Po kilku dniach rynkowej burzy wokół chińskiego inwestora w Bumechu - gwałtownych wzrostów ceny akcji, zawieszenia obrotu i informacji zarządu spółki - Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała, że nie otrzymała od China Coal Energy Company Limited zawiadomienia o nabyciu akcji Bumechu.


"W nawiązaniu do komunikatu z dnia 24 marca 2017 r. w sprawie zawieszenia obrotu akcjami spółki BUMECH S.A. informujemy, iż do Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) nie wpłynęło zawiadomienie od China Coal Energy Company Limited („China Coal”) o nabyciu akcji spółki BUMECH S.A. Informacje uzyskane w trybie nadzorczym podają ponadto w wątpliwość prawdziwość treści domniemanego zawiadomienia spółki China Coal, przekazanego do publicznej wiadomości przez spółkę BUMECH S.A. UKNF prowadzi obecnie czynności wyjaśniające i sprawdzające w zakresie ustalenia stanu faktycznego sprawy. Po zakończeniu prac w tym zakresie UKNF wyda stosowny komunikat, a wznowienie obrotu akcjami spółki BUMECH S.A. nastąpi po przekazaniu tego komunikatu do publicznej wiadomości." - napisano w komunikacie przesłanym redakcji Bankier.pl.
Gdy w środę opublikowano informację o dokupieniu akcji Bumechu przez China Coal Energy Company Limited, a kurs spółki wystrzelił, wielu inwestorów zastanawiało się, czy do polskiej firmy faktycznie wszedł "ten" chiński gigant, czy może tylko spółka o tej samej nazwie. Nie byłby to pierwszy przypadek w historii GPW, gdy w ten sposób próbuje się zmanipulować inwestorów. Kwestię starał się wyjaśnić w krótkiej rozmowie z "Pulsem Biznesu" prezes Bumechu, ale w piątek KNF zażądała zawieszenia notowań spółki, co mogło na nowo rozbudzić wątpliwości inwestorów. Chińczycy nie odpowiedzieli na nasze zapytanie w tej sprawie. Problem z kontaktem z chińskimi firmami czy instytucjami rządowymi jest jednak powszechny.
Wiarygodność Chińczyków miał potwierdzić komunikat zarządu Bumechu opublikowany po zakończeniu piątkowej sesji: "Spółka – w zakresie dostępnych możliwości i ram czasowych – zweryfikowała wiarygodność tego zawiadomienia, sprawdzając m.in. że podmiot o nazwie China Coal Energy Company Limited istnieje, jest spółką notowaną na chińskiej giełdzie i prowadzi działalność gospodarczą w przemyśle wydobywczym."
Do raportu dołączono pismo skierowane do KNF i Bumechu, w którym poinformowano o przekroczeniu progu 5 proc. akcji producenta maszyn górniczych. Pod notyfikacją widnieje nazwisko dyrektora wykonawczego Li Yanjianga i pekiński adres siedziby spółki, które są zgodne z prawdziwymi informacjami o spółce z Państwa Środka. Natomiast wiadomości wysyłane na podany mail są zwracane nadawcy.
Drugą interesującą kwestią, do której odniósł się zarząd Bumechu w piątkowym komunikacie, jest zawieszenie notowań spółki na GPW na żądanie KNF. Spółka informowała, że "sytuacja z ostatnich dni wskazuje na prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzeń sprzecznych z przepisami prawa oraz zmierzających do możliwego wrogiego przejęcia". W środowym komunikacie rzekomy inwestor zawiadamiał, że "dalszy wzrost zaangażowania kapitałowego w spółce jest możliwy i może zostać zwiększony w ciągu 12 miesięcy".
[Aktualizacja 14:30] Na "widmo wrogiego przejęcia" główny akcjonariusz zareagował jednak bardzo specyficznie. W czwartek, już po "chińskiej informacji", Fundacja Przystań sprzedała 75 956 sztuk akcji Bumechu po średniej cenie 1,31 zł. Wspomniana fundacja przed transakcją posiadała 10,33 mln akcji spółki odpowiadające 14,56% jej kapitału. Prezesem zarządu fundacji jest zasiadająca w radzie nadzorczej Bumechu Dorota Giżewska, a prezes Bumechu Marcin Sutkowski zasiada w radzie nadzorczej fundacji.
Maciej Kalwasiński