Mieszkańcy Ekwadoru odrzucili w referendum projekt reformy konstytucji, która umożliwiłaby działanie zagranicznych baz wojskowych na terenie kraju. To porażka prezydenta Daniela Noboi, który zabiegał o przywrócenie po 16 latach bazy sił amerykańskich.
Noboa, jeden z najbliższych sojuszników przywódcy USA Donalda Trumpa w Ameryce Południowej, przekonywał, że przywrócenie w Ekwadorze obecności amerykańskiego wojska pomogłoby w walce z przestępczością zorganizowaną, w tym z przemytnikami narkotyków.
Ekwadorczycy wyrazili również sprzeciw wobec trzech innych propozycji, lansowanych przez rząd Noboi. Były wśród nich plany uruchomienia procesu zmierzającego do przyjęcia nowej konstytucji, zmniejszenia liczby parlamentarzystów oraz obcięcia finansowania partii politycznych.
Po ogłoszeniu wyników niedzielnego głosowania Noboa zapewnił na platformie X, że jego rząd „uszanuje wolę narodu”.
– Będziemy dalej walczyć bez wytchnienia o kraj, na których zasługujecie, posługując się narzędziami, które posiadamy – dodał, zwracając się do obywateli.
Zakaz działalności zagranicznych baz wojskowych wprowadzono pod rządami lewicowego prezydenta Rafaela Correi w 2007 roku, a rok później wpisano do konstytucji. Correa nie przedłużył też umowy, która pozwalała USA korzystać z bazy lotniczej w mieście Manta na południowym zachodzie Ekwadoru, używanej przez Amerykanów w latach 1999-2009 w działaniach przeciwko narkobiznesowi.
Noboa, który objął funkcję od 2023 roku i przygotowuje się do startu w wyborach prezydenckich w 2025 roku, twierdził, że delegalizacja amerykańskich baz wojskowych na terenie Ekwadoru oznaczała „oddanie kraju handlarzom narkotyków” i była „pierwszym paktem z ponadnarodową przestępczością”.
Ekwador, do niedawna uznawany za oazę spokoju, stał się w ostatnich latach jednym z najniebezpieczniejszych krajów regionu, co przypisywane jest działalności gangów szmuglujących kokainę z Ameryki Południowej do USA i Europy. Według Noboi 70 proc. kokainy produkowanej na świecie jest transportowane przez Ekwador. (PAP)
wia/ sp/
