Google, mówiąc kolokwialnie, jest wyjęty spod prawa polskiego – mówił Marcin Pery, prezes spółki Redefine, należącej do Cyfrowego Polsatu. Polskie i europejskie prawo reguluje działanie naszych stron internetowych, ale nie muszą się nim przejmować giganci zza oceanu.

Źródło: google
Jak skonstruować dobre prawo regulujące działalność firm w sieci? Przed takim wyzwaniem stoi resort administracji i cyfryzacji. Ministerstwo znów przymierza się do wprowadzenia zmian m.in. w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Kłopot w tym, że wszelkie możliwe ograniczenia dotkną tylko polskich przedsiębiorców, a ich amerykańscy konkurenci nie będą musieli się do nich stosować.
- Dla mnie problem jest taki: polski internauta widzi, że na jego ulubionych stronach internetowych pojawiły się komunikaty o cookies, które go irytują, a dodatkowo nawet nie ma pojęcia, czym są ciasteczka. A na stronie Google, która jest jedną z najczęściej odwiedzanych stron w Polsce, takiego komunikatu nie ma – mówił Marcin Pery podczas debaty na Forum IAB.
- Problemem polskiego biznesu jest to, że polskie strony internetowe muszą respektować prawo europejskie, prawo polskie, a nie muszą tego robić giganci internetowi tacy jak Google czy Facebook. Prawo mimo wszystko w jakimś stopniu utrudnia działanie firmom, może nie jest to szczególnie uciążliwe, ale na przykład komunikaty o cookies są utrudnieniem, i dla użytkowników, i dla biznesów – dodał Marcin Pery.
Zdaniem posłanki Róży Thun, Europa powinna najpierw uporać się z innym problemem – ujednoliceniem prawa autorskiego w UE. - Będziemy mieć o wiele silniejszą pozycję w rozmowach z firmami amerykańskimi, kiedy będziemy jednym, wspólnym rynkiem. Wtedy będzie można powiedzieć, że ci, którzy funkcjonują na rynku europejskim, muszą to robić zgodnie z europejskim prawem – przekonuje europarlamentarzystka.
Katarzyna JeznachRedaktor Bankier.pl