Przyjęło się uważać, że dobrowolne konta emerytalne są przeznaczone tylko dla ludzi młodych i w średnim wieku. Nikt jednak nie zabrania skorzystania z IKE i IKZE osobom, które już przeszły na emeryturę lub niedługo osiągną wiek emerytalny.


Za sprawą trwających zmian w polskim systemie emerytalnym (wprowadzenie PPK i likwidacja OFE) oraz malejącej stopy zastąpienia z ZUS powoli rośnie popularność IKE oraz IKZE. Czyli Indywidualnych Kont Emerytalnych oraz Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego. Są to swoiste wehikuły inwestycyjne, które ustawowo i w określonych limitach oferują pewne ulgi podatkowe.
Przeczytaj także
IKE i IKZE zapewniają fundamentalną sprawę: zwolnienie z podatku Belki. Oznacza to, że otrzymasz pełną wartość naliczonych odsetek (np. od lokat lub obligacji), pełną dywidendę i nie oddasz państwu 19% od osiągniętych zysków kapitałowych. To w skali kilku dekad oszczędzania i inwestowania wymierna korzyść, liczona w dziesiątkach (albo i setkach) tysięcy złotych. Dodatkowo w ramach IKZE państwo oferuje ulgę w podatku PIT. Dzięki niej możesz wyrwać ze szponów fiskusa ok. tysiąc złotych rocznie. Lub blisko 3000 zł, jeśli wpadasz w drugi próg podatkowy.
Przeczytaj także
Dla kogo są IKE i IKZE?
Zarówno w IKE, jak i IKZE istnieją dwa limity wiekowe. Jeden to minimalny wiek uczestnika, w obu wynoszący 16 lat (przy zastrzeżeniu, że niepełnoletni może wpłacić tylko tyle, ile zarobił z tytułu legalnej umowy o pracę). Drugi limit dotyczy wieku, po osiągnięciu którego nabywasz przywilej do wypłacenia zaoszczędzonych pieniędzy bez konieczności zapłacenia podatku (od zysków kapitałowych w przypadku IKE, a w IKZE podatku dochodowego), wynoszący odpowiednio 60 lat w IKE i 65 lat w IKZE. Nie istnieje jednak ustawowy górny limit wieku, w którym można założyć konta IKE oraz IKZE.
Dla osób, które ukończyły już 60 lat, to potencjalnie bardzo korzystna sytuacja. Można bowiem uzyskać zwolnienie od podatku już po 5 latach oszczędzania. To zupełnie inna perspektywa niż w przypadku np. 25-latka, który na realizację tego przywileju musi czekać 35-40 lat.
Istnieją jednak dwa dodatkowe warunki, które trzeba spełnić, aby nie zapłacić podatku od naszych oszczędności. W przypadku IKE wpłaty muszą być dokonane przynajmniej w 5 latach kalendarzowych albo ponad połowa wszystkich wpłat na IKE musi być dokonana nie później niż na 5 lat przed dniem złożenia wniosku o wypłatę. Jeśli masz więcej niż 55 lat i trochę oszczędności, to warto przez następne 5 lat wykorzystać pełny limit na IKE (wynoszący 3-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, w 2024 r. wynosi on 23 472 zł). Dzięki temu już po 5 latach będziesz mógł wypłacić wszystkie pieniądze bez płacenia podatku Belki. Możesz też oszczędzać dalej i wciąż korzystać ze zwolnienia podatkowego.
Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku IKZE. Po pierwsze, w tym przypadku limit wiekowy uprawniający do preferencji podatkowych wynosi 65 lat. Po drugie, w IKZE nie ma możliwości wypłaty części pieniędzy (ustawodawca nazywa to „zwrotem środków”) – możesz tylko zlikwidować konto i podjąć cały kapitał. Po trzecie, nawet po osiągnięciu 65. roku życia całość wypłaty zostanie opodatkowana stawką 10%. Po czwarte, przepisy słono karzą za wcześniejszą likwidację IKZE – zwrot pieniędzy przed osiągnięciem limitu 65 lat skutkuje naliczeniem PIT-u od całej kwoty wypłaty. Może to być więc 12% albo aż 32%, jeśli twoje łączne przychody z pracy i wypłaty z IKZE przekroczą 120 000 zł.
W zmian za to IKZE oferuje cenną – choć nominalnie niezbyt wielką – ulgę podatkową. 100% wpłaty na IKZE (ale tylko do wysokości rocznego limitu, który w 2024 r. wynosi 9 388,80 zł) można odpisać od „dochodu” w podatku PIT. W praktyce oznacza to, że 18% (albo 32%) z wpłaconej na IKZE kwoty refunduje ci Skarb Państwa. To podstawowa przewaga IKZE nad IKE. Drugą jest bezwarunkowe zwolnienie z podatku Belki, okupione jednak bardziej restrykcyjnymi warunkami zarówno wcześniejszej, jak i „regulaminowej” wypłaty uzbieranych pieniędzy.
Przeczytaj także
Można mieć tylko jedno konto IKE i tylko jedno konto IKZE. Każde z nich może być prowadzone tylko w jednej formie. IKE możemy założyć w banku, towarzystwie funduszy inwestycyjnych (TFI), zakładzie ubezpieczeń lub domu maklerskim. Takie rozwiązanie ma dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, ogranicza nas do korzystania z usług tylko jednej firmy finansowej (na szczęście można przenieść rachunek IKE do innej firmy). Po drugie, zawęża możliwości inwestycyjne do jednej grupy instrumentów finansowych: w banku tylko do lokat, w TFI do jednostek funduszy inwestycyjnych jednego towarzystwa, a w zakładzie ubezpieczeń do drogich i skomplikowanych polis inwestycyjnych. Mając w pamięci doświadczenia tzw. polisolokat (czyli UFG), odradzałbym założenie IKE „ubezpieczeniowych”.
Jakie IKE dla emeryta?
Jeśli masz na karku 60 lub 65 lat, to raczej nie myślisz już o ryzykownych inwestycjach, które przyniosą wysokie stopy zwrotu. Zwykle zastanawiasz się, jak bezpiecznie ulokować zgromadzony już kapitał, aby rozpocząć jego konsumpcję po zakończeniu aktywności zawodowej. Zatem Twój horyzont inwestycyjny jest stosunkowo krótki (ok. 5 lat), a tolerancja na ryzyko praktycznie zerowa.
Dlatego w grę wchodzą tylko najbardziej konserwatywne sposoby lokowania pieniędzy: obligacje skarbowe, lokaty bankowe i ewentualnie fundusze dłużne i pieniężne. Niestety, domyślna oferta instytucji finansowych prowadzących IKE oraz IKZE skrojona jest raczej z myślą o 30- i 40-latkach, a nie osobach w wieku przedemerytalnym bądź emerytalnym.
Jeśli nie tolerujesz ryzyka lub nie znasz się zbyt dobrze na finansach, to odpada rachunek IKE/IKZE założony w biurze maklerskim. Czyli opcja, która dla średnio zaawansowanym inwestorów jest jak najbardziej godna polecenia. To oferta dla tych, którzy mają choć trochę doświadczenia (albo są jeszcze młodzi i mają czas, aby go nabrać) i nie boją się ryzyka inwestycyjnego związanego z rynkiem kapitałowym. Wyjątkiem będzie tu IKE/IKZE w ramach rachunku maklerskiego, poprzez który będziemy inwestować jedynie w obligacje skarbowe notowane na rynku Catalyst. W takim przypadku ryzyko inwestycyjne może być nawet niższe niż w przypadku funduszy dłużnych oferowanych przez TFI.
Dla pozostałych pozostają oferty banków, TFI oraz mój faworyt, jeśli chodzi o bezpieczne inwestowanie – konto IKE-Obligacje (o którym za chwilę). Problem z IKE bankowym jest taki, że pozostawia jego posiadacza na łasce jednego banku. To zarząd banku ustala oprocentowanie lokat i może się okazać, że konto (lokata) atrakcyjne dziś, za rok czy dwa stanie się bardzo nieatrakcyjne. Rzecz jasna możemy wtedy przenieść nasze IKE do innego banku, ale oferty te z reguły są niezbyt satysfakcjonujące.
Wyższych stóp zwrotu można poszukać w funduszach inwestycyjnych, ale trzeba pamiętać, że wyższy zysk zawsze łączy się z wyższym ryzykiem. Zakładając ultrakonserwatywny profil inwestora, w grę wchodzą tylko fundusze pieniężne i dłużne, czyli inwestujące w krótko bądź długoterminowe obligacje Skarbu Państwa. Ale nawet w tym przypadku ryzyko nie jest zerowe! Fundusze dłużne są wrażliwe na wzrost stóp procentowych i w skrajnych sytuacjach także mogą przynieść straty. Ponadto zarządzający tymi funduszami zwykle policzy sobie prowizję - z reguły w granicach 1% wartości aktywów rocznie.
IKE-Obligacje
Opcję uzyskania odsetek wyższych od inflacji CPI przy stosunkowo niskim ryzyku oferują detaliczne obligacje Skarbu Państwa indeksowane inflacją. Choć nie jest to oferta, która urywałaby portfel, to w obecnej sytuacji trudno o coś lepszego i równocześnie względnie bezpiecznego. Tym bardziej, że ustawodawca przewidział sposób uniknięcia podatku Belki od obligacji skarbowych.
Chodzi o konto IKE-Obligacje, prowadzone tylko przez DM PKO BP. W przypadku obligacji 4- i 10-letnich mamy bardzo wysokie prawdopodobieństwo osiągnięcia stóp zwrotu przewyższających inflację CPI (choć niekoniecznie w pierwszym roku oszczędzania). To wszystko pod własną kontrolą, z dość niską prowizją i oprocentowaniem z przewyższającym większość dostępnych obecnie lokat bankowych. No i najważniejsze, że bez podatku!
Kłopotliwa kwestia IKZE
O ile w ramach IKE paleta bezpiecznych inwestycji emerytalnych jest dość dobrze rozbudowana, to w przypadku IKZE jest nieco słabiej. Sektor finansowy kusi tu klientów przede wszystkim ulgą w podatku „dochodowym” (tj. w PIT) i chyba uważa, że z tego względu nie musi już dodać nic od siebie.
Oferta IKZE w ramach lokaty bankowej oferowana jest przez ING Bank Śląski, ale ten obecnie oferuje oprocentowanie w wysokości zaledwie 4%. Czyli poniżej poziomu bieżącej i oczekiwanej w najbliższych kwartałach inflacji CPI. Lepszą alternatywą wydaje się być IKZE-Obligacje zapewniające dostęp do oszczędnościowych obligacji Skarbu Państwa. To relatywna nowość, wprowadzona przez DM PKO BP dopiero w listopadzie 2023 roku. Z kolei polecana aktywnym - i raczej młodszym - inwestorom opcja IKZE jako rachunku maklerskiego raczej nie wchodzi w rachubę dla osób o krótkim horyzoncie inwestycyjnym, skrajnej awersji do ryzyka i niewielkiej wiedzy o rynku kapitałowym.
Na placu boju pozostają jeszcze produkty TFI opakowane w IKZE. Żadnego z nich nie jestem w stanie polecić z czystym sumieniem – głównie za sprawą dość wysokich prowizji „za zarządzanie”. Niestety, w Polsce wciąż mamy zbyt słabo rozwinięty rynek funduszy ETF, które na Zachodzie pozwalają nawet niewyspecjalizowanym inwestorom osiągać rynkowe stopy zwrotu przy niskich (poniżej 0,2% rocznie) lub bardzo niskich opłatach. Nie zmienia to jednak faktu, że IKZE po 60 roku życia jest opcją bardzo kuszącą ze względu na natychmiastową ulgę w PIT i stosunkowo krótki czas realizacji tego przywileju podatkowego.