Ostatni raz więcej nowych spółek zadebiutowało na NewConnect, niż zostało z niego zdjętych w 2021 r. Jeszcze gorzej statystyka przedstawia się dla rynku głównego, gdzie pod tym względem dodatni bilans widziany był poprzednio w 2015 r. Póki co nie widać szans na poprawę, bo więcej mówi się o kolejnych delistingach niż debiutach.


Tylko w ostatnim czasie o opuszczeniu GPW poinformowało kilka spółek. 21 lutego z giełdy wycofano akcje Drozapolu. 9 stycznia to samo dotyczyło Ferrum, a 5 grudnia Sescom. W listopadzie z rynku głównego zniknęły akcje OEX i Wojasa. Właściwie w każdym miesiącu słychać, że akcje którejś spółki wycofano z GPW, albo wkrótce zostaną wycofane lub trwają czynności, by tak się stało.
To na przykład Grenevia (dawny Famur) gdzie ogłoszone jest wezwanie na pozostające w obrocie akcje. Wezwanie jeszcze trwa w Labo Print, a zakończyło się już w EMC Instytut Medyczny. Mieliśmy także kilka nieudanych wezwań, które jednak zdradzały chęć zdjęcia spółki z GPW jak w przypadku Gobarto, Newagu, czy Brand24.
Do wyjścia z parkietu szykuje się Comarch, gdzie handel jest na razie zawieszony po przeprowadzonym z sukcesem wezwaniu i decyzji WZA o wycofaniu akcji z obrotu. W przypadku CI Group słyszeliśmy ostatnio, że KNF znów zawiesił postępowanie w sprawie delsitingu, które wcześniej wznowił.
Cały czas w toku jest sprawa Kernela. Tam z jednej strony w KNF wisi zawieszony proces wycofania akcji z obrotu, a z drugiej główny akcjonariusz sygnalizuje możliwość wyciśnięcia drobnych akcjonariuszy. KNF ma do załatwienia jeszcze wniosek o wycofanie z obrotu akcji innej ukraińskiej spółki Ovostar, co według ostatniego komunikatu ma się stać jeszcze w lutym.
Faktem jest, że na przestrzeni ostatnich lat na GPW obserwujemy więcej wycofań z rynku głównego i NewConnect niż debiutów nowych spółek. Tylko w ostatnim roku na GPW zadebiutowało 9 nowych spółek, z czego jedynie wejście na giełdę Grupy Żabka nie było przejściem z NewConnect, a w tym czasie wycofano z obrotu 11 spółek, w tym takie marki jak wspomniany Wojas, ale też TIM, czy Ciech.


Ostatnim razem więcej spółek weszło na GPW, niż zostało z niej wycofanych w 2015 r. W przypadku NewConnect ostani raz było tak w 2021 r., ale i tam widać, że z roku na rok notowanych jest coraz mniej emitentów. Obecnie to 360 spółek po debiucie Inside Park z połowy stycznia br., ale niemal jednocześnie w KNF złożono wniosek o wycofanie z obrotu akcji United Label.
Na rynku głównym jest w tej chwili notowanych 410 spółek, czyli o jedną mniej niż na koniec 2024 r. Od początku stycznia z GPW wycofano akcje wspomnianych Ferrum i Drozapolu, ale zadebiutowały walory Diagnostyki. Na rynku głównym jest więc najmniej spółek od 2010 r. Powodów wycofania walorów z listy notowań może być kilka.


Zazwyczaj jest to decyzja największych akcjonariuszy, którzy przeprowadzając rachunek zysków i strat, kalkulują, czy opłaca się dalej spełniać wymogi i obowiązki bycia spółką publiczną. Bywa, że spółka kończy swój żywot w wyniku ogłoszenia upadłości, jak miało to miejsce w przypadku Elektrobudowy, czy przez przymusową restrukturyzację w przypadku banków (np. Idea Bank, Getin Noble Bank).
Spółka publiczna, a więc notowana na giełdzie, ma kilka obowiązków, które rygorystycznie należy przestrzegać, a których pilnuje organ nadzorczy, jakim w Polsce jest KNF. To też szereg innych kosztów jak promocja oferty, badanie sprawozdań, usługi PR, usługi doradcze, czy raportowania niefinansowego standardów ESG. W 2027 r. raport niefinansowy za 2026 r. będą musiały już złożyć spółki notowane na rynku regulowanym.
Z giełdy swoje największe spółki (Synthos, Cersanit, Barlinek) ściągnął z GPW w przeszłości najbogatszy Polak - Michał Sołowow. Nie ma też już TVN-u, który był notowany do 2015 r, czy InPostu, nad którego smutną historią na GPW lepiej spuścić zasłonę milczenia. W przeszłości wycofano z giełdy także m.in. Play, Grupę Żywiec, czy sieć hoteli Orbis. Czasami spółka woli nie być notowana, by łatwiej znaleźć inwestora strategicznego. Tak było w przypadku operatora centrów danych spółki Atman.
Obecność na publicznym rynku to z jednej strony spora renoma i szansa na dodatkowy kapitał od inwestorów, z drugiej dodatkowe koszty, liczne obowiązki wynikające z szeregu regulacji prawnych. Gdy spada atrakcyjność rynku do pozyskiwania na nim kapitału, właściciele szukają innych źródeł finansowania w bankach, czy szukając inwestorów poza giełdą. Daje to efekt w postaci zwijania się rynku, potwierdzeniem są kolejne ogłaszane wykupy i wnioski o wycofanie akcji z rynku.
Michał Kubicki