Nieocieplone budynki z czasów PRL-u mogą mieć sześć razy większe zużycie energii od obecnych limitów. Ich termomodernizacja jest więc przesądzona.


W zaprezentowanym niedawno programie wyborczym Konfederacji znalazł się postulat przywrócenia przepisów odnośnie do energochłonności budynków, które obowiązywały w 2014 r., a nawet wcześniej. Taka zmiana miałaby ograniczyć koszty budowy bloków i domów oraz pozytywnie wpłynąć na ich cenę u deweloperów.
Jeżeli stojący w opozycji do polityki UE krok wstecz skutkowałby przywróceniem wymagań energetycznych z 2013 roku, to zmiana byłaby dość znacząca - zarówno pod względem kosztów budowy, jak i późniejszej eksploatacji. Spoglądając znacznie bardziej wstecz, widzimy już przepaść pod względem energochłonności budynków.
Jak podkreślają eksperci portalu RynekPierwotny.pl, warto zwrócić uwagę na tę kwestię, bo wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak duży postęp miał miejsce w budownictwie od czasów Gierka.
Nieocieplona wielka płyta
Symbolem PRL-owskiego budownictwa pozostają budynki wielkopłytowe, które rządowa ekipa Gierka zaczęła masowo wznosić w celu rozładowania narosłego w latach 60. deficytu mieszkaniowego. Ówczesna technologia wielkopłytowa oprócz zalet związanych np. z krótkim czasem realizacji inwestycji miała sporą wadę w postaci słabej izolacyjności cieplnej. Ten problem stawał się coraz bardziej widoczny wraz ze wzrostem cen energii i wymagań dla nowszych budynków.
Poniższy wykres potwierdza, że współczynnik przenikania ciepła dla ścian zewnętrznych budynku wielkopłytowego z lat 70. może być pięć, a nawet sześć razy większy od obecnych wymagań (WT 2021). Oczywiście to tylko przykład jednego z czynników wpływających na energochłonność.
Podobną różnicę widzimy również po porównaniu zużycia nieodnawialnej energii pierwotnej (Ep) przez typowy, nieocieplony blok z wielkiej płyty oraz nowoczesny budynek wielorodzinny. W przypadku wieżowca z wielkiej płyty (lata 70.) niepoddanego wcześniej modernizacji zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną może wynosić ok. 300-350 kWh/mkw. rocznie. Aktualny limit dotyczący budynków wielorodzinnych to 65 kWh/mkw. w skali roku.
Przykładowe symulacje termomodernizacji sugerują z kolei, że standardowe 10 lat temu docieplenie bloku wielkopłytowego (12 cm) wraz z wymianą okien obniża poziom wskaźnika Ep np. do 130-140 kWh/mkw. rocznie (zobacz: "Podręcznik typologii budynków mieszkalnych z przykładami działań mających na celu zmniejszenie ich energochłonności", NAPE).
Domy „kostki” z PRL-u także mogą pożerać energię
Przypominający sześcian dom z lat 70. i 80. minionego wieku to natomiast najpopularniejszy przykład PRL-owskiego budownictwa jednorodzinnego. Podobnie jak w przypadku budynków wielkopłytowych oraz innych starszych bloków rosnące koszty energii wymusiły wiele dociepleń (często bez pomocy państwa). Mimo tego niedocieplony dom typu „kostka” wciąż nie jest zaskakującym widokiem. Taki budynek pomimo zupełnie odmiennej technologii budowlanej zwykle ma zbliżony poziom zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną jak blok wielkopłytowy. Skutki standardowej termomodernizacji w kontekście wskaźnika Ep i kosztów ogrzewania też są zbliżone.
Mimo remontów różnica energetyczna jest duża
Nie można zapominać, że wiele budynków z czasów PRL-u przeszło już pewne modernizacje techniczne. Tym niemniej informacje zaprezentowane w poniższej tabeli potwierdzają sporą energochłonność polskiego zasobu mieszkaniowego. W przypadku domów i bloków wybudowanych przed 1994 rokiem mówimy o analizowanej już wcześniej wartości wskaźnika Ep wynoszącej ponad 250 kWh/mkw. rocznie. Tak wysoki przeciętny poziom zużycia nieodnawialnej energii pierwotnej wynika m.in. z obecności w zasobie budynków sprzed lat 70. i 80., które jeszcze bardziej wpływają na wynik.
Informacje zaprezentowane w tabeli to również niemałe wyzwanie w kontekście strategii klimatycznej „Fit for 55”. Przypomnijmy, że zgodnie z nowelizowaną właśnie dyrektywą o efektywności energetycznej budynków niemal wszystkie polskie budynki mieszkalne w 2050 r. będą musiały być zeroemisyjne. Taki wymóg oznacza brak emisji dwutlenku węgla z paliw kopalnych i roczne zużycie energii pierwotnej (teraz również po uwzględnieniu odnawialnych źródeł) wynoszące najwyżej 65 kWh/mkw. Zgodnie z unijnymi planami Polacy mają też przestać ogrzewać domy i lokale paliwami kopalnymi w 2035 r. lub w 2040 r. jeśli Komisja Europejska wyrazi zgodę na termin późniejszy o 5 lat.
Andrzej Prajsnar