Członkowie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku podczas marcowego posiedzenia dyskutowali na temat ograniczenia bilansu Fedu, rozdętego przez sześć lat polityki QE – wynika z oficjalnego protokołu. Większość decydentów chciałaby rozpocząć ten proces jeszcze w 2017 roku.


„Zakładając, że gospodarka będzie nadal zachowywała się tak, jak oczekiwano, większość uczestników oczekiwała kontynuacji stopniowych podwyżek stopy funduszy federalnych i sądziła, że zmiana polityki reinwestycyjnej Komitetu byłaby właściwa później w tym roku” - brzmi kluczowe zdanie marcowych „minutek”.


Podczas marcowego posiedzenia FOMC stosunkiem głosów 9 do 1 zapadła decyzja o podniesieniu stopy funduszy federalnych o 25 punktów bazowych, do poziomu 0,75-1,00%. Równocześnie po raz pierwszy w komunikacie FOMC pojawiła się wzmianka dotycząca normalizacji sumy bilansowej.
Pomiędzy marcem 2009 roku a grudniem 2014 Rezerwa Federalna skupiła papiery wartościowe za ponad 3,5 biliona dolarów, płacąc za nie świeżo wykreowanymi pieniędzmi. Polityka znana pod skrótem QE (ang. quantitative easing – ilościowe poluzowanie) powiększyła bilans Fedu do ok. 4,5 biliona dolarów. Skala i zakres tej interwencji była bezprecedensowa w historii USA.


„Wielu uczestników podkreślało, że redukowanie sumy bilansowej powinno być przeprowadzone w sposób pasywny i przewidywalny. Niektórzy uczestnicy wyrazili pogląd, iż mogłoby być właściwe wznowienie reinwestowania (odsetek i kapitału – przyp. red.), gdyby gospodarka napotkała istotne niekorzystne szoki, które by wymagały obniżki przedziału stopy funduszy federalnych” - napisano w myśl zasady „dwa kroki w przód, jeden krok wstecz”.
Od kilku lat ekonomiści, analitycy i uczestnicy rynku zadają sobie pytanie, w jaki sposób Fed zamierza odchudzić swój bilans do w miarę normalnych kształtów. Marcowa dyskusja na forum FOMC jest do tego dopiero pierwszym krokiem i jak na razie dotyczyła jedynie polityki reinwestowania odsetek i kapitału z zapadających obligacji (czyli kupowania nowych papierów za pieniądze z odsetek i wykupu zapadających obligacji). Zapewne Fed będzie chciał ograniczać rozmiary swojego bilansu stopniowo i bardzo, bardzo powoli. Równie wolno, jak wolno normalizuje stopy procentowe.
Z pierwszą podwyżką stóp po recesji z 2009 roku Rezerwa Federalna zwlekała aż pięć lat, decydując się na taki ruch dopiero w grudniu 2015 roku. Na drugą musieliśmy czekać kolejny rok. W marcu Fed nieco zaskoczył rynki, podnosząc stopy „już” po trzech miesiącach i zapowiadając dwie podwyżki do końca roku i niespecjalnie przejmując się faktem, że inflacja CPI napędzana drożejącymi paliwami wyraźnie przekroczyła 2-procentowy cel.
Do niedawna rynkowe spekulacje ograniczały się do tego, ile podwyżek stóp Fed zaordynuje w danym roku. Najnowsze oczekiwania zakładają podwyżkę w czerwcu i ewentualnie drugą na jesieni. Ale trudno przewidzieć, jak rynek długu zareaguje najpierw na ograniczenie lub wręcz wstrzymanie skupu obligacji skarbowych i hipotecznych przez Fed, ani tym bardziej co się stanie z rentownościami tych papierów, jeśli Rezerwa Federalna zacznie wyprzedawać swój bilans.
Na razie rynek reaguje bardzo spokojnie. Po publikacji „minutek” rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich pozostała bez większych zmian na poziomie ok. 2,36%. Jeszcze mniejsza zmienność panowała na rynku papierów 2-letnich, znacznie bardziej wrażliwych na zmiany krótkoterminowych stóp procentowych. Rentowność amerykańskich dwulatek wynosiła 1,246%.