Komisja Europejska pozwała w czwartek Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE za niewdrożenie dyrektywy w sprawie systemów gwarancji depozytów z 2014 roku, która wzmacnia ochronę deponentów. Termin wdrożenia dyrektywy upłynął 3 lipca 2015 roku. - Mam nadzieję, że postępowanie nie będzie wszczęte, bo zajęliśmy się tym - skomentował Mateusz Morawiecki. Dodał, że przepisy mogą być wdrożone w ciągu paru tygodni. Przyjął je już rząd.


Dyrektywa z 2014 roku podnosi poziom ochrony depozytów poprzez szybsze wypłaty i lepszą wymianę informacji. Wprowadza wymóg prefinansowania wszystkich systemów gwarancji depozytów, aby zapewnić, że będą one w stanie wypełniać swoje zobowiązania w stosunku do deponentów.
Komisja zdecydowała się na taki krok, mimo że prace w Polsce dotyczące wdrożenia dyrektywy są na ostatnim etapie.
Termin wdrożenia tych przepisów upłynął na początku lipca ubiegłego roku. Od tego czasu Komisja wysłała do Polski dwa ponaglenia, ostatnie w grudniu. W Polsce prace przyspieszyły i 20 maja przepisy przyjął Sejm. Teraz jeszcze tylko zatwierdzenie w Senacie i podpis prezydenta.
Komisja była świadoma prowadzonych prac i planowanego ich zakończenia już w przyszłym miesiącu, mimo to zdecydowała się na skierowanie pozwu. Komisja w każdej chwili może ten pozew wycofać, jeśli otrzyma informacje o pełnym wdrożeniu dyrektywy. Gdyby jednak tej informacji nie było do momentu ogłoszenia wyroku przez unijny Trybunał Sprawiedliwości, wtedy sędziowie mogą nałożyć na Polskę karę finansową.
Komisja srogo karze za brak BRRD
Srodzy są unijni komisarze, gdy chodzi o egzekwowanie dyrektywy BRRD. To unijny bat na banki, których ratowanie w latach 2008-13 pochłonęło setki miliardów euro z kieszeni europejskich podatników (z ang. bail-out).
BRRD zastępuje bail-outy bail-inami. Zamiast ratować banki z pieniędzy podatników, będą ratowane z pieniędzy obligatariuszy i deponentów. Dyrektywa zakłada, że depozyty powyżej kwoty 100 tys. euro wejdą w skład masy upadłościowej bankrutującego banku. To rozwiązanie przetestowane w 2013 roku na Cyprze, gdzie w obliczu plajty banków Komisja Europejska chciała „opodatkować” wszystkie depozyty stawką 6,75%. Skończyło się na tym, że "tylko" posiadacze wkładów powyżej 100 tys. euro stracili 47,5% swoich oszczędności.
Zatem implementacja dyrektywy BRRD istotnie zmniejsza bezpieczeństwo wkładów bankowych. Zwłaszcza tych dużych, ale gdyby okazały się one niewystarczające, to drobni ciułacze nie będą mogli spać spokojnie.
Morawiecki: Zajęliśmy się tym
"Mam głęboką nadzieję, że to postępowanie nie będzie wszczęte, a to dlatego, że zajęliśmy się tym. Niestety nasi poprzednicy zaniedbali ten temat, bo to wcześniej powinno być już załatwione, ale w bardzo dobrym tempie minister finansów podjął ten temat i już na posiedzeniu Rady Ministrów zaakceptowaliśmy to 20 maja. Wcześniej zostało to zaakceptowane przez Sejm i chyba ósmego, czy dziewiątego czerwca ma szansę być zatwierdzone przez Senat, w związku z tym jest bardzo krótki okres pomiędzy tą datą, do której powinno to zostać wdrożone, a datą od której będzie to wdrożone" - powiedział polskim dziennikarzom w Brukseli wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki.
Podkreślił jednocześnie, że Polska ma jeden z najsilniejszych w Europie Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). "W proporcji do depozytów detalicznych, jest to już dzisiaj jeśli nie jeden z najsilniejszych, być może nawet najsilniejszy ze wszystkich bankowych funduszy gwarancyjnych, więc depozyty są dobrze chronione, depozyty są bezpieczne, a dyrektywa o tych depozytach i o BFG zostanie przetransponowana z bardzo niewielkim opóźnieniem i już jest procedowana w parlamencie" - podkreślił.
Pytany o to, czy może to być ew. brak dobrej woli ze strony KE, że uruchamia tę procedurę, choć prace legislacyjne nad wdrożeniem są zaawansowane, odparł, że nie wiąże tej kwestii z innymi problemami.
"Komisja Europejska słusznie jest niezadowolona ze stanu niewdrażania dyrektyw w różnych państwach członkowskich i chce ukrócić te wszystkie opóźnienia, bo wtedy brak wdrożenia oznacza brak harmonizacji przepisów. To jest jasne. W związku z tym, ja nie odnoszę się do tego, co Komisja robi, tylko stwierdzam fakt, że przejęliśmy pewną inicjatywę, która była w głębokim opóźnieniu, a praktycznie w ogóle nie była za bardzo przeanalizowana i minister finansów oraz Rada Ministrów zajęła się tym tak szybko jak możliwe" - zaznaczył Morawiecki.
"To jest gruby akt prawny, trudny, skomplikowany, wielowątkowy i zrobiliśmy bardzo szybko przyjęcie tego aktu przez Radę Ministrów i właściwe w ciągu paru tygodni on może być już częścią naszego systemu prawnego, więc ja mogę tylko wyrazić nadzieję, że nie będzie tutaj wielkich problemów i nie wiąże tego nijak z innymi problemami, tylko raczej z ogólnym podejściem Komisji do niewdrażania dyrektyw" - podsumował.
Dyrektywa z 2014 roku podnosi poziom ochrony depozytów poprzez szybsze wypłaty i lepszą wymianę informacji. Wprowadza wymóg prefinansowania wszystkich systemów gwarancji depozytów, aby zapewnić, że będą one w stanie wypełniać swoje zobowiązania w stosunku do deponentów.
Polska pozwana do Trybunału UE ws. importu biopaliw
Komisja Europejska pozwała w czwartek Polskę także w związku z wprowadzonymi w polskim prawie ograniczeniami dotyczącymi importu niektórych biopaliw i surowców do ich produkcji.
Według Komisji polskie prawo "nie jest w pełni zgodne z prawem UE".
"Po pierwsze, paliwa mogą być przedmiotem obrotu tylko wtedy, gdy wprowadzono szczegółowe wymogi dotyczące paliw, lecz prawo polskie nie przewiduje takich wymogów dla hydrorafinowanego oleju roślinnego - biopaliwa, które jest importowane do Polski" - wyjaśniła Komisja.
Kolejne zastrzeżenie Komisji dotyczy tego, że polskie przepisy traktują preferencyjnie podmioty działające na rynku paliw, które zaopatrują się co najmniej w 70 procentach w biopaliwa - płynne lub gazowe paliwa transportowe produkowane z biomasy - u polskich producentów, oraz w przypadku gdy biopaliwa są produkowane głównie z surowców pochodzących z niektórych krajów.
"Takie preferencyjne traktowanie stanowi dyskryminację producentów biopaliw i producentów surowców z innych krajów" - uważa KE.
PAP/IAR