Pracownicy skaczący po kadłubie samolotów, żeby dopasować części, wady mogące dotyczyć ponad tysiąca odrzutowców oraz groźby ze strony przełożonych kierowane do zgłaszających wątpliwości - środowe przesłuchanie ws. Boeinga nie ujawniło zbyt wielu faktów, które nie przedostałyby się wcześniej do opinii publicznej, ale kluczowe w tej historii było miejsce jego przebiegu.


Przesłuchania w Kongresie to polityczny spektakl i konkurs na pełne oburzenia przemowy, które nie prowadzą zwykle do konkretnych działań - pisała Natalia Sherman, reporterka BBC w USA. Jej zdaniem wczorajsze odpytywanie sygnalistów Boeinga, relacjonowane na żywo przez wiele anglojęzycznych mediów, można potraktować jednak nieco inaczej. Wydarzenie pokazuje, że sprawy wokół największego producenta samolotów w USA, mającego dotąd doskonałe stosunki z władzami w Waszyngtonie, zabrnęły naprawdę daleko.
17 kwietnia w Kongresie USA odbyły się dwa równoległe przesłuchania dotyczące procedur bezpieczeństwa w firmie Boeing. Przyczynkiem do ich przeprowadzenia była tegoroczna seria awarii i incydentów, która podniosła dyskusje na temat sytuacji wewnątrz firmy. Zaczęło się 6 stycznia, kiedy krótko po starcie z samolotu Boeing 737 MAX 9 linii Alaska Airlines oderwały się drzwi awaryjne, przymocowane niewystarczającą liczbą śrub, a pasażerowie musieli użyć masek tlenowych.
Po tym incydencie Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego USA uziemiła 171 maszyn, zlecając ich kontrolę, Ryanair zgłosił, że domaga się większych kontroli w fabrykach spółki, Chiny zażądały inspekcji bezpieczeństwa, na lotnisku w Chicago zderzyły się dwa Boeingi, a akcje spółki zanurkowały. W marcu usterka techniczna spowodowała nagłe obniżenie wysokości lotu jednej z maszyn i lekkie obrażenia u 50 pasażerów.
Następnie były pracownik firmy został znaleziony martwy w trakcie składania zeznań ws. nieprawidłowości w fabryce spółki w North Charleston. Kilka dni później podczas lotu Boeinga 737-800 linii United Airlines z maszyny odpadł kawałek poszycia, a dwa tygodnie po tym incydencie z innego samolotu oderwała się osłona silnika.
W międzyczasie swoje odejście “do końca roku” zadeklarował dyrektor generalny Boeinga Dave Calhoun. W trakcie kolejnych awarii opinia publiczna zdążyła jednak dowiedzieć się, że w 2023 roku zarobił w spółce 32,8 mln USD, czyli o 45% więcej niż rok wcześniej. W wyniku “czarnej boeingowej serii” akcje spółki straciły od początku roku 32,4%.


Kluczowe punkty z przesłuchania ws. Boeinga przed Kongresem
Do najczęściej cytowanych wypowiedzi ze środowego przesłuchania w Kongresie należały kwestie inżyniera Boeinga Sama Salehpoura, który zgłosił problemy dotyczące łączeń kadłuba, mogące dotyczyć "ponad 1000 maszyn".
Jak opowiadał politykom, pracownicy mieli skakać po samolocie "jak Tarzan", żeby dopasować do siebie elementy płatowca i złączyć je "w jedną linię". Jego zgłoszenia dotyczyły modelu Boeingu 787.
Salehpour zeznawał przed kongresmenami, że po poruszeniu tematu nieprawidłowości z przełożonym, otrzymał 40-minutową reprymendę, firma utrudniała mu wizyty u lekarza, a w oponę jego samochodu wbito gwóźdź. Ze łzami w oczach mówił, że według jego mechanika ktoś zrobił to celowo i chociaż nie ma na to dowodów myśli, że stało się to gdy był w pracy. Jeden z managerów miał powiedzieć mu także, że zna ludzi, którzy zabiliby osobę, mówiącą takie rzeczy jak on.
"Naprawdę wierzę, że problemy bezpieczeństwa, które zaobserwowałem w Boeingu, jeśli nie zostaną rozwiązane, mogą skutkować katastrofalną awarią komercyjnego samolotu, która doprowadziłaby do utraty setek ludzkich istnień" - zeznał Sam Salehpour, tłumacząc powody, dla których chciał wziąć udział w przesłuchaniu w Kongresie.
Jak podkreślił, jego zgłoszenia zostały zignorowane, szefostwo powiedziało mu, żeby nie powodował opóźnień oraz przeniosło go na inne stanowisko.
Inny świadek przesłuchania, były menedżer Boeinga Ed Pierson, który jest obecnie dyrektorem wykonawczym Fundacji Bezpieczeństwa Lotniczego, oskarżył firmę o mataczenie w kryminalnej sprawie związanej z drzwiami samolotu Alaska Airlines. Boeing miał twierdzić, że nie posiada, żadnej dokumentacji związanej z ich naprawą. Pierson zarzucił spółce kłamstwo.
"Istnieją zapisy szczegółowo dokumentujące gorączkową pracę wykonaną na samolocie Alaska Airlines i liderzy korporacji Boeinga też o tym wiedzą… Wiem, że dokumentacja techniczna tego samolotu istnieje, ponieważ osobiście przekazałem ją FBI" - zeznał Ed Pierson.
Prowadzący przesłuchanie senator Richard Blumenthal powiedział, że jego komisja zbada nieprawidłowości w fabrykach lotniczego giganta, dodając, że samo ogłoszenie przesłuchania skłoniło do przerwania milczenia kolejne osoby. Polityk ogłosił, że nadchodzi "moment rozliczenia" Boeinga i zapowiedział dalsze przesłuchania, w których wezmą udział zarząd samej firmy.
Źródła: "Guardian", "BBC", "Yahoo Finance"