REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Gwiazdowski: Nóż się w kieszeni otwiera

2011-04-05 11:22
publikacja
2011-04-05 11:22
Cezary Szymanek: Gościem radia PiN jest dzisiaj doktor habilitowany Robert Gwiazdowski
- Centrum im. Adama Smitha. Dzień dobry.

Robert Gwiazdowski: Dzień dobry. Dobrze, że się pan redaktor poprawił, bo nie po to nad tą habilitacją tyle lat siedziałem, żeby ciągle być doktorem.

CS: Żeby potem publicznie o tym nie mówić. Ten sam dylemat mają potencjalni sponsorzy stadionu narodowego, którzy zastanawiają się czy wydać miliony złotych, bo nie wiadomo czy później media nie wytną nazwy, ale wracając do meritum, proszę dokończyć następujące zdanie: gdy słyszę polityków idących na wojnę ze spekulantami to…?

RG: Generał Jaruzelski mi się kojarzy, Jerzy Urban, bo oni przecież ze spekulantami bardzo mocno walczyli.

CS: Ale tych osób podejrzewam część z naszych słuchaczy może nie pamiętać, bardziej pamięta na przykład słowa Jarosława Kaczyńskiego, premiera Donalda Tuska, Grzegorza Napieralskiego. Gdy takie słowa obecnych polityków pan słyszy pan jako dosyć nazwijmy to liberalnych poglądach gospodarczych to..?

RG: Nóż się w kieszeni otwiera.

CS: Dlaczego?

RG: Z bardzo prostego powodu, cała działalność gospodarcza polega na tym, żeby taniej kupić drożej sprzedać. Wyprodukować jak najtaniej i jak najdrożej sprzedać. Oczywiście biorąc pod uwagę różnego rodzaju uwarunkowania. Więc to, że się spekuluje my uznaliśmy za określenie pejoratywne. Przy czym pejoratywnego w tym nie ma nic. Najgorsze jest to, że dzisiaj w gospodarce podobno rynkowej czołowi politycy posługują się dokładnie tym słowem, którym posługiwali się czołowi politycy z okresu stanu wojennego. Może to by otworzyło im jakoś oczy tym naszym politykom, ale im to chyba nic oczu nie otworzy.

CS: Czy te słowa mogą się przerodzić jakoś w czyny? Są jakieś narzędzia, które mogą zastopować ten naturalny mechanizm gospodarczy?

RG: Aż się boję bać, bo akurat się okazało, że były minister finansów Korei Południowej za nieudaną reformę walutową, która doprowadziła do spekulacji został właśnie rozstrzelany, więc niech do takich czynów nie dochodzi.

CS: Ale wracając na nasz polski rynek, no bo kiedy zwykły Polak widzi siedząc przed telewizorem i słyszy owych polityków mówiących, że tak wydamy wojnę spekulantom, zrobimy wszystko, żeby benzyna była tańsza, żywność była tańsza no to on im wierzy tak naprawdę bądźmy szczerzy.

RG: Myśli pan, że przeciętny Polak wierzy politykom?

CS: W większości przypadków tak. To jest jedno z głównych źródeł czerpania wiedzy gospodarczej przez większość Polaków.

RG: Ale czerpanie wiedzy a wiara to są dwie różne rzeczy. Oczywiście politycy nie powiedzą, że na przykład różne ceny, które rosną, rosną między innymi z tego powodu, że politycy wcześniej porobili wiele różnych głupstw. Na przykład cukier, przecież rynek cukru jest rynkiem niesłychanie regulowanym nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej.

CS: Mówiąc w takim razie o cenach cukru politycy powinny się sami najpierw uderzyć
w pierś?

RG: Z całą pewnością. Ceny żywności generalnie rzecz biorąc są podyktowane dzisiaj
i wzrost kilkoma czynnikami. Pierwszy czynnik no to niestety dopust boży a to powódź, a to susza, a to pożar. Drugi czynnik pojawiają się ci, którzy mają środki finansowe, spekulanci, żeby skorzystać z okazji, czyli rzeczywiście się pozycjonują na wzrost ceny żywności. ale jak im tego zabronić? Rozstrzelać jak w Korei? Raczej się nie da w dzisiejszym systemie gospodarczym. Ale jest jeszcze i trzeci powód wzrostu cen, otóż mamy od kilku lat pewne przesunięcie produkcji rolnej z sektora spożywczego do sektora paliwowego z uwagi na bzdurne przepisy dotyczące biopaliw. Jeżeli z kukurydzy czy z cukru robi się paliwa, no to siłą rzeczy przy tych cenach ropy naftowej ta kukurydza i ten cukier muszą być droższe
w związku z powyższym droższe są również jako artykuły spożywcze a nie tylko jako te, które się dodaje do paliw.

CS: Spekulanci mogą zostać takim chłopcem do bicia zbliżającej się kampanii do parlamentu?

RG: Z całą pewnością, ktoś przecież musi być winny, winni są albo cykliści, no już nie będę wymieniał albo spekulanci. Polityk musi mieć wroga, czasami jeden polityk jako wroga ma drugiego polityka, ale czasami to już nie wystarcza, w związku z powyższym muszą pojawiać się również i tacy zewnętrzni, którzy będą odpowiedzialni za to co się dzieje, co się wyborcom nie podoba. Przecież wiadomo, że politycy za nic nie są odpowiedzialni. Politycy by chcieli nam nieba przychylić, chcieliby żeby benzyna była po 1,50 a nie po pięć złotych, ale przez spekulantów nie mogą.

CS: Pozostając przy przychylaniu owego nieba przez polityków i pozostając pod wpływem kampanii wyborczej rząd dziś zacznie zajmować się przyszłorocznym budżetem tak by zdążyć go uchwalić jeszcze najdalej w lipcu, taki przynajmniej jest zamiar ministra finansów Jacka Rostowskiego. Czy to jest słuszny pomysł by prace budżetowe zakończyć już w lipcu przed środkiem kampanii wyborczej do wyborów parlamentarnych?

RG: Obawiam się, że w połowie roku jeszcze trochę mało danych jest co do różnych rzeczy, które się na bieżąco dzisiaj wydarzają a budżet na rok przyszły jest jednak ściśle związany
z sytuacją gospodarczą roku bieżącego.

CS: Ekonomiści mówią, że można konstruować ów budżet na podstawie chociażby owego wieloletniego planu finansowego.

RG: Oczywiście papier jest cierpliwy. Budżet ma to do siebie, że go zawsze można znowelizować. W zasadzie u nas się budżety bardzo często nowelizuje. To jest przecież papierowy zapis pewnych założeń na podstawie których kalkulujemy jakie będziemy mieli wpływy i jakie będziemy mieli wydatki. Najbardziej kalkulujemy sobie wirtualne wpływy, bo przecież te wpływy opieramy na przyjętych parametrach, które się nigdy nie sprawdzają. o

CS: Wracając jeszcze na chwilę do pana przeszłości gdy szefował pan radzie nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, prezydent najprawdopodobniej podpisze ustawę
o zmianie funkcjonowania Otwartych Funduszy Emerytalnych. ZUS pana zadaniem zdąży
z wprowadzeniem w życie zmian tak jak chce ustawodawca?

RG: To jest pytanie bardziej do Prokomu, bo to wszystko zależy od systemu informatycznego, w momencie gdy wprowadzane były OFE to mieliśmy kupę nieszczęść z bardzo prostego powodu budowa systemu informatycznego trwająca wówczas równolegle

z wprowadzeniem reformy szła jak po grudzie. Dzisiaj w zasadzie wydaje się, że to nie powinien być specjalny problem w tym systemie komputerowym, który jest najlepszym systemem komputerowym na świecie, bo on jak pan redaktor wie potrafi policzyć coś czego nie ma, kapitał początkowy potrafi policzyć, nie powinna być specjalnym problemem.

CS: Doktor habilitowany Robert Gwiazdowski centrum imienia Adama Smitha. Dziękuję bardzo.

RG: Dziękuję bardzo.

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (9)

dodaj komentarz
~Antyliberał
I kiedy ci „liberalni ekonomiści” zrozumieją, że wolny rynek, to jest NARZĘDZIE? A narzędzia mają to do siebie, że do pewnych rzeczy się nadają, a do większości nie. A przede wszystkim, narzędzia nie rządzą! Jeśli zatem wolny rynek nie jest w stanie sam się doprowadzić do równowagi (nigdy mu to zbyt dobrze nie I kiedy ci „liberalni ekonomiści” zrozumieją, że wolny rynek, to jest NARZĘDZIE? A narzędzia mają to do siebie, że do pewnych rzeczy się nadają, a do większości nie. A przede wszystkim, narzędzia nie rządzą! Jeśli zatem wolny rynek nie jest w stanie sam się doprowadzić do równowagi (nigdy mu to zbyt dobrze nie wychodziło), to trzeba mu pomóc. A jeśli zagraża zdrowiu i życiu obywateli, np. poprzez chorrendalne ceny podstawowych produktów potrzebnych człowiekowi do utrzymania się przy życiu, to trzeba go do tego zmusić. I to nie będzie „walka z wolnym rynkiem”, lecz walka o zdrowie i życie ludzkie!
Pozdr.
~ha
Czy będziesz walczył "antyliber..."?
młotkiem?
parową?
~spekulant odpowiada ~ha
a ja kupiłem cukier po 2 zł i teraz chce zarobić i sprzedac po 6 a ty antyliberał masz go odemnie po te 6 zł kupić a jak nie kupisz to ci wp..... i moze wtedy zrozumiesz zasady wolnego rynku matole.
~złośliwa bestia
Panie redaktorze,
do takiego towarzysza Nałęncza, turkucia POdjadka Stefana Osiołkowskiego , czy niejakiej Magdaleny Sierotdy zwracacie się Państwo per pan - pani profesor, a do Pana profesora Gwiazdowskiego per doktor habilitowany ?
Toć chyba habilitacja powoduje, że doktor staje się profesorem - co prawda nadzwyczajnym,
Panie redaktorze,
do takiego towarzysza Nałęncza, turkucia POdjadka Stefana Osiołkowskiego , czy niejakiej Magdaleny Sierotdy zwracacie się Państwo per pan - pani profesor, a do Pana profesora Gwiazdowskiego per doktor habilitowany ?
Toć chyba habilitacja powoduje, że doktor staje się profesorem - co prawda nadzwyczajnym, ale profesorem.
Popełnił Pan chyba duże faux pas .
~M.
Doktor habilitowany to nie profesor. Jak ktoś poucza, to niech się najpierw douczy. A tak to takie polactwo wyszło...
Czasem na dr hab mówi się docent. ale profesor nadzwyczajny to profesor danej jednostki (np UW), czyli dr hab, któremu uczelnia nada tytuł. Bez tego jest tylko dr hab i nikim więcej.
~stef odpowiada ~M.
Dnia 2011-04-05 o godz. 15:44 ~M. napisał(a):
> Doktor habilitowany to nie profesor. Jak ktoś poucza, to
> niech się najpierw douczy. A tak to takie polactwo
> wyszło...
Czasem na dr hab mówi się docent.

Docent to funkcja (stanowisko) na uczelni , a mgr , dr stopnie naukowe zatem może być gość doc. dr
Dnia 2011-04-05 o godz. 15:44 ~M. napisał(a):
> Doktor habilitowany to nie profesor. Jak ktoś poucza, to
> niech się najpierw douczy. A tak to takie polactwo
> wyszło...
Czasem na dr hab mówi się docent.

Docent to funkcja (stanowisko) na uczelni , a mgr , dr stopnie naukowe zatem może być gość doc. dr hab i wówczas tytułuje się go docentem , a dr to doktor choć nie zawsze lekarz :-)
Też lepiej się douczyć

~krauziaczek
a w każdym razie nie wszystkim to potrafi - czekam sobie chyba już 5 rok a oni nadal liczą w pocie czoła i wyładowaniach elektrycznych na procesorach ..
Jak tak dalej będą liczyć to nawet nie zauważą jak sam ZUS zbankrutuje a Polska przy okazji również ale liczyć będą nadal ..
~ron
Przyznalbym racje p.G., gdyby np. w Czechach (bo w Niemczech ustala sie ceny raz na rok wiosną) byly te same ceny na cukier co w Polsce, a są znacznie nizsze. Inna rzecz ze stado polskich baranow rzucając sie na cukier i kupując po kilkadziesiąt kilo kręci bat na wlasny tyłek.
~RIMET
to byl minister z wyzszej korei.....

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki