Departament Sprawiedliwości USA wziął na tapet dwie katastrofy lotnicze z udziałem Boeinga 737 Max (z Indonezji w 2018 roku i Etiopii w 2019 roku), w których zginęło łącznie ponad 340 osób. W związku z nimi rozważa wniesienie oskarżenia przeciwko koncernowi lotniczemu.


Boeing nie może wyjść z kłopotów. Po serii wypadków, w których odpadły podczas lotu różne części maszyn, zagadkowej śmierci jednego sygnalisty i zeznaniach drugiego oraz sukcesywnym spadku akcji, teraz musi się zmierzyć z widmem prokuratorskich zarzutów.
Departament Sprawiedliwości stwierdził, że koncern lotniczy naruszył warunki porozumienia zawartego w 2021 roku, które chroniło firmę przed zarzutami karnymi związanymi z dwiema katastrofami lotniczymi. Ich zdaniem producent "nie zaprojektował, nie wdrożył i finalnie nie wprowadził w życie programu zgodności i etyki, który miał na celu wykrywanie naruszeń amerykańskich przepisów". Słowem, łatwiej było tuszować oszustwa. Umowa ta stwierdzała również, że Boeing wypłaci kwotę ugody w wysokości 2,5 mld dolarów w zamian za wycofania zarzutów przez prokuratorów. Podany był jednak termin - 3 lata, które teraz mijają.
Przeczytaj także
Boeing ripostuje, że "nie może się doczekać momentu, gdy departament wezwie go do udzielenia odpowiedzi, uważając, że umowy jak najbardziej dotrzymał" - podaje BBC News.
Z kolei krewni ofiar wzywają do podjęcia stanowczych działań przeciwko firmie.
Boeing leci "na łeb na szyję". Tym razem o ziemię uderzyły... akcje
787 Dreamliner i 777 mogą posiadać wady, które wpływają na bezpieczeństwo pasażerów i załogi, ponieważ podczas ich budowy koncern "poszedł na skróty" - to najnowsze informacje sygnalisty inżyniera Sama Salehpoura wywołały kolejne wstrząsy wokół Boeinga.
opr. aw