W trakcie dzisiejszej sesji za akcje Polskiej Grupy Energetycznej płacono momentami poniżej 10 zł. To pierwszy tego typu przypadek w giełdowej historii PGE.


Polska Grupa Energetyczna szuka giełdowego dna. Jeszcze w maju 2015 roku akcje spółki wyceniano na 21 zł. W czerwcu 2015 bezpowrotnie pękła jednak granica 20 zł, a już w sierpniu 2015 spółka notowana była poniżej 15 zł. Dziś po raz pierwszy w historii za papiery PGE płacono mniej niż 10 zł. Tym samym łączna kapitalizacja spółki spadła w ciągu półtora roku z poziomu 40 mld zł do niecałych 19 mld zł. Wartość spółki skurczyła się więc w tym krótkim okresie o 21 mld zł, czyli ponad 50%.
Giełdowa katastrofa na PGE wpisuje się w trend panujący w całej rodzimej branży, powodów do radości bowiem nie mają również akcjonariusze Enei, czy Energi. Głównym ciężarem dla tych spółek była działalność rządu, który zaprzągł energetykę do ratowania górnictwa.
ReklamaZobacz także
Na PGE dodatkowo przetestowano nową rządową broń podatkowego rażenia, co jeszcze mocniej obciążyło notowania spółki. Najpierw przycięto dywidendę, by później wytransferować pieniądze do państwowej kasy z pominięciem kieszeni inwestorów mniejszościowych. Posłużył do tego podatek, który PGE zobowiązało się zapłacić "dzięki" przesunięciu kapitału z zapasowego do zakładowego.
Tchórzewski: kto głupi, to sprzedał akcje PGE; ... moje działania to pilotaż #TweetupKPRM
— Przemek Barankiewicz (@Barankiewicz) 30 września 2016
Akcjonariusze, wbrew zapewnieniom ministra Tchórzewskiego, na tej operacji nie zyskali nic. Wręcz przeciwnie, musieli zadowolić się niższą dywidendą i niższymi zdolnościami inwestycyjnymi spółki. Ucierpiał też giełdowy wizerunek PGE, co odbiło się na giełdowych notowaniach grupy. Teraz podobny manewr ma dotknąć akcjonariuszy innych spółek.
Adam Torchała


























































