Blisko 209 mld dolarów miały pożyczyć China Securities Finance Corp największe chińskie banki - donosi Reuters. Pieniądze te mają uratować chińską giełdę przed krachem.



Informację podano powołując się na magazyn Caijin, który cytował na swoich łamach anonimowe źródło, według którego 17 chińskich banków komercyjnych przekazało fundusze China Securities Finance na stymulowanie wzrostów na chińskiej giełdzie.
Kwota pożyczki miała sięgnąć 209 mld USD. W przeliczeniu na euro daje to kwotę ok. 195 mld EUR. Dla porównania plan pomocowy dla Grecji (tzw. bailout) ma opierwać na 86 mld EUR. Chińskie władze "wolną ręką" na podtrzymanie balona wykładają więc więcej niż dwukrotność sumy, dla której Grecy musieli poniżyć się przed Trojką. To jednak nie koniec. Bloomberg donosi bowiem, że całościowo fundusze wygospodarowane na ratowanie bańki mają wynosić nawet 483 mld USD. To już nie dwa, a pięć greckich bailoutów.
Chińskie realia: pomopwane pożyczki i zakazy sprzedaży
Sam China Securities Finance jest jedynym organem, który posiada prawo do udzielania firmom pożyczek na zakup aktywów, najczęściej akcji. Tego typu pożyczki, także na rynku indywidualnym, były jednym z koni pociągowych chińskiej giełdy. Teraz władze mają nadzieję, że powstrzymają one rynek przed krachem.
Chińskie władze chwytają się różnych metod, aby zapobiec pęknięciu bańki. Oprócz wsparcia dla pożyczkodawców niedawno wprowadzony został zakaz sprzedawania akcji przez inwestorów posiadających powyżej 5% udziałów w danej spółce. Zawieszono też notowania najmocniej spadających podmiotów, wstrzymano również szereg debiutów.
Wszystko to powoli zaczyna przynosić efekty, po spadku o ponad 30% w miesiąc chińska giełda zaczęła nieco odrabiać. Trudno jednak wierzyć, że w długiej perspektywie owa kroplówka pozwoli utrzymać hossę. Wielu ekspertów jest zdania, że efekt będzie odwrotny od zagładanego: zyska się trochę czasu, jednak pęknięcie będzie dużo boleśniejsze.
Adam Torchała