Polska nie jest już krajem
o najwyższej inflacji w Unii Europejskiej. W najnowszym zestawieniu Eurostatu
minimalnie wyprzedzili nas Węgrzy. W obu krajach ceny rosną zdecydowanie szybciej niż w jakimkolwiek innym regionie UE.


Kwiecień był miesiącem wzrostu inflacji w większości państw członkowskich Unii Europejskiej. W całej wspólnocie średni wzrost cen towarów i usług wyniósł 2 proc. w ujęciu rocznym. Miesiąc wcześniej europejscy statystycy odnotowali wzrost o 1,7 proc. Niższe tempo wzrostu cen obserwowane jest w strefie euro – 1,6 proc. w kwietniu wobec 1,3 proc. w marcu.


W porównaniu z marcem roczna dynamika inflacji wzrosła w 23 krajach, w jednym pozostała bez zmian, a w trzech spadła. Ową trójkę tworzą Holandia (z 1,9 proc. do 1,7 proc.), Austria (z 2 proc. do 1,9 proc.) oraz Portugalia (z 0,1 proc. do -0,1 proc.). Ten ostatni kraj jest też obok Grecji (-1,1 proc.) jedynym członkiem UE, w którym Eurostat dopatrzył się deflacji.
Z polskiej perspektywy ważniejszy jest rzecz jasna rzut oka na górną część zestawienia. W ostatnich miesiącach to Polska była krajem o najwyższym poziomie inflacji w UE. Miniony miesiąc doprowadził do drobnej roszady – na pozycję inflacyjnego lidera wspólnoty wskoczyły Węgry (5,2 proc.), jednak Polska jest tuż za nimi (5,1 proc.). Skład podium uzupełnia Luksemburg (3,3 proc.).
Po raz ostatni inflacja HICP była w Polsce wyższa niż 5 proc. w czerwcu 2001 r. (6,1 proc.). Wówczas jednak Polska wychodziła z okresu wysokiej inflacji, która w 2000 r. przyjmowała dwucyfrową dynamikę.
Prowadzenie Węgier w najnowszym rankingu nie było zaskoczeniem. W ubiegłym tygodniu tamtejszy urząd statystyczny KSH pokazał dane, według których krajowa inflacja wyniosła 5,1 proc.


Należy zaznaczyć, że inflacja HICP jest odmienną miarą wzrostu cen od najpopularniejszego i stosowanego przez GUS wskaźnika CPI. Dla przypomnienia – w miniony piątek GUS poinformował, że kwietniowa inflacja w Polsce wyniosła 4,3 proc. O różnicach między wskaźnikami pisaliśmy w artykule „Jak GUS mierzy inflację? Statystycy wyjaśniają”. W skrócie: obie miary stosują nieco odmienny system wag i uwzględniają nieco inny zakres wydatków. Przykładowo, w metodyce HICP większą wagę mają usługi finansowe, które ostatnio w Polsce drożeją w tempie blisko 50-procentowym w skali roku. Na ten temat wypowiadał się ostatnio także prezes NBP Adam Glapiński.
Wśród komentatorów panuje powszechne przekonanie, że inflacja w Polsce będzie nadal rosnąć – jedynym sporem jest to, na ile jest to zjawisko przejściowe (wynikające z otwarcia gospodarki, niskiej bazy sprzed roku itp.), a na ile ma charakter trwały. Na ten pierwszy scenariusz stawia prezes NBP Adam Glapiński, który w ubiegły piątek stanowczo protestował przeciwko stwierdzeniu, jakoby RPP lekceważyła inflację. Z kolei w ubiegłym tygodniu głos zabrał inny członek polskich władz monetarnych, Eugeniusz Gatnar. Jego zdaniem już w czerwcu inflacja w Polsce może przekroczyć 5 proc.
Dzisiejszy raport Eurostatu kończy serię danych o inflacji w kwietniu, w skład której poza wspomnianym odczytem CPI wchodziła także poniedziałkowa publikacja raportu NBP o inflacji bazowej. Na kolejną porcję danych o inflacji poczekać będziemy musieli do 1 czerwca, kiedy GUS przedstawi wstępny szacunek tempa wzrostu cen w maju.