądarkowej bankowości internetowej w codziennym życiu, choć nadal bywa ona potrzebna przy bardziej skomplikowanych decyzjach finansowych. Dla banków ten obraz jest równie jednoznaczny: inwestycje w aplikacje mobilne to już nie przewaga, lecz warunek utrzymania lojalności, a obszary do „dopieszczania” to doświadczenie po pierwszym zalogowaniu, personalizacja i przejrzystość procesów, tak by kolejne grupy klientów mogły bezboleśnie przejść do trybu „tylko telefon”.
Rynkowa rewolucja
Sumując, II kwartał 2025 r. zamykamy z rekordową liczbą 27,45 mln użytkowników aplikacji i aż 19,39 mln klientów „mobile only”. Cała mobilna populacja — 28,41 mln w szerokim ujęciu — rośnie stabilnie, ale najsilniejszy impuls płynie z tego, że coraz więcej osób przestaje w ogóle korzystać z bankowości na komputerze.
Na rynku pojawił się też ważny sygnał z Santander Consumer Banku, który całkowicie zrezygnował z tradycyjnego serwisu transakcyjnego na komputerze i pozostawił klientom wyłącznie aplikację mobilną jako podstawowe narzędzie obsługi finansów. To decyzja przełomowa, bo do tej pory większość banków traktowała aplikację jako uzupełnienie bankowości internetowej. Taki ruch może przyspieszyć podobne zmiany u innych graczy, zwłaszcza w bankach wyspecjalizowanych w prostszych produktach, gdzie codzienne potrzeby klientów da się w pełni załatwić na telefonie.
Konkurencja będzie uważnie obserwować efekty tej decyzji, bo jeśli nie wywoła ona masowego niezadowolenia, może stać się początkiem odchodzenia od „dużych” serwisów internetowych na rzecz w pełni mobilnego ekosystemu. Warto przy tym przypomnieć, że jeszcze do niedawna uważano, że kanał mobilny będzie jedynie uzupełnieniem kanału komputerowego. Dziś okazuje się, że jest dokładnie na odwrót.


















































