Minister obrony Arabii Saudyjskiej Chalid bin Salman ostrzegł najwyższe władze Iranu, by nie lekceważyły amerykańskiej oferty negocjacji w sprawie jego programu atomowego, bo zawarcie porozumienia pozwoli Teheranowi na uniknięcie wojny z Izraelem - podała w piątek agencja Reutera.


Powołująca się na źródła w Iranie i Zatoce Perskiej agencja twierdzi, że bin Salman, który był ambasadorem Arabii Saudyjskiej w Waszyngtonie za pierwszej kadencji prezydenta Donalda Trumpa, ostrzegł irańskich urzędników, iż przywódcy USA kończy się cierpliwość do przedłużających się negocjacji.
USA obawiają się, że Iran, który rozbudowuje swoje ośrodki nuklearne i intensywnie wzbogaca uran, dąży do stworzenia broni jądrowej. Waszyngton chce mu uniemożliwić ten cel.
Bin Salman uprzedził władze Iranu, że zespół Trumpa będzie chciał szybko osiągnąć porozumienie nuklearne, a czas na rozwiązania dyplomatyczne może się prędko skończyć. Przekonywał, że osiągnięcie porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi będzie korzystniejsze niż stawienie czoła potencjalnemu atakowi Izraela, jeśli rozmowy się załamią. Twierdził też, że region nie wytrzyma dalszej eskalacji napięć.
W środę Trump ujawnił, że ostrzegł Netanjahu, by nie podejmował żadnych działań, które mogłyby zakłócić rozmowy nuklearne z Iranem. Powiedział, że obie strony są "bardzo blisko znalezienia rozwiązania".
Sunnicka Arabia Saudyjska i szyicki Iran od dawna zaciekle rywalizują, często wspierając przeciwne strony w regionalnych konfliktach. Rozpalało to konflikty na Bliskim Wschodzie od Jemenu po Syrię - podkreśliła agencja Reutera.
Jednak od czasu, gdy w 2023 r. doszło przy pośrednictwie Chin do irańsko-saudyjskiego porozumienia przywracającego stosunki dyplomatyczne, zmniejszył się poziom wrogości między rywalami. Jednocześnie w dwóch ostatnich latach regionalna pozycja Iranu została podważona.
Izrael zadał ciężkie ciosy sojusznikom Teheranu: palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas w Strefie Gazy i terrorystycznemu Hezbollahowi, aktywnemu głównie w Libanie. W grudniu ub.r. obalony został trzeci sojusznik Iranu, syryjski dyktator Baszar al-Asad - przypomniała agencja.
Zdaniem Mohanada Alego, eksperta ds. Iranu w ośrodku analitycznym Carnegie Middle East Center w Bejrucie, wynikająca z tego słabość Teheranu pozwoliła Arabii Saudyjskiej na wywieranie wpływu dyplomatycznego w regionie. Zdaniem Reutersa ostatnia wizyta Trumpa w Rijadzie postawiła Arabię Saudyjską w roli najważniejszego członka nowej, sunnickiej osi państw na Bliskim Wschodzie.
Reuters zwrócił uwagę, że ani Arabia Saudyjska, ani inne państwa regionu nie postrzegają Iranu jako wiarygodnego sojusznika w dążeniu do pokoju. Obawiają się też, że jego działania mogą zagrozić ich dążeniom do rozwoju gospodarczego. Książę Chalid bin Salman - stwierdziła agencja - prosił Iran, by unikał działań, którymi oni sami czy też ich regionalni sojusznicy (Hamas, Hezbollah i jemeńscy rebelianci Huti) mogliby sprowokować Waszyngton do wrogich działań. Uprzedzał, że ewentualna odpowiedź Trumpa byłaby prawdopodobnie bardziej zdecydowana niż jego poprzedników, Joe Bidena i Baracka Obamy.(PAP)
os/ akl/


























































