REKLAMA

Interes państwa czy interes podatnika. 25 lat nowych podatków w Polsce

2015-07-21 07:22
publikacja
2015-07-21 07:22
Interes państwa czy interes podatnika. 25 lat nowych podatków w Polsce
Interes państwa czy interes podatnika. 25 lat nowych podatków w Polsce
fot. Marek Wiśniewski / / Puls Biznesu

W ciągu ponad 20 lat ustawa o podatku dochodowym, na podstawie której każdy składa PIT, była nowelizowana ponad 150 razy. Jednak dopiero teraz w prawie podatkowym znalazła się zasada, że wątpliwości dot. interpretacji przepisów powinny być rozstrzygane na korzyść podatnika

(fot. Marek Wiśniewski / Puls Biznesu)

Pytanie o zasadę "in dubio pro tributario" jest też jednym z trzech pytań zaplanowanego na 6 września referendum. To - zdaniem zwolenników referendum - może być dla podatników okazja do wyrażenia stanowiska, jaki kierunek zmian w podatkach popierają.

Sejm uchwalił zmiany w ordynacji podatkowej, wpisując doń zasadę, że niejasne przepisy podatkowe powinny być interpretowane na korzyść podatnika ("in dubio pro tributario"). Formalnie uczyniło to bezpodstawnym trzecie pytanie w zarządzonym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na 6 września referendum. Dotyczy ono właśnie tej kwestii.

Zwolennicy referendum są jednak innego zdania, argumentując, że odpowiadając "tak" na trzecie pytanie, podatnicy mogą symbolicznie zaprotestować przeciwko praktykom państwa, dalekim od zasady "in dubio pro tributario".

"Samo uchwalenie przepisu choćby i w bardzo dobrym brzmieniu nie rozwiązuje sprawy. Przez ładnych kilka lat Ministerstwo Finansów uciekało się do działań ewidentnie drańskich, pokazujących skrajną nielojalność państwa wobec własnych obywateli. Chyba najbardziej ordynarna z praktyk polegała na tym, by pod koniec biegu pięcioletniego okresu przedawnienia nagle oznajmiać podatnikowi, że stosowny urząd zmienił jednak interpretację przepisów, w związku z czym żąda daniny wraz... z wysokimi odsetkami za pięć lat. Kontrole, deklaracje podatnika, wszystko to było akceptowane, by po pięciu latach mówić, że jednak nie. Było to więc celowe hodowanie podatnika, by wydusić z niego wysokie odsetki za pięć lat" - napisał np. koordynator Podkarpackiego Komitetu ReferendumJOW.pl Ireneusz Dzieszko.

Przedstawiciele resortu finansów na takie uwagi odpowiadają, że wszelkie praktyki fiskalne są konieczne w interesie dochodów budżetowych. Niemniej faktem jest, że na przestrzeni ostatnich 25 lat podatkowa polityka państwa podlegała zmianom. Z tego punktu widzenia trzecie pytanie referendum może być okazją do wyrażenia przez obywateli stanowiska, czy są za umocnieniem funkcji fiskalnej systemu podatkowego (wtedy powinni odpowiedzieć "nie"), czy przede wszystkim za ochroną podatnika.

Dziś z funkcjonowania systemu podatkowego właściwie nikt nie jest zadowolony. Niedawno w wypowiedzi dla Radia RMF na system ten narzekał minister finansów Mateusz Szczurek.

"Jedna (z wad systemu podatkowego - PAP) to jest wyjątkowo niska progresywność, czyli coś takiego, że dla osoby średnio zarabiającej czy lepiej zarabiającej podatki i składki są bardzo niskie. Jednocześnie one nie są aż takie bardzo niskie dla osób mało zarabiających" - zauważył Szczurek. "Druga wada systemu to jest rozstrzelenie wysokości obciążeń składkowo-podatkowych pomiędzy różnymi rodzajami świadczonej pracy" - dodał.

Minister finansów podkreślał też, że 18 proc. płatników ma zerowy podatek, a ponad 30 proc. dorosłych Polaków w ogóle nie płaci żadnego podatku.

Początki

Za początek obecnego systemu podatkowego uważa się lipiec 1991, gdy uchwalono ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych, czyli wprowadzono PIT. Obowiązywał on od początku 1992 roku.

Był to pierwszy rok, za który Polacy sami rozliczali się z podatków. Wcześniej, w czasach PRL, bezpośredni kontakt z urzędami skarbowymi mieli przede wszystkim przedsiębiorcy (którzy musieli płacić tzw. podatek wyrównawczy) i księgowi z zakładów pracy. Zdecydowaną większość Polaków rozliczali pracodawcy. Wprowadzenie PIT było konieczne po wprowadzeniu gospodarki rynkowej - podatki osobiste istniały w całej Europie Zachodniej.

Niemniej dla podatników oznaczało to rewolucję. Odtąd każdy musiał osobiście, do 30 kwietnia każdego roku, składać swoją deklarację podatkową za poprzedni rok. Dziś, według danych MF, co roku obowiązek rozliczenia się z urzędem skarbowym wypełnia około 25 milionów podatników.

150 nowelizacji

Na przestrzeni lat przepisy ustawy podatkowej podlegały nieustannym modyfikacjom - przez ponad 20 lat ustawa nowelizowana była ponad 150 razy. Zmiany te odzwierciedlały tempo zmian w systemie gospodarczym, ale pokazywały zarazem, w jakiej sytuacji państwo stawiało podatnika, który bardzo często musiał dostosowywać się do nowych przepisów.

Zresztą podatek dochodowy nie pełnił jedynie funkcji fiskalnej. Wpływał na przykład na rozwój budownictwa mieszkaniowego poprzez wprowadzoną ulgę z tytułu wydatków na własne cele mieszkaniowe.

Właśnie na przykładzie PIT, a zwłaszcza wysokości stawek tego podatku, można najlepiej prześledzić zmiany w polityce państwa. Po wprowadzeniu PIT podatnicy płacili trzy stawki - 20, 30 i 40 proc., w zależności od poziomu dochodów.

Jednak już od 1994 roku stawki zostały podwyższone, do 21, 33 i 45 proc. Od 1997 roku, na fali polepszenia się sytuacji gospodarczej, rząd SLD-PSL obniżył stawki podatkowe, do wysokości 20, 33 i 44 proc., a rok później były one jeszcze niższe (19, 30 i 40 proc.). Głębsza reforma i wprowadzenie dwóch stawek się wtedy nie powiodło - przygotowaną przez wicepremiera Leszka Balcerowicza reformę rządu AWS-UW zawetował prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Kolejne zmiany wiążą się z rządem Prawa i Sprawiedliwości - w 2007 roku przyjęto ustawę wprowadzającą od 1 stycznia 2009 roku obecnie obowiązujące stawki - 18 i 32 proc. (obniżono także składkę rentową). Oznacza to, że w Polsce obowiązuje praktycznie podatek liniowy, bo podwyższoną stawkę 32 proc. płaci tylko ok. 1 proc. podatników. Według opinii wielu ekonomistów, ta obniżka podatków, która minimalnie wyprzedziła światowy kryzys gospodarczy, uchroniła Polskę przed większymi skutkami tego kryzysu, sprzyjając ożywieniu gospodarczemu.

Cechą polskiego systemu podatkowego jest też to, że na ogół działania w kierunku jego liberalizacji podejmowały rządy raczej nie kojarzone z gospodarczym liberalizmem. Podatki obniżały bowiem rządy SLD lub PiS, natomiast podwyższał np. gabinet Platformy Obywatelskiej, wprowadzając choćby 23-procentową stawkę VAT (podatek od towarów i usług).

Symbolem obniżek podatków był też kierujący rządem w latach 2001-04 lider SLD Leszek Miller. To on wprowadził podatek liniowy dla przedsiębiorców - od 2004 roku zarówno przedsiębiorcy rozliczający się według PIT, jak i według CIT (podatek od osób prawnych) płacą jednolitą stawkę 19 proc.

Zmiany w tym ostatnim podatku, wprowadzonym według obecnego modelu w 1992 roku, także dobrze odzwierciedlają zmiany w polskim systemie gospodarczym. Początkowo, w latach 1992-96, stawka CIT wynosiła 40 proc. W 1997 było to 38 proc., w 1998 - 36 proc., w 1999 - 34 proc., w 2000 - 30 proc., w latach 2001-02 - 28 proc., w 2003 - 27 proc. i od 2004 roku 19 proc. Do dziś stawka CIT obniżyła się więc o ponad połowę.

Oznacza to, że nominalny ciężar opodatkowania stał się znacznie mniejszy, co jest istotnym elementem stanowiącym o konkurencyjności polskiej gospodarki. Stopniowemu obniżaniu wysokości stawki CIT towarzyszyły obserwowane przez ostatnie lata zmiany prawa, idące w kierunku uszczelnienia systemu podatkowego, tak aby objąć nim jak najszerszy zakres przychodów.

Co nowego w ostatnich latach

Jednocześnie, w ciągu ostatnich lat wprowadzono szereg udogodnień, ułatwiających rozliczenie się z fiskusem. Od stycznia 2011 r. można np. składać wszystkie zeznania roczne przez internet, bez konieczności posiadania kwalifikowanego podpisu elektronicznego.

W publikowanych raz po raz dokumentach Ministerstwo Finansów wskazuje jednak na szereg nierozwiązanych problemów systemu podatkowego. To przede wszystkim niska ściągalność należnych podatków, niska wykrywalność oszustw podatkowych, duże obciążenia po stronie podatników związane z rozliczaniem należności oraz zbyt wysokie koszty pobierania podatków.

Niebawem premier Ewa Kopacz ma ogłosić kolejne zmiany w systemie podatkowym, mające sprzyjać podatnikom. Na razie program otoczony jest tajemnicą. Raczej nie będzie to podwyższenie kwoty wolnej od podatku, bo o takim pomyśle, postulowanym przez opozycję, krytycznie wypowiedział się minister Szczurek, jako o instrumencie "drogim i niekoniecznie przekładającym się na efekty społeczne i poprawę systemu podatkowego". Zapewnił zarazem, że wszystkie zmiany w podatkach na 2016 rok, będą się mieścić w regułach budżetowych.

Piotr Śmiłowicz (PAP)

pś/ as/ mow/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (13)

dodaj komentarz
~Polak
ROZUM, MORALNOŚĆ, GOSPODARNOŚĆ i PODSTĘP, czyli Konrad Berkowicz o podatku dochodowym:

To bardzo ważny tekst. Wielu bowiem słysząc postulat: "zlikwidować podatek dochodowy!" myśli sobie: to jak to tak, państwo bez podatków? Nie rozumieją, że podatek dochodowy to tylko jeden z wielu podatków. Dlaczego więc uwzięliśmy
ROZUM, MORALNOŚĆ, GOSPODARNOŚĆ i PODSTĘP, czyli Konrad Berkowicz o podatku dochodowym:

To bardzo ważny tekst. Wielu bowiem słysząc postulat: "zlikwidować podatek dochodowy!" myśli sobie: to jak to tak, państwo bez podatków? Nie rozumieją, że podatek dochodowy to tylko jeden z wielu podatków. Dlaczego więc uwzięliśmy się właśnie na niego? Ano dlatego, że podatek dochodowy to jeden z najzuchwalszych gwałtów władzy państwowej na ROZUMIE, GOSPODARNOŚCI i MORALNOŚCI. Ale i zręczny PODSTĘP, który sprawia, że każdy Polak, a zwłaszcza przedsiębiorca, nieustannie ma nóż aparatu państwowego na gardle.

ROZUM

Przyjrzyjmy się temu nieco bliżej. Podatek PIT, czyli podatek dochodowy od osób fizycznych, płaci ok. 25 mln Polaków. Wpływy z tego podatku stanowią ok. 15 proc. wpływów podatkowych do budżetu państwa (z podatku CIT jeszcze mniej!). Dla porównania: z VAT-u wpływa ok. trzy razy więcej!. Rozum nasz ucierpi, gdy zrozumiemy, że prawie JEDNĄ TRZECIĄ WPŁYWÓW Z PIT-u TO PŁATNOŚĆ PODATKU ZE ŚWIADCZEŃ SOCJALNYCH. Krótko mówiąc: władza uznaje, że Twoje dochody, po potrąceniu podatku dochodowego (!) są za małe. Trzeba Ci więc dopomóc i wypłacić jakiś rodzaj świadczenia socjalnego. Ponieważ dostałeś tę zapomogę, to masz dodatkowy dochód, więc musisz zapłacić władzy państwowej kolejny podatek dochodowy... Siedzi więc urzędnik, który wypłaca Ci z budżetu zasiłek, potrącając sobie część za swoją pracę, a obok drugi urzędnik, który pobiera od tego zasiłku podatek i wpłaca go do budżetu... potrącając sobie swoja dolę. "Biznes" się kręci i marnuje nasze pieniądze.

Ale to nie koniec. Wspomniani urzędnicy i wszyscy inni, którzy dostają pensję z budżetu też uzyskują dochód... też więc muszą zapłacić od niego podatek! Mamy więc urzędników, którzy wypłacają pensje wszystkim zatrudnionym w budżetówce. I kolejnych urzędników, którzy pobierają od nich podatek dochodowy. W ten sposób 50 proc. wpływów do budżetu z podatku dochodowego budżet wypłaca sobie sam...

GOSPODARNOŚĆ

To nie tylko głupie, ale i niegospodarne. Marnuje czas i pieniądze na urzędników, którzy "bohatersko wykonują nikomu niepotrzebną pracę". Urzędnicy rozliczający sam PIT kosztują nas ok. 2 mld zł. Zresztą PIT generuje znacznie więcej kosztów: czas poświęcony przez Polaków na jego wypełnianie (ponad 15 tys. etatów!), czy kilkadziesiąt mln na wysyłkę pocztą. O tym, jak CIT marnuje czas i energię przedsiębiorców nie wspominając. Pytanie więc, czy istnienie podatków dochodowych jest w ogóle uzasadnione...

MORALNOŚĆ

Istota podatku dochodowego jest taka: zarabiasz więcej, masz lepiej, powinieneś więcej płacić na wszystkich...
Takie przekonanie komunistyczna propaganda zakorzeniła w ludzkich sercach głęboko. Ale nie tak głęboko, by wierzyli oni w to poza kwestiami podatkowymi.
Niech każdy zwolennik podatku dochodowego pomyśli: czy jeśli mój sąsiad, korzystając ze swoich zdolności, ciężkiej pracy, albo i choćby zwykłego szczęśliwego trafu będzie miał więcej jedzenia, niż Wy, będziecie mieli serce wziąć kilku osiłków, pójść do niego i zagrozić: oddawaj część z tego, co masz! Ja mam mniej, niż Ty, powinieneś się podzielić a jak nie - zamykamy Cię w klatce!
Nie sądzę. Poczucie tego, co jest dobre, słuszne a co złe i niesłuszne chyba jeszcze wewnątrz tli się u każdego.
Tymczasem DOKŁADNIE NA TYM POLEGA PODATEK DOCHODOWY. Zarobiłeś/wygrałeś/dostałeś więcej - płać tym, którzy tego szczęścia nie mieli! Nie płacisz - trafiasz do więzienia.
Podatek dochodowy nie tylko jest niemoralny, ale i skłania do niemoralności. Karze za działania, które obficie owocują i nagradza za działania, które owocują gorzej. To tak, jakby psu dawać kiełbaskę, gdy ugryzie naszego gościa i karcić, gdy poda mu łapę...
Zresztą, że coś jest nie tak w próbach uzasadniania podatku dochodowego widać jeszcze po jednej rzeczy. Gdyby faktycznie uznać, iż niesprawiedliwym jest, że ktoś ma więcej, niż inni, to podatek dochodowy tego i tak nie załatwia. On przecież stanu posiadania nie wyrównuje - tylko lekko zmienia proporcję. Absurdalne przekonanie, że sprawiedliwość polega na równości musiałoby skutkować postulatem, by wprowadzić komunę: pobierać nie podatek, ale całość dochodów i później rozdzielać po równo. Każdy więc zwolennik podatku dochodowego z tego właśnie powodu, to niekonsekwentny komunista.
A przekonanie o tym, że sprawiedliwość=równość jest absurdalne, bo sprawiedliwość to "oddawanie komuś tego, co mu się należy". Żeby więc je utrzymać należałoby założyć, że każdemu należy się to samo. W takim razie nam się należy więzienie tak samo, jak temu potworowi, który ostatnio wielokrotnie zgwałcił niemowlę. Albo jemu należy się wolność - tak samo jak nam. Albo może powinniśmy podzielić się wyrokiem po równo?!
Dążenie do równości jest absurdalne z jeszcze bardziej oczywistego powodu: to jest kompletnie nieosiągalne. A dążenie do równości majątkowej to kpina z równości. Przecież o tym, czy ludzie są sobie równi i czy są równie szczęśliwi nie decyduje stan majątkowy. Bogaty biznesmen chory na bezpłodność niekoniecznie jest szczęśliwszy od ojca piątki dzieci, inżyniera, który zarabia średnią krajową. Przystojny utalentowany chłopak śmiertelnie chory na raka nie jest raczej bardziej szczęśliwy od zdrowego przeciętniaka. Zakompleksiony samotnik, który nieźle zarabia może być mniej szczęśliwy od męża pięknej modelki. Czy powinien dzielić się z nim swoimi zarobkami, czy może ten drugi powinien dzielić się swoją żoną?!
Równość jednak nie jest prawdziwym powodem istnienia podatku dochodowego. Sam jego niewielki udział w budżecie zresztą o tym świadczy. Równość, to tylko pretekst dla władzy, by wykorzystać zawistną naturę ludzi do realizacji własnego celu. A tym celem jest władza absolutna nad obywatelem.

PODSTĘP

A władze ma ten, kogo obywatel się boi. Jak może nie bać się władzy przedsiębiorca, który działa w tak skomplikowanym prawie, że nie da się go w stu procentach przestrzegać. Jak może nie bać się przedsiębiorca, który wie, że prawo gospodarcze jest wewnętrznie sprzeczne i często niezależnie od tego, jakiego dokona wyboru, prawo złamać musi. Jak mawiał radziecki prokurator: "Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf". W gęstwinie obecnego prawa to wyjątkowo łatwe zwłaszcza, gdy PRZEDSIĘBIORCA ZMUSZONY JEST DO SPOWIEDZI.
Bo taki jest sens podatku dochodowego - nie niewielkie wpływy, ale podstęp, by zmusić przedsiębiorców, by SPOWIADALI SIĘ Z TEGO, JAK UZYSKALI KAŻDY ZE SWOICH DOCHODÓW.

Spowiedź zostawmy Kościołowi i wolnej woli wiernych. Z urzędników nie róbmy
kapłanów. Uwolnijmy przedsiębiorców od padania przed nimi na kolana. To właśnie oznacza likwidacja podatku dochodowego.
~dexter
Najpierw rządzący powinni sobie zadać pytania: Jakiego systemu podatkowego chcemy? Jakie są potrzeby budżetu? Jaki wobec tego będzie najtańszy sposób poboru danin?
Dziś pieniądze są mielone w prawo i w lewo, wiem bo prowadzę działalność. Wiem też, że rządzący sterują zachowaniem ludzi poprzez manipulowanie stawkami podatkowymi.
Najpierw rządzący powinni sobie zadać pytania: Jakiego systemu podatkowego chcemy? Jakie są potrzeby budżetu? Jaki wobec tego będzie najtańszy sposób poboru danin?
Dziś pieniądze są mielone w prawo i w lewo, wiem bo prowadzę działalność. Wiem też, że rządzący sterują zachowaniem ludzi poprzez manipulowanie stawkami podatkowymi. Po co to robić??? Ludzie sami się ogarną, są jeszcze tysiące innych przepisów w tym celu.
Ja w życiu kieruje się prostotą i efektywnością.
Jedna danina społeczna w wysokości np. 30%/mc od dochodu, jeden podatek dochodowy 10%/mc od dochodu, jak już musi być VAT to 10% na wszystko. Żadnych odliczeń etc. To i tak moim zdaniem dużo, aż 50%. Ktoś kto zarabi 2000zł, zapłaci 600zł społ., 140zł dochodowego. Jak wyda wszystko to w sklepie zostawi 10% z 1260, czyli 126zł. Wszelkie świadczenia typu chorobowe, rentowe etc. będą wyliczane wg. tego kto ile składek zapłacił. To wymyślone tak na szybko.
~Taka_sytuacja
Zły tytuł: 25 lat tyranii podatkowej.
~służba_narodowi
(wiadomość usunięta przez moderatora)
~ted
To zdanie jest najlepsze !!
"Cechą polskiego systemu podatkowego jest też to, że na ogół działania w kierunku jego liberalizacji podejmowały rządy raczej nie kojarzone z gospodarczym liberalizmem. Podatki obniżały bowiem rządy SLD lub PiS, natomiast podwyższał np. gabinet Platformy Obywatelskiej, wprowadzając choćby 23-procentową
To zdanie jest najlepsze !!
"Cechą polskiego systemu podatkowego jest też to, że na ogół działania w kierunku jego liberalizacji podejmowały rządy raczej nie kojarzone z gospodarczym liberalizmem. Podatki obniżały bowiem rządy SLD lub PiS, natomiast podwyższał np. gabinet Platformy Obywatelskiej, wprowadzając choćby 23-procentową stawkę VAT (podatek od towarów i usług). " -
Dziwne że nagle zaczęto pisać dobrze o PiS w mediach.. albo przynajmniej prawdę :D./..
~Biały
Bo tak się jakoś dziwnie w Polsce porobiło, że lewica ma prawicowe pomysły, a prawica lewicowe.
~Marta
Zawsze tlumaczy sie,ze za PiS bylo super to obnizyli, no a za PO oczywiscie straszny kryzys wiec musieli podwyzszac biedulki z rzadu
~amator
wystepuje powszechne placenie PODATKU od PODATKU np.pieniadze na oplacenie podatku lokalnego sa czescia pozostajaca po oplaceniu PIT, albo: akcyza naliczana od netto (w tym PIT ) i VAT.
~F-trust
prostota przede wszystkim, w artykule mówi sie tylko o nowelizacjach w PIT, a przebrnięcie przez ustawę o VAT wraz ze zmianami to zakrawa o jakiś przewód doktorski :)

wczoraj trafiłem na fajną animację opisującą jak działa skala progresywna
www.youtube.com/watch?v=S6HEH23W_bM

pozdrawiam www.f-trust.pl

~Zeno
1% podatników płaci podatek 30% - to może w tej sytuacji wprowadzic podatek liniowy i dac sobie spokój z progami? Ten 1 % to przecież nie są najbogratsi, ale ci dobrze opłacani pracownicy najemni, zatem Ci których w Polsce systematycznie ubywa.
I ciu ludzie mają powoli dość, przechodzą na samozatrudnienie albo wyjeżdzają - bo
1% podatników płaci podatek 30% - to może w tej sytuacji wprowadzic podatek liniowy i dac sobie spokój z progami? Ten 1 % to przecież nie są najbogratsi, ale ci dobrze opłacani pracownicy najemni, zatem Ci których w Polsce systematycznie ubywa.
I ciu ludzie mają powoli dość, przechodzą na samozatrudnienie albo wyjeżdzają - bo ile można płacic na górników, mundurowych, KRUSy i inne wydumki socjalistyczne ??
Uproszczenie podatków przy jednoczesnej likwidacji ulg na pewno jest lepsze niż wymyślanie kolejnych komplikacji. No chyba ze rządowym pomysłem na zmniejszenie bezrobocia jest generowanie miejsc pracy poprzez zwiększanie biurokracji. :)

Powiązane: Absurdy podatkowe

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki