Po raz pierwszy od grudnia 2014 r. wskaźnik wyznaczający oprocentowanie większości „frankowych” hipotek przekracza zero procent. Kończy się epoka rekordowo niskich stawek, a kredytobiorcy odczują historyczną zmianę w portfelach.


Wkrótce minie 8 lat od momentu, gdy Szwajcarski Bank Narodowy wprowadził po raz pierwszy w swojej historii ujemne stopy procentowe. Ruch ten dobrze zapamiętali zapewne kredytobiorcy spłacający zobowiązania oparte na helweckiej walucie. Można powiedzieć, że wyznaczał moment, w którym „frankowe” hipoteki powróciły na scenę i nie zeszły z niej do dziś. Tym razem jednak nie jako sprzedażowy hit, a raczej obiekt zainteresowania opinii publicznej, punkt obowiązkowy w sprawozdaniach finansowych banków i częsty gość na sądowych wokandach.
Nie w pełni udana interwencja, jak się wkrótce okazało, była przygrywką do „czarnego czwartku”. W grudniu 2014 r. SNB wskazał w komunikacie, że ustanawia docelowy poziom LIBOR 3M CHF w przedziale zaczynającym się w głęboko ujemnym terytorium. Potwierdził także zamiar utrzymywana minimalnego kursu franka na poziomie 1,2 za euro. Już kilka tygodni później wycofał się z tej decyzji. Szok, który poskutkował wystrzałem notowań CHF, pamiętają zapewne wszyscy „frankowicze”.


Frankowy LIBOR obniżał się na początku 2015 r. w szybkim tempie, by w maju osiągnąć poziom zbliżony do -0,75 proc. Warto przypomnieć, że zrodziło to wówczas dyskusje o możliwości stosowana ujemnego oprocentowania w kredytach hipotecznych. Dla niektórych kredytobiorców suma marży i wskaźnika okazała się ujemna, a banki broniły się przed „wypłacaniem odsetek” klientom. Sprawę rozstrzygnął, interweniując na korzyść konsumentów UOKiK, chociaż spory (także sądowe) toczyły się jeszcze kilka lat później.
Następca LIBOR 3M CHF, wskaźnik SARON 3M, rozpoczął wspinaczkę wkrótce po niespodziewanej decyzji szwajcarskiego banku centralnego w czerwcu 2022 r. Po raz pierwszy od 15 lat SNB podniósł wówczas główną stopę procentową. We wrześniu Bank Narodowy Szwajcarii ponownie zdecydował się na taki krok. Z uwagi na swoją konstrukcję, bazującą na „składaniu” warunków odnotowanych przy transakcjach jednodniowych, SARON 3M z opóźnieniem odzwierciedla zmianę stóp procentowych. Przekroczenie „punktu zero” nastąpiło w ostatnich publikowanych notowaniach – 21 października.
Nie tylko kurs franka decyduje o ratach
Wskaźnik wyznaczający oprocentowanie większości „frankowych” kredytów hipotecznych był zbliżony do zera lub poniżej tej granicy od ponad 11 lat. Teraz rozpoczyna się nowy rozdział – SARON będzie zdecydowanie dodatni. Zmienia to zarówno wysokość raty, jak i relację pomiędzy składnikami (w formule rat równych).
W przykładowym 30-letnim kredycie zaciągniętym w lutym 2008 r. na 300 tys. zł z 1-punktową marżą, jeszcze w czerwcu 2022 r. rata wynosiła ok. 400 franków, na co składało się ok. 380 franków spłaty kapitału i 20 odsetek. Przy obecnym poziomie SARON 3M wyniesie ponad 425 franków, a odsetki w racie równej wzrosną do 60 CHF. Wzrost wskaźnika do poziomu 0,4 proc. oznaczałby wzrost raty o kolejne 10 franków.
Kredytobiorcy przez ostatnich kilkanaście lat śledzili z uwagą przede wszystkim kurs helweckiej waluty. Teraz da o sobie znać drugie ryzyko, które na własnej skórze odczuli wcześniej posiadacze złotowych hipotek – ryzyko stopy procentowej.