Rewizja październikowych statystyk inflacyjnych przyniosła podniesienie szacunków październikowej inflacji CPI w Polsce. W ujęciu miesięcznym odnotowano pierwszy od kwietnia wzrost wskaźnika cen, ale przyrost roczny był najniższy od ponad dwóch lat.


W październiku indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) był o 6,6% wyższy w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. W ten sposób GUS zrewidował w górę wyniki znane z tzw. szybkiego szacunku i opublikowanego 31 października. Nadal jednak był to najniższy odczyt od września 2021 roku.


Dziś poznaliśmy pełną kompozycję wskaźnika CPI w podziale na poszczególne kategorie towarów i usług. Względem września GUS odnotował spadek cen jedynie w przypadku „transportu” (-2,2% mdm dzięki przedwyborczej promocji na Orlenie) oraz „rekreacji i kultury” (-0,4% mdm). Bez zmian pozostały koszty w grupie „zdrowie”.
Natomiast ceny we wszystkich pozostałych kategoriach były wyższe niż przed miesiącem. Żywność i napoje bezalkoholowe podrożały o 0,5% mdm, napoje alkoholowe i tytoniowe o 0,4% mdm, zaś odzież i obuwie aż o 3,3% mdm. Wyposażenie i prowadzenie gospodarstwa domowego było o 0,6% droższe niż we wrześniu. Mocno podrożała też edukacja (1,6% mdm), łączność (o 1,3% mdm). Mniejsze podwyżki cenników odnotowano w przypadku restauracji i hoteli (o 0,3% mdm) oraz „innych towarów i usług” oraz użytkowania mieszkania i nośników energii (także o 0,3% mdm). Tak rozpowszechnione podwyżki świadczą o wciąż silnej presji inflacyjnej w polskiej gospodarce.
Przypomnijmy, że październik był pierwszym miesiącem od kwietnia, w którym indeks cen (a nie poszczególne ceny) dóbr konsumpcyjnych wzrósł względem miesiąca poprzedniego (o 0,4% mdm) Gdyby nie manipulacja detalicznymi cenami paliw wzrost ten byłby znacznie wyższy. Skumulowany od początku 2023 roku przyrost CPI wynosi 5,3%. Natomiast przez ostatnie trzy lata indeks CPI podniósł się aż o 37,8%.
Dodajmy jeszcze, że cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego wynosi 2,5% z dopuszczalnym odchyleniem o jeden punkt procentowy w górę i w dół. Po raz ostatni był on zrealizowany 32 miesiące temu. A zatem inflacja oderwała się od celu na długo przed covidowymi lockdownami i rosyjską wojną na Ukrainie.
Od blisko roku mamy do czynienia z malejącą roczną dynamiką wskaźnika CPI, potocznie zwanego „inflacją” (choć jest to tylko jedna z miar inflacji cenowej). Malejąca inflacja – czyli dezinflacja – nie oznacza, że ceny w sklepach zaczęły spadać. Do tego potrzebowalibyśmy deflacji – czyli wzrostu siły nabywczej pieniądza. Proces dezinflacji znaczy tylko tyle, że ceny generalnie nadal rosną, ale w wolniejszym tempie niż przez poprzednie 12 miesięcy.
Co podrożało najmocniej?
Przez poprzednie 12 miesięcy y statystycy GUS odnotowali wzrost cen w niemal wszystkich głównych kategoriach. Tańsze niż przed rokiem był jedynie wspomniane wcześniej paliwa – w kategorii „transport” odnotowano spadek cen o 7,9% rdr. Ale już żywność i napoje bezalkoholowe przez poprzedni rok podrożała o 8%, napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe o 10,1%, łączność o 9,0%, edukacja o 10,5%, restauracje i hotele o 11,1%, inne towary i usługi o 9,4%, użytkowanie mieszkania i nośniki energii o 8,3%, zaś zdrowie o 5,4%.
Inflacyjne hity jesieni 2023
Na szczycie „inflacyjnej listy przebojów” bez zmian. Pierwszą lokatę utrzymała energia cieplna, która była o 24,1% droższa niż przed rokiem. Za nią podążały ceny energii elektrycznej (+19,5% rdr). Na podium szturmem wdarła się herbata, która w rok podrożała o 17,3%. Bardzo mocne przyrosty cen obserwowano w przypadku gazu (15,2%), środków czyszczących (14,8%) oraz soków (14,6%).


Wyraźnie tańszy niż przed rokiem był opał, który 12 miesięcy temu drożał w tempie blisko 200%. Podobny efekt ekstremalnie wysokiej zeszłorocznej bazy widzimy w cenach oleju napędowego (-22,4% rdr), masła (-14,3%), benzyny (-11%) czy tłuszczów roślinnych (-10,4%). Tańsze niż w październiku 2022 roku były tez drób, sprzęt telekomunikacyjny, LPG, cukier czy mąka. Z powyższego zestawienia znikła też część artykułów spożywczych, których dynamika cenowa unormowała się po potężnych zeszłorocznych zwyżkach.
Warto też zwrócić uwagę na kilka pozycji ze środka tabeli. Nadal w dwucyfrowym tempie drożeje wiele usług, w tym przede wszystkim wizyty u lekarzy (11,5% rdr) czy stomatologów (12,3%). O ponad 10% więcej płacimy też u fryzjerów, w restauracjach i hotelach czy płacąc za wycieczki (zarówno krajowe jak i zagraniczne). Blisko 10-procentowe podwyżki zafundowała nam branża finansowa, telekomunikacyjna czy wodociągowa (kanalizacja).
Zatem pomimo spadku cen niektórych produktów (głównie paliw, opału i żywności) presja inflacyjna (zwłaszcza w usługach) wciąż pozostaje silna. I zapewne też taka pozostanie w przyszłym roku, płynąc na fali skokowej podwyżki płacy minimalnej, wyższych transferów socjalnych (800+, emerytury) oraz zapewne też wyższych taryf za energię elektryczną i podwyżce stawki VAT na żywność.