Sezon na jabłka i śliwki za pasem. Jaki jest "status prawny" tych owoców, które choć rosną na zasadzonym przez nas drzewie, spadają za płot na działkę sąsiada? Kto będzie mógł zrobić z nich dżem lub kompot? Na te pytania odpowiadamy w nowym odcinku z serii „Sąsiad z piekła rodem”.
Sytuacja, gdy drzewa owocowe rosną na granicy dwóch działek, zdarza się bardzo często. Obowiązujące przepisy nie określają minimalnej odległości drzew od granicy działki. Można je sadzić w dowolnym miejscu. Należy jednak pamiętać, że drzewa się rozrastają, więc posadzenie ich tuż przy granicy, może w przyszłości wiązać się z sąsiedzkimi konfliktami, którym nie zaradzi nawet najdłuższa drabina.


W jaki sposób wówczas pielęgnować takie drzewa i zbierać z nich owoce? Jeśli sąsiedzi żyją w zgodzie, odpowiedź jest prosta – zapukać grzecznie do sąsiada. Jeśli jednak sprawy nie da się załatwić polubownie, kwestię granicznych drzew dokładnie reguluje kodeks cywilny. O uprawnieniach i obowiązkach właścicieli obu gruntów mówią nam art. 148, 149 i 150.
Do sąsiada bez pytania
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, właściciel działki, na której rośnie drzewo, może wejść na działkę sąsiada, aby usunąć zwieszające się gałęzie lub owoce. Co więcej, przepisy nie nakładają obowiązku informowania sąsiada o planowanym wejściu na jego posesję.
– Sąsiad nie może sprzeciwić się wejściu na jego teren. Warto jednak poinformować o naszych zamiarach, ponieważ wymaga tego zwykła sąsiedzka uprzejmość – wyjaśnia adwokat Eryk Trybuliński z kancelarii Klisz i Wspólnicy.
Jeśli sąsiad nie wpuści nas w tej sytuacji na swoją działkę, możemy wytoczyć mu pozew. Z drugiej strony, również on będzie mógł nas posądzić, jeśli podczas wejścia na jego działkę uszkodzimy płot czy furtkę.
Spadające owoce - do kogo należą?
Czy właścicielem owoców jest tylko ta osoba, na której działce rośnie drzewo? Nie w każdym przypadku. Jedynie wówczas, gdy owoce znajdują się jeszcze na gałęziach.
– Rzecz ma się inaczej, gdy owoce spadną z drzewa na sąsiedni grunt. Stosownie do treści art. 148 k.c. owoce opadłe z drzewa lub krzewu na grunt sąsiedni stanowią jego pożytek – tłumaczy Eryk Trybuliński. – Czyli już z chwilą opadnięcia na grunt, a nie ich zebrania, owoce stają się własnością sąsiada – podkreśla.
Sąsiad może przyciąć gałęzie, ale nie za darmo
Oprócz korzyści, posiadanie drzewa wiąże się również z obowiązkami, m.in. przycinaniem rozrastających się gałęzi. Jeśli nie będziemy mieli zamiaru tego robić, sąsiad będzie miał prawo ściąć gałęzie, a ścięte przy okazji owoce zachować dla siebie. Aby jednak móc skorzystać z tego przywileju, musi nam wcześniej wyznaczyć termin na usunięcie gałęzi i owoców.
Jeśli również masz problemy związane z nieruchomościami, napisz do Redakcji Bankier.pl na adres finanse@bankier.pl.
Porady prawnej udzielił: Eryk Trybuliński, adwokat z kancelarii Klisz i Wspólnicy, autor bloga zasiedzenie-nieruchomosci.pl.