REKLAMA

Belka: Deflacja nie szkodzi przedsiębiorcom, banki przełkną podatek bankowy

Michał Żuławiński2016-01-14 17:14analityk Bankier.pl
publikacja
2016-01-14 17:14

Deflacja w Polsce utrzyma się dłużej niż sądzono, wzrost gospodarczy może być wyższy, banki przełkną podatek od aktywów, a spadające ceny nie szkodzą krajowym przedsiębiorcom – powiedział na konferencji prasowej prezes NBP Marek Belka.

Belka: Deflacja nie szkodzi przedsiębiorcom, banki przełkną podatek bankowy
Belka: Deflacja nie szkodzi przedsiębiorcom, banki przełkną podatek bankowy
fot. Marek Wiśniewski / / Puls Biznesu

Rada Polityki Pieniężnej ponownie postanowiła pozostawić stopy procentowe na niezmienionym, rekordowo niskim poziomie. Było to jednocześnie ostatnie posiedzenie Rady w starym składzie.

Poniżej prezentujemy najważniejsze wypowiedzi, które padły w czasie środowej konferencji prasowej z udziałem prezesa NBP Marka Belki. Poza prezesem Narodowego Banku Polskiego, w konferencji udział wzięli tez dwaj członkowie RPP – Anna Zielińska-Głębocka i Adam Glapiński.

Na wstępie dzisiejszej konferencji Marek Belka odczytał treść komunikatu RPP. Jego treść w całości dostępna jest na stronach NBP, najciekawsze fragmenty zamieszczamy poniżej.

Inflacja może wracać wolniej, deflacja nie szkodzi

Decyzje głównych banków centralnych, a także silny spadek cen ropy naftowej przyczyniły się do przejściowego wzrostu zmienności cen aktywów na międzynarodowych rynkach finansowych.

W Polsce utrzymuje się stabilny wzrost gospodarczy, którego głównym czynnikiem jest popyt krajowy. Wzrostowi popytu sprzyja korzystna sytuacja na rynku pracy, pozytywne nastroje konsumentów i dobra sytuacja finansowa firm. Natomiast ograniczająco na dynamikę popytu w gospodarce oddziałuje niepewność przedsiębiorstw, dotycząca perspektyw wzrostu gospodarczego za granicą.

W ocenie Rady w najbliższych kwartałach dynamika CPI będzie powoli rosnąć, choć ze względu na ponowny spadek cen surowców, tempo wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych może być niższe niż dotychczas oceniano.

Jak dotychczas utrzymująca się deflacja nie wywiera jednak negatywnego wpływu na decyzje podmiotów gospodarczych. Stopniowemu wzrostowi dynamiki cen będzie sprzyjać domykanie się luki popytowej, następujące w warunkach poprawy koniunktury w strefie euro i dobrej sytuacji na krajowym rynku pracy.


Odpowiedzi prezesa Belki na pytania dziennikarzy

Państwo piszecie w komunikacie, że tempo wzrostu cen towarów i usług może być niższe, niż oceniano. Jak dużej rewizji państwo się spodziewacie?

Chciałbym, żebyście państwo cierpliwie poczekali do projekcji marcowej. To, co mogę powiedzieć, to to, że nikt nie mógł przewidzieć dalszej obniżki cen surowców i to do poziomu super niskiego, jeżeli chodzi o ropę naftową. Stąd moje solenne obietnice, że deflacja przekształci się w niewielka inflację a to w grudniu, a to w styczniu, muszę w tej chwili zawiesić albo osłabić. Dodatni wskaźnik cen osiągniemy nieco później, ale najgorzej - a może najlepiej - że on będzie utrzymywał się na bardzo niskim poziomie przez większość roku 2016 r. Chyba, że znów nas rynek ropy naftowej zaskoczy. Trudno sobie teraz wyobrazić, że zaskoczenie może być inne niż w górę.

Ścieżka inflacji przez cały okres najbliższego roku będzie się o kilka dziesiątych punktu procentowego niższa. Nie chcę o tym teraz mówić dokładnie. Natomiast poczekajmy do marcowej projekcji, kiedy będziemy mieli trochę dłuższą perspektywę cenową.

Czy niepokoją się państwo ostatnim osłabieniem złotego?

Osłabienie złotego, które teraz podobno, gdy tutaj siedzimy, następuje, na pewno z punktu widzenia inflacji jest paradoksalnie nienajgorszą wiadomością, ale przecież nie o to nam chodzi. Jest to przede wszystkim wynik ogólnoświatowej sytuacji. Nie lekceważę naszych czynników związanych z sytuacja w Polsce, ale gdyby było tak, że w Polsce się coś fundamentalnie źle dzieje, to mielibyśmy odzwierciedlenie tego na rynku skarbowych papierów wartościowych, a tu sytuacja jest bardzo stabilna. Trzeba niestety -  a może na szczęście - wiązać osłabienie kursu złotego z sytuacją globalną. Wiemy – co wszystkie gazety i portale ogłosiły – że pierwszy tydzień był najczarniejszy dla giełd światowych od wielu lat. Wiąże się to głównie z sytuacją niepewności wokół Chin.

Czy słabszy zloty może być substytutem obniżki stop?

Tym się zajmie oczywiście nowa Rada. Ta ustępująca będzie przekazywać pewnego rodzaju przesłanie, głównie poprzez osobę przewodniczącego Rady. Rzeczywiście, bardzo niska inflacja i perspektywa jej utrzymywania się na bardzo niskim poziomie, intuicyjnie powinna kierować wzrok w kierunku dalszego łagodzenia polityki pieniężnej. Z kolei turbulencje na rynku światowym, które się przejawiają w osłabieniu złotego powinny na pewno skłaniać do cierpliwości, spokoju i czekania na rozwój sytuacji.

To z reszta w wypowiedziach nowych członków Rady czy kandydatów wyraźnie słychać. Tam panuje rozwaga, namysł i spokój. Ja bym nie spodziewał się gwałtownych albo większych zmian w kierunku polityki pieniężnej, także w kwestii polityki stóp procentowych.

Czy niepokoją się państwo dynamiką zmian kursu złotego, którą obserwujemy? Pytam w kontekście spekulacji o tym, że NBP mógłby coś z tym zrobić?

Nie, my nie walczymy z trendami. My nigdy nie powiedzieliśmy, że będziemy wchodzić na rynek, żeby wchodzić i odwracać działania szerszych trendów. Mówiliśmy, że tylko jeżeli na polskim rynku się jakieś idiosynkratyczne zjawiska pojawią, ale w przeciwnym wypadku to nie.

Na ile poważny może być problem Chin?

Chiny to poważny problem. Duży kraj (śmiech).

To takie pytanie, które jest zbyt otwarte, żeby móc w sposób precyzyjny na nie odpowiedzieć. Wszyscy na świecie są do pewnego stopnia sytuacją Chin zaniepokojeni. Z jednej strony wszyscy się upewniają w tym, że Chiny mają olbrzymie rezerwy walutowe. Wprawdzie się one kurczą, ale, do diabła, nie mogą się zwiększać w nieskończoność. To jest gospodarka, która w dalszym ciągu w bardzo szybkim tempie rośnie. Natomiast jest problem czy fakt, iż ta gospodarka jest w bardzo wysokim stopniu zlewarowana, czyli pewne jej sektory są bardzo zadłużone i ostatnie kilka lat to był bardzo szybki wzrost zadłużenia sektora prywatnego, to czy to nie pociągnie za sobą negatywnych środków. W jakiś sposób będzie to rozładowywane powoli.

To są oczywiście problemy istotne, a chińska gospodarka jest gospodarką dużą i jeszcze większa pod względem udziału w handlu światowym. To gospodarka, która wchodzi też do elity walut. Juan został włączony do walut koszyka MFW, a to oznacza także obowiązki. Większe otwarcie, większą liberalizację. To wszystko ma znaczenie, ale nie jesteśmy pierwsi w kolejce aby negatywne skutki jakiegokolwiek negatywnego scenariusza chińskiego odczuwać.

Czy w związku ze zmianą kadencji, zwiększa się prawdopodobieństwo, że przystąpimy do zmiany parametrów polityki monetarnej?

Trudno mi jest zgadywać, bo to przecież decyzja kolektywna. Wiemy na razie o trzech członkach formalnie i mogę na razie tylko sądzić po ich publicznych wypowiedziach. Jeżeli chodzi o niektórych, to po znajomości osobistej, bo przecież dwóch członków senackich to moi współpracownicy w banku. Ja bym się nie spodziewał tylko z tego powodu, że to będzie nowa Rada, to nastąpi dążenie do zmiany parametrów polityki monetarnej. Natomiast sytuacja gospodarcza jest bardzo dynamiczna.

Jeszcze warto dodać, ze dzisiaj RPP sformułowała opinię o projekcie budżetu na rok 2016. Ona jutro o 10.00 pojawi się na naszej stronie. Ta opinia została zaakceptowana jednomyślnie i najogólniej mogę scharakteryzować podstawie elementy tej opinii w sposób następujący:

Budżet na rok 2016 r. nie zakłóca równowagi finansowej, natomiast, ponieważ istotną częścią i istotnym źródłem sfinansowania nowych inicjatyw dodatkowych są dochody jednorazowe (chodzi o aukcję częstotliwości), to aby w kolejnych budżetach ta równowaga nie została naruszona, muszą się znaleźć nowe stabilne źródła finansowania. Nie da się ukryć, że chodzi tutaj o nadzieje nas wszystkich, nie tylko MF i rządu, że zwiększy się skuteczność w ściąganiu podatków, głównie VAT. I w tym kierunku są i mam nadzieje będą prowadzone kroki. Co z tej opinii wynika? O ile wydaje się, że budżet na 2016 jest bezpieczny, o tyle dużo zależy od tego, jak ten budżet będzie realizowany, jak będą spływać podatki, jak będzie realizowany ten projekt wydatkowy 500+. No i mówiąc krótko: na dłuższą metę trudności oczywiście są.

To oznacza, że polityka pieniężna będzie musiała brać to pod uwagę i dokładnie obserwować. Gdyby się okazało, że sytuacja budżetowa nie jest pomyślna, to wtedy zmniejsza się przestrzeń dla możliwych obniżek stop.

Coraz mocnej musimy się liczyć z tym że deflacja będzie trwała dwa lata. Czy nie jest czas abyśmy zastanowili się czy ona będzie ciągle pomagać naszej gospodarce?

Ja od niemalże samego początku deflacji, czyli niemal już od 2 lat wyrażałem pogląd, iż wprawdzie deflacja o tym charakterze - czy też ujemny wskaźnik inflacji, jak staraliśmy się eufemistycznie to określać - że ona nie jest powodem do paniki. Oczywiście, że konsumenci kochają spadające ceny. Wtedy pytaliśmy się przedsiębiorców – czy wam to szkodzi? I nie szkodzi. Tak przynajmniej odpowiadali i odpowiadają, że dają sobie radę, a dane statystyczne pokazują, że ich sytuacja finansowa jest dobra i rentowność działalności gospodarczej jest dobra.

Można powiedzieć: czym tu się martwić? Otóż myślę, że martwić nie za bardzo się trzeba, ale powstaje pewien problem. Jeżeli taka deflacja, takie zjawisko się przedłuża, to zaczynają się utrwalać ujemne oczekiwania inflacyjne. Jeżeli to są konsumenci, to nie ma się co martwić, ale jeżeli przedsiębiorcy, to może się to przetransponować na pogarszające się warunki finansowe, na spadającą rentowność. Może się pojawić kwestia zahamowania wzrostu plac, chociaż tego bym się nie spodziewał, bo sytuacja na rynku pracy poprawia się na tyle szybko i gruntownie, że płace rosnąć powinny dalej.

Czym tu się martwic? Ja mam takie nastawienie, że jak się wszyscy martwią na około, a ja się nie martwię, to znaczy ze coś ze mną musi być źle, a nie z wszystkimi dokoła. Ja nie lekceważę tych obaw, które wszędzie na świecie, w związku z przedłużająca się deflacja albo niską inflacją, mają miejsce. Ja oczywiście wiem, że dla wielu krajów to kwestia budżetowa albo narastania długu publicznego, z którym nie mogą sobie poradzić. W Polsce ten problem jest mniejszy lub nie ma go w ogóle. Musimy obserwować czy negatywnych skutków na przedsiębiorstwa ta deflacja nie wywoła.

Pamiętam jak cena ropy spadła do 60 dolarów i obawialiśmy, że to może ograniczyć podaż. Potem spadła do 50, też się martwiliśmy. Do 40, też się martwiliśmy. Teraz jest poniżej 30. Oczywiście, jako konsument ropy i gazu możemy się cieszyć z tego. Tylko jak coś spadnie za nisko, to odpowiedź po stronie podaży może w pewnym momencie być bardzo silna. Oczywiście obserwujemy charakter rynku ropy i gazu, szczególnie łupkowego, który jest nieco inny. Jakby ktoś się dowiercił do gazu, to musi go eksploatować choćby cena była zero, ale np. nie dokona innego odwiertu.

Nie można pominąć faktu, że te paliwa są importowane z krajów mało stabilnych politycznie. Jest także niepewność dotycząca tego, jak długo ceny ropy i gazu się utrzymają. To są takie czasy, w których ja bym z polityką pieniężną przycupnął pod krzakiem i czekał, a nie rwał się do heroicznych czynów.

Czy w tych prognozach eksperckich pojawiła się jakaś zmiana jeżeli chodzi o ścieżkę PKB?

Poczekajmy do marcowej projekcji. Rzeczywiście możemy spodziewać się minimalnego, lekkiej modyfikacji w górę.

Przez lata apelował pan prośbą i groźbą do banków, aby dzieliły się swoim bogactwem. Obecny podatek bankowy to kara, o która banki się same prosiły? Czy koszty, które ponoszą będą warte tych korzyści, które będzie miał z tego budżet?

Nie wiem czy to jest kara, bo gdybym ja to określił jako karę, to musiałbym wiedzieć jaka to motywacja. A to przecież nie mój pomysł tylko pomysł PiS. Podatek od aktywów jest stosunkowo rzadkim przypadkiem, natomiast podatki rożnego rodzaju to jest bardzo częsta rzecz, może nawet standard. Chyba nie przesadzę mówiąc, że motywacja nałożenia tego podatku była przede wszystkim fiskalna. Potrzebne były pieniądze na realizacje określonych programów. Jakie to będzie miało skutki dla banków? Na pewno obniży to rentowność banków, ale jeżeli chodzi o współczynniki adekwatności kapitałowej, to nie jest to nic takiego, co bankom polskim by zagrażało. Natomiast rzeczywiście pamiętajmy, że banki są obciążane także innymi ciężarami, a to związanymi z wpłatami na BFG, a to koniecznością wpłat na Fundusz Wsparcia Pożyczkobiorców. To niewielka suma, ok. 600 mln zł w pierwszym kwartale, ale bardzo nierównomiernie rozkładająca się między banki. Na pierwszy miejscu jest PKO BP, a na drugim Getin, kilkakrotnie mniejszy od PKO BP. Także wpływ na wynik finansowy tego drugiego banku będzie znaczący.

Prof. Glapiński dodaje, że jest jeszcze groźba – tak to trzeba powiedzieć – ustawowego rozwiązania kredytów frankowych. Oczywiście na ten temat trudno rozmawiać, bo nie ma jeszcze propozycji. Ale gdyby to wszystko razem złożyć, to cześć banków mogłaby być w trudnościach. Z resztą ostatnie posiedzenie Komitetu Stabilności Finansowej przyjęło komunikat, w którym wskazujemy, że nałożenie wszystkich obowiązków plus rozwiązania kredytów frankowych, mogłoby być niebezpieczne z punktu widzenia stabilności systemu. Nie chodzi o średnie i przeciętne, bo one wyglądają wspaniale. Ale w trakcie kryzysu nauczyliśmy się, że średnie niewiele mówią. Tak naprawdę ważne są różnice miedzy najlepszym i najgorszym. To, co nazywa się „tail risk”, czyli „ryzyko na ogonie”. Jeżeli ono będzie wystarczająco znaczące, to może destabilizować system. Banki przełkną podatek bankowy.

Pytanie o zysk NBP - w budżecie zapisano 3,2 mld zł. To realne, żeby on był o kilka miliardów wyższy?

Wiem, że były jakieś przecieki, ale my jako zasadę nie podajemy wysokości wyniku finansowego, dopóki nie zostaje zaudytowany. A to nastąpi za jakiś czas, bo dopiero pod koniec marca. Ale tak, sytuacja się tak ułożyła, że ten zysk może być znacząco wyższy, ale nie chce podawać wielkości. To oczywiście będzie ułatwiało ministrowi finansów refinansowanie długu publicznego. To oznacza po prostu, że potrzeby pożyczkowe państwa zostają o tę sumę zmniejszona. Natomiast to nie zmienia wielkości deficytu.

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (26)

dodaj komentarz
~lewe
wymienic belkę bo spruchniała.grozi zawaleniem
~miro
inflacji nie ma, jest tylko coraz mniej prodoktu w opakowaniu
~gość
Właśnie, chociaż mamy deflację wszędzie tylko podwyżki podatków i czynszów niekiedy o 50%. Rząd łupi ludzi jak może. Dobrze że nie ma jeszcze do tego 30% inflacji bo i kredytobiorców byłoby wesoło. Pensje pozostałyby bez zmian.
~satyryk
Deflacja gdy tylko 1,3 mld euro dodatni bilans handlowy?.Niemcy mają 75 + i takze deflacje.o inflacji decyduje $ -wiec jest na pewno.Cała elektornika wyzsze ceny,samochody, maszyny ,drozeja z powodyu słabego złoteg.Mleko ,mieso w sklepach ani drgnie a ceny surowca leca w doł.Jakosc serów i wedlin przy nadprodukcji powinna rosnac.Deflacja gdy tylko 1,3 mld euro dodatni bilans handlowy?.Niemcy mają 75 + i takze deflacje.o inflacji decyduje $ -wiec jest na pewno.Cała elektornika wyzsze ceny,samochody, maszyny ,drozeja z powodyu słabego złoteg.Mleko ,mieso w sklepach ani drgnie a ceny surowca leca w doł.Jakosc serów i wedlin przy nadprodukcji powinna rosnac.a pies tego nie ruszy.Belka te wypociny mozesz sprzedawc na export.do Izraela.To ich logika.
~Mas
Panie B.to dlaczego dzisiaj korona czeska i forint zyskują po 1.5%do złotówki i nie tracą do dolara i euro a nawet trochę zyskują,czy te kraje są w kosmosie?K...dość kłamstw.
~rttyuiop
nie oceniaj walut po kilku dniach, spójrz jak zachowywały się przez ostatnią dekadę.... i dopiero porównaj
~rer
Mieliśmy szczęście do mądrych Prezesów NBP.
~seth
dzięki, zrozumiałem ironię.
~rer odpowiada ~seth
Nie ma ironii.
~animator
Ta i dalej w Matrixe ;-)
porownaj kredyt na dom na zachodzie i w polsce ( % )
ja pracuje na moja rate za dom 1,5 dnia roboczego
Belka jestes wspanialy cytujac wersety Bialka ale na lekcji o deflacji to juz sie nie bylo ;-)
Pozdrawiam z LSE

Powiązane: Sektor bankowy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki