Activision Blizzard poczuło gniew graczy na swoich wynikach giełdowych. Cena walorów jednego z największych producentów gier spadła o 20 proc. w ciągu zaledwie tygodnia, a kapitalizacja rynkowa skurczyła się o 10 mld dol.


„Diablo Immortal” ledwo zapowiedziane, a już odbija się producentowi dużą czkawką. Fani dawali upust swojej złości niemal każdy możliwym kanałem – pod trailerem gry w serwisie YouTube, na forach Blizzarda czy nawet w formie specjalnej petycji, w której wnoszono o wycofanie się spółki z wydania tej gry.
Niesłabnące rozgoryczenie w końcu dotarło i do inwestorów. Akcje spółki od czasu prezentacji gry staniały już o 22 proc. To zaledwie 10 dni od ceremonii otwarcia BlizzConu, który Blizzard zapamięta z pewnością na długie lata.
Cena walorów Activision Blizzard 2 listopada, czyli w dzień prezentacji „Diablo Immortal” wynosiła 68,99 dol. amerykańskich. To ponad 10 dol. mniej niż miesiąc wcześniej, kiedy spółka osiągała historyczne maksimum przy wycenie akcji na poziomie 80 dol. Październikowe spadki dostały jednak mocnego przyspieszenia w związku z fanowskim linczem. Na koniec poniedziałku 12 listopada 2018 roku, cena spadła do kwoty 53,89 dol. Kapitalizacja rynkowa Activision Blizzard skurczyła się tym samym o 10 mld dol – zatrzymują się na poziomie 41 mld dol.


Przypomnijmy, że cała sprawa rozegrała się o platformę, na którą zostanie nowa gra z serii „Diablo”. Ku olbrzymiemu rozczarowaniu fanów, „Diablo Immortal” będzie grą mobilną. Pod względem biznesowym ciężko rozpatrywać ten krok jako zły – te część rynku, bardzo lukratywna zresztą w ujęciu globalnym (według analiz gry mobilne stanowią pod względem przychodów ponad połowę całkowitego rynku gier), dla Blizzarda wciąż pozostawała do tej pory terra incognita. Obecność koncernu w sklepach z aplikacjami mobilnymi ograniczała się głównie do aplikacji agregujące dane i udostępniające część funkcji z gier online oraz Battle.net Authenticatora – aplikacji do weryfikacji dwuetapowej.
Niewątpliwie jednak gracze oczekiwali czegoś innego po wielu latach oczekiwania na nowy kontent związany z pełnoprawnymi odsłonami „Diablo”. Szczególnie, że potem zarzucono Blizzardowi wykorzystanie już dostępnej gry mobilnej i nałożenie na nią własnego interfejsu graficznego (oraz oczywiście podmianę tekstur i treści).
Mateusz Gawin