Jastrzębska Spółka Węglowa pokazała szacunkowe wyniki za trzeci kwartał. Znów pojawiła się strata, chociaż mniejsza od prognoz. Inwestorów może martwić kolejny kwartał ujemnego wyniku na sprzedaży. Z kolei wynik EBITDA, który preferują inwestorzy, poza drugim kwartałem, gdy był obciążony odpisami, jest najniższy od 2020 r.
Z szacunkowych wyników JSW pokazanych po sesji 15 listopada dowiedzieliśmy się, że przychody ze sprzedaży wyniosły 2,69 mld zł (-21 proc. rdr. i -2,6 proc. kdk), strata netto zmniejszyła się do prawie 309 mln zł z 6 mld kwartał wcześniej i 1,2 mld zł rok temu, ale w obu przypadkach wpływ wtedy miały zdarzenia jednorazowe, jak odpisy na utratę wartości aktywów (II kw. 2024 r.) i ujęcie składki solidarnościowej w wysokości 1,6 mld zł (III kw., 2023 r.).
W szacunkach pokazano, że ujemny był również wynik EBITDA, który wyniósł -18,2 mln zł. O ile kwartał wcześniej na ostanie dwie pozycje wpływ miały wspomniane odpisy na aktywach, o tyle teraz spółka nie informowała, o takich działaniach, a tym samym EBITDA bez istotnych zdarzeń jednorazowych jest najniższa od IV kw. 2020 r., kiedy zaraportowano 242 mln zł straty EBITDA.
Wyniki były nieco lepsze od prognoz, bowiem te zakładały stratę netto w wysokości 411,4 mln zł i przychody na poziomie 2,65 mld zł. Inwestorom jednak to nie wystarczyło i w poniedziałek 18 listopada w reakcji na raport przecenili kurs JSW nawet o 3 proc. do 24,11 zł, najniżej od 27 września.
Później trwał rajd cen węgla i kursu JSW związany z chińskimi zapowiedziami wsparcia tamtejszej gospodarki. Po godz. 12.00 w poniedziałek kurs JSW tracił w okolicach 2,3 proc. i obok Allegro i Pekao był jednym z liderów przeceny w portfelu WIG20, kiedy sam indeks znajdował się w okolicach piątkowego odniesienia.
Wracając do wyniku EBITDA JSW przypomnijmy, że to pozycja w rachunku zysków i strat, na którą inwestorzy zwracają uwagę, bo jest wynikiem operacyjny powiększonym amortyzację, która ujmowana jako wydatek nie powoduje przecież, że z kasy firmy wypływa gotówka. W tym kontekście EBITDA jest zyskiem przed odsetkami od zobowiązań, podatkiem oraz amortyzacją i w skrócie pokazuje, jak spółka potrafi generować zyski. Ostatni raz na minusie wynik ten był w JSW w czwartym kwartale 2020 r. a więc już blisko 4 lata temu, nie uwzględniając wpływu odpisu z II kwartału.
Co jeszcze gorsze, spółka od początku roku przynosi co kwartał straty na sprzedaży, tzn. to, co zarobi ze sprzedaży węgla i koksu nie wystarcza na pokrycie kosztów ich wydobycia i kosztów zarządu. Wpływają na to dwa podstawowe czynniki, jakimi są ceny węgli koksujących i koszty w JSW, w których największy udział mają koszty pracownicze, które na przestrzeni ostatnich dwóch lat rosły w rekordowym tempie.
Jak komentował we wrześniu dla Bankier.pl analityk Erste Securities Jakub Szkopek, próg bólu dla JSW, tzn. sytuację gdy cena węgla pozwala uzyskać spółce rentowność, w I kwartale był na poziomie około 180 dolarów za tonę, a w drugim miał przekroczyć już 200 dolarów. Obecna cena benchmarkowych kontraktów na australijski węgiel typu premium hard to około 204 dolary, chociaż na przełomie września i października, po ogłoszeniu pakietów stymulacyjnych chińską gospodarkę, kontrakty te podrożały z okolic 185 dolarów do ponad 230 dolarów.
Do wskazanych zmiennych, należy dołożyć jeszcze trzeci czynnik, jakim jest spadająca produkcja. Pierwotnie spółka planowała w tym roku produkcję na poziomie 14 mln ton, w lipcu obniżyła cel do nieco ponad 13 mln ton. We wrześniu poinformowała, że zakłada 12,45 mln ton. W listopadzie cel obniżono do 12,35 mln ton, ze względu na wystąpienie siły wyższej. W całym 2023 r. produkcja węgla ogółem wyniosła 13,51 mln ton.
Sytuacja makroekonomiczna i koszty w JSW przekładają się na konieczność korzystania ze środków odłożonych w czasach prosperity, kiedy spółka notowała 7,6 mld zł zysku netto. Chodzi o umorzenia certyfikatów inwestycyjnych JSW Stabilizacyjnego Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego, dla którego limit umorzeń na rok 2024 wynosi już łącznie 2 mld zł. Trudną sytuację spółki, o której mówił sam prezes Ryszarda Janta, dostrzegają kolejne rekomendacje biur maklerskich obniżające wyceny, nawet poniżej historycznego minimum kursu na poziomie 8,66 zł z 2016 r., co we wrześniu zrobiło BM Santander, sugerując cenę docelową akcji JSW na poziomie 7 zł za sztukę.
Widzą ją również fundusze hedgingowe, grające na spadki cen kursu. Według oficjalnego rejestru krótkich pozycji, prowadzonego przez KNF, JSW była obok CD Projektu i Dino najchętniej "shortowaną" spółką z GPW. Trzy fundusze miały do odkupienia 2,07 proc, akcji JSW netto. Trzeba pamiętać jednak, że rejestr ujawnia tylko pozycje o wielkości 0,5 proc. akcji netto lub większe. Nie znamy zatem ilości funduszy i pozycji (o ile są) poniżej tego progu, ani strategii stojącej za gra na krótko.
Pokazane szacunki to dopiero przedsmak pełnego raportu finansowego JSW, który spółka planuje opublikować 26 listopada 2024 r. Dzień później ma odbyć się konferencja wynikowa zarządu.
Michał Kubicki
