Greckie zadłużenie wynosi 175% PKB. W Japonii dług jest o wiele większy, bo wynosi aż 220% PKB i państwo działa. Dlaczego Grecy mają problemy, a Japończycy nie? - Liczy się struktura długu - wyjaśnia Bartosz Godusławski, dziennikarz "Pulsu Biznesu".


- Makroekonomia grecka jest wszystkim dość dobrze znana. Jesteśmy bombardowani informacjami na temat tego kraju. Dług publiczny tego kraju wynosi 175% PKB czyli ok. 340 mld euro. To gigantyczny dług. Oczywiście w Japonii wynosi on 220% PKB, ale greckimi wierzycielami są podmioty międzynarodowe, a w Japonii głównie obywatele - stwierdza Bartek Godusławski, dziennikarz "Pulsu Biznesu".
Analitycy od dłuższego czasu informowali, że jeśli Grecy nie spłacą MFW raty wynoszącej 1,55 mld euro to na rynkach dojdzie do katastrofy. Jednak giełdy zareagowały raczej ze spokojem. Dlaczego?
- Ja uważam, że niespłacenie raty wobec MFW byłoby bardziej odczuwalne dla rynków finansowych, gdyby nie referendum w Grecji. Sondaże, które w prasie można zaobserwować w ciągu ostatnich dni pokazują, że jest duża grupa niezdecydowanych obywateli. Wyniki mogą być różne. Premier Grecji powiedział obywatelom, by głosowali na "nie". W momencie, gdy jednak zagłosują na "tak" - rząd straci mandat. Grecki minister finansów zapowiedział, że jeśli Grecy zagłosują na "tak" to rząd poda się do dymisji. Widać po zachowaniu Ciprasa, czyli pisanie listów do KE z prośbą o pomoc finansową, że gdyby nie zapowiedź referendum to Grecja byłaby objęta programem pomocowym - komentuje Godusławski.
Z Bartkiem Godusławskim rozmawiał Łukasz Piechowiak.