Z badania przeprowadzonego przez CBOS wynika, że 94 proc. podatników zapłaciło najniższą stawkę (jaką jest 19 proc.), podczas gdy tylko jeden procent zapłacił podatki na najwyższy poziomie (40 proc.). Podatnicy płacący najniższą stawkę skorzystali z największej ilości różnych ulg i odliczeń im przysługujących, między innymi doprowadziło to do masowego wykorzystania ulg.
W przygotowanym planie naprawy finansów państwa wicepremier Kołodko chce usunąć wszystkie ulgi (oprócz wspólnego rozliczania małżeństw), co faktycznie zmierza do podwyższenia stawek podatkowych. Gospodarka nadal znajduje się w fazie recesji, pomimo że pojawiły się przesłanki mogące świadczyć o tendencjach wzrostowych. Biorąc pod uwagę to, że bezrobocie utrzymuje się na wysokim poziomie, trudno zaakceptować fakt, że nadchodzi ożywienie.
Polska gospodarka potrzebuje raczej impulsu popytowego. Może być nim obniżka podatkowa, tym bardziej, że na taki impuls nie można liczyć ze strony polityki monetarnej. Propozycja Grzegorza Kołodki pozbawia tego impulsu poprzez utrzymanie podatków na wysokim poziomie. Podatki obniżono już Stanach, a kraje sąsiedzkie też je wprowadzają bądź mają taki zamiar. Wszystkie kraje postępują tak celem pobudzenia gospodarki. Zmiany w Polsce wydają się krokiem dokładanie w odwrotnym kierunku. Czy nie lepiej w ogóle obniżyć poziom podatków na poziomach progresywnych? W ten sposób Skarb Państwa otrzyma należne wpływy, a podatnicy przeznaczą część swoich dochodów na konsumpcję, co może przyczynić się do napędzenia koniunktury.
Richard Mbewe
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.