REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Google nie musi respektować polskiego prawa

Katarzyna Jeznach2013-06-14 08:06
publikacja
2013-06-14 08:06

Google, mówiąc kolokwialnie, jest wyjęty spod prawa polskiego – mówił Marcin Pery, prezes spółki Redefine, należącej do Cyfrowego Polsatu. Polskie i europejskie prawo reguluje działanie naszych stron internetowych, ale nie muszą się nim przejmować giganci zza oceanu.

google
Źródło: google

Jak skonstruować dobre prawo regulujące działalność firm w sieci? Przed takim wyzwaniem stoi resort administracji i cyfryzacji. Ministerstwo znów przymierza się do wprowadzenia zmian m.in. w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Kłopot w tym, że wszelkie możliwe ograniczenia dotkną tylko polskich przedsiębiorców, a ich amerykańscy konkurenci nie będą musieli się do nich stosować.

- Dla mnie problem jest taki: polski internauta widzi, że na jego ulubionych stronach internetowych pojawiły się komunikaty o cookies, które go irytują, a dodatkowo nawet nie ma pojęcia, czym są ciasteczka. A na stronie Google, która jest jedną z najczęściej odwiedzanych stron w Polsce, takiego komunikatu nie ma – mówił Marcin Pery podczas debaty na Forum IAB.

- Problemem polskiego biznesu jest to, że polskie strony internetowe muszą respektować prawo europejskie, prawo polskie, a nie muszą tego robić giganci internetowi tacy jak Google czy Facebook. Prawo mimo wszystko w jakimś stopniu utrudnia działanie firmom, może nie jest to szczególnie uciążliwe, ale na przykład komunikaty o cookies są utrudnieniem, i dla użytkowników, i dla biznesów – dodał Marcin Pery.

Zdaniem posłanki Róży Thun, Europa powinna najpierw uporać się z innym problemem – ujednoliceniem prawa autorskiego w UE. - Będziemy mieć o wiele silniejszą pozycję w rozmowach z firmami amerykańskimi, kiedy będziemy jednym, wspólnym rynkiem. Wtedy będzie można powiedzieć, że ci, którzy funkcjonują na rynku europejskim, muszą to robić zgodnie z europejskim prawem – przekonuje europarlamentarzystka.

Katarzyna Jeznach
Redaktor Bankier.pl

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (9)

dodaj komentarz
~internet user
no ale jak wy to sobie wyobrazacie, ze google czy youtube bedzie musialo przestrzegac prawa polskiego, litwskiego, ukraińskiego, białoruskiego, francuskiego, niemieckiego i nowo zelandzkiego jednocześnie. a jak łukaszenka nagle zabroni jakiegoś filmu, to youtube bedzie mial go skasowac tylko dla białorusinów, czy też dla polaków no ale jak wy to sobie wyobrazacie, ze google czy youtube bedzie musialo przestrzegac prawa polskiego, litwskiego, ukraińskiego, białoruskiego, francuskiego, niemieckiego i nowo zelandzkiego jednocześnie. a jak łukaszenka nagle zabroni jakiegoś filmu, to youtube bedzie mial go skasowac tylko dla białorusinów, czy też dla polaków i niemców. a jak merkel bedzie właśnie chciała ten film, to co wtedy, mózgi się wam spalą z niezrozumienia jak działa internet. w australii jest inne prawo dotyczące plików cookies niż w hiszpani, a youtube jest jeden i jest w stanach zjednoczonych, i tam się znajduje dysk twarsy z youtubem i pan ochroniarz, który go pilnuje i pani sprzątająca, która go sprząta. a to wam pozwala się na niego wejść z polski, czy białorusi. i to wasze komentarze muszą być zgodne z amerykańskim prawem, bo to wy je wysyłacie do ameryki, a nie ameryka wysyła się do was. co wy myślicie, że youtube lata w kosmosie i krąży po satelicie na latającym dysku. debile.
~ktos
to jest bez sensu...
to jak przyjedzie ktoś z Australii to znaczy, że może jeździć lewą stroną ulicy, bo nie jest obywatelem Polski?

nonsens!
~lolo
A ta thum gada jakby była w kieszeni koncernów rozrywkowych...ale to.... chyba chodzi jej, by żyło się lepiej:) w po:)
~węglarz
te komunikaty o cookies są idiotyczne
~Piotr
Google również stosuje komunikat o ciasteczkach
http://www.pablik.pl/index.php/25276/pod-prawem-ciasteczkowym-nawet-google-sie-ugial.html
~bandit
tego się nie da czytać. Niemoc i brak odpowiedzialności. W każdej dziedzinie. Niby wszyscy wiedzą co trzeba robić, ale nikt nie wie kto ma to robić. Unia, nasz parlament, kolejna dyrektywa i dyrektywa do dyrektywy. Przy takim sposobie działania będą mijać lata zanim cokolwiek się ustali. Chory system. Tak jest w każdym artykule który tego się nie da czytać. Niemoc i brak odpowiedzialności. W każdej dziedzinie. Niby wszyscy wiedzą co trzeba robić, ale nikt nie wie kto ma to robić. Unia, nasz parlament, kolejna dyrektywa i dyrektywa do dyrektywy. Przy takim sposobie działania będą mijać lata zanim cokolwiek się ustali. Chory system. Tak jest w każdym artykule który czytam na tym portalu. Nie wiadomo kto i za co odpowiada. Wszyscy tylko wiedzą co trzeba zrobić. Nie oglądajmy się na unię. Nie po to mamy ministerstwo cyfryzacji z wybitnym wszechwiedzącym ministrem, aby się oglądać na jakichś poślednich urzędasów z unii. Do roboty, w tym wypadku panie BONI wraz z zastępami podległych wysokoopłacanych specjalistów. Ciekawe czy pan minister wie co to "google", a może nadal mówi "laptok". Banda za nic nie odpowiadających nierobów.
~Wojna Futbolowa
Pan Kapuściński, lata temu, skomentował sytuację w Ameryce Łacińskiej pisząc w "Dlaczego zgniął Karl von Spreti": każda próba opodatkowania, nawet w wysokości 1,5%, lub podporządkowania do lokalnego prawa jakiejkolwiek firmy amerykańskiej jest traktowana jak bezpośredni zbrojny atak na USA.
~v1
lepsze jest prawo amerykańskie, widać to po ich gospodarce. Ale socjalistyczna europa jak zawsze wie lepiej

Powiązane: Prawo autorskie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki