Najważniejsza w 2017 roku decyzja Europejskiego Banku Centralnego doprowadziła do gwałtownego osłabienia euro w stosunku do dolara. Umacniający się dolar pociągnął w dół notowania złota. Polski złoty długo bronił się przed spadkami, ale w końcu skapitulował.


Jesienna decyzja Europejskiego Banuk Centralnego była z grubsza zgodna z oczekiwaniami ekonomistów. Rynkowy stan gry przed dzisiejszym posiedzeniem oraz oczekiwania inwestorów względem prezesa Draghiego opisywaliśmy w artykule "EBC przed najważniejszą decyzją roku".
Przeczytaj także
Od stycznia europejskie QE zostanie ograniczone z 60 mld do 30 mld euro miesięcznie. Czas trwania programu został wydłużony przynajmniej do września 2018 roku. Jak wielokrotnie zaznaczał dziś sam Mario Draghi, QE nie ma określonej daty zakończenia (ang. open ended). Szef EBC nie nazwał tego nawet redukcją QE, lecz jego „rekalibracją”. Rzecz jasna rekordowo niskie stopy procentowe w strefie euro (w tym także ujemna stopa depozytowa) pozostaną bez zmian zapewne przez cały 2018 rok, a może i jeszcze dłużej.
Rozstrzygnięcia w EBC i przede wszystkim bardzo „gołębie” wypowiedzi Mario Draghiego doprowadziły posiadaczy długich pozycji w euro do lekkiej paniki. Kurs EUR/USD sukcesywnie osuwał się przez resztę popołudnia i wieczora. Gdy we Frankfurcie ogłaszano decyzję o „rekalibracji” QE, euro kosztowało ponad 1,18 dolara. O godzinie 21:35 już tylko 1,1652 USD. Oznaczało to spadek o blisko 1,4%, co na rynku walutowym jest ruchem bardzo wyraźnym.
Na wykresie dziennym eurodolara wyrysowała się potężna, budowana od sierpnia, formacja techniczna „głowy z ramionami” zapowiadająca spadki o kolejnych kilka centów. Jednakże na jej potwierdzenie powinniśmy poczekać przynajmniej 24 godziny.
Silny spadek notowań eurodolara doprowadził do osunięcia się dolarowych cen złota. Królewski metal w ujęciu dolarowym potaniał o 0,7% do niespełna 1.270 USD za uncję. Cieszyli się za to giełdowi inwestorzy. Niemiecki DAX ustanowił nowy rekord wszech czasów, a indeksy w Paryżu, Mediolanie i Madrycie zyskały po 1,5-2,0%.
Polski złoty długo opierał się przecenie, początkowo nawet zyskując wobec euro. Jednakże później odpływ kapitału za Atlantyk dał się we znaki i nasza waluta ogłosiła kapitulację. Na koniec dnia euro kosztowało prawie 4,25 zł, a więc ponad grosz więcej niż w środę. Dolar podrożał aż o sześć groszy, osiągając cenę 3,65 zł. Kurs franka szwajcarskiego odbił się od 33-miesięcznego minimum, rosnąc o ponad trzy grosze, do blisko 3,66 zł.
Krzysztof Kolany