Za sprawą wyjątkowo niskiej bazy z zeszłego roku i wzrostu cen surowców import do Chin wzrósł w maju o ponad 50 proc. rdr. Eksportowi ciążyły m.in. "zapchane" fabryki za Murem, rosnące koszty produkcji i lokalne ogniska koronawirusa.


W dzisiejszych danych dotyczących handlu zagranicznego uwagę zwraca przede wszystkim najwyższy od dekady wzrost importu w ujęciu rocznym. W maju do Chin sprowadzono towary za przeszło 218 mld dol., o ponad 51 proc. więcej niż w maju 2020 r.


W pandemicznej rzeczywistości porównania rok do roku tracą jednak sens - mądrzej analizować dynamikę względem 2019 r. czy poprzedniego miesiąca. Względem maja 2019 r. import wzrósł o ponad 26 proc., natomiast w porównaniu do kwietnia 2021 r. - spadł o przeszło 1 proc.
Wysoka dynamika w zestawieniu z poprzednimi latami odzwierciedla odbijające po koronawirusowym dołku ceny surowców naturalnych. Natomiast w drugiej połowie maja rajd już wyraźnie przygasł, co wpływa na dynamikę miesięczną.
Za gros importu za Mur tradycyjnie odpowiadały w ubiegłym miesiącu właśnie surowce - za ropę, rudę żelaza i miedź z zagranicy zapłacono ok. 45 mld dol. Ponad 33 mld dol. kosztowały półprzewodniki. Szczególnie te ostatnie - z powodu globalnych niedoborów - budzą spore emocje. W maju do Chin trafiło o 8 proc. mniej chipów niż w kwietniu, ale na skutek wzrostu cen ich łączna wartość była taka sama jak w poprzednim miesiącu.


Do ciekawych wniosków prowadzi również analiza danych o eksporcie. Jego dynamika okazała się niższa od oczekiwań analityków - wyniosła niespełna 28 proc. rdr wobec prognoz rzędu 32 proc.
To potwierdzenie wcześniejszych sygnałów o "przegrzewaniu" fabryki świata. Rosnące koszty produkcji (surowców czy zatrudnienia) i niedobory rąk do pracy sprawiają, że producenci nie nadążają z realizacją masowo płynących z zagranicy zamówień. Równocześnie niektórzy boją się dalej podnosić ceny produktów, by nie utracić klientów na stałe. Część w ogóle przestała przyjmować nowe zamówienia. Do tego dochodzą wciąż rosnące ceny frachtu, braki kontenerów czy umocnienie juana. Ponadto walka z regularnie pojawiającymi się lokalnymi ogniskami koronawirusa utrudnia płynne działanie w ramach łańcuchów dostaw, doprowadzając choćby do ograniczenia działalności niektórych portów morskich.
Taka sytuacja przekłada się na wzrost cen i niedobory niektórych towarów na zagranicznych rynkach. To dodatkowe paliwo dla szybko pnącej się w górę inflacji w USA, strefie euro czy Polsce.
Co ciekawe, ze wstępnych danych urzędu celnego wynika, że w maju eksport z Chin wyniósł 263,92 mld dol. - dokładnie tyle samo co w kwietniu. To trzeci najwyższy wynik w historii - po grudniu i listopadzie zeszłego roku.


W efekcie w ubiegłym miesiącu Chiny odnotowały 45,5 mld dol. nadwyżki w handlu zagranicznym.