Inteligentne miasto to nie tylko aplikacje usprawniające poruszanie się po nim i załatwianie urzędowych spraw. To także, a może przede wszystkim, angażowanie mieszkańców w życie lokalnej społeczności i takie projektowanie miejskiej przestrzeni, by spełniać wszystkie potrzeby mieszkańców. O tym jak budować inteligentne miasto i przy okazji go nie zepsuć Bankier.pl rozmawia z dr hab. Maciejem Zatheyem, dyrektorem Instytutu Rozwoju Terytorialnego.
![„Aplikacje w smart city to tylko wisienka na torcie” [Wywiad]](https://galeria.bankier.pl/p/4/4/6d71f3f0ffe65a-948-568-288-19-1701-1020.jpg)
![„Aplikacje w smart city to tylko wisienka na torcie” [Wywiad]](https://galeria.bankier.pl/p/4/4/6d71f3f0ffe65a-948-568-288-19-1701-1020.jpg)
W Bankier.pl o miastach przyszłości:
- Smart city po polsku. Tak nasze miasta stają się inteligentniejsze
- "Miasta przyszłości" kwitną w Azji. 7 wykresów, które warto zobaczyć
- Nowy Jork, Masdar i... Białystok, czyli smart city w praktyce
- „Aplikacje w smart city to tylko wisienka na torcie” [Wywiad]
- Zielone miasta przyszłości. Jak zmienia się idea smart cities w Polsce i na świecie
- Inwestycje przyszłości opierają się na innowacjach
- Twoje smart-city. Jak nasi czytelnicy widzą przyszłość swoich miast?
- Infrastruktura i sieć Orange gotowe na projekty IoT
- Dzień w mieście przyszłości. Specjalne wydanie Bankier.pl 15 grudnia
Marcin Kaźmierczak, Bankier.pl: Panie doktorze, czym, mówiąc najprościej, powinno być inteligentne miasto?
Maciej Zathey, Instytut Rozwoju Terytorialnego: Mówiąc Smart City wyobrażamy sobie miasto sprzężone z systemem informacyjnym i aplikacjami, które są dostępne w telefonach komórkowych, a które pozwalają na szybsze rozwiązywanie codziennych problemów, pozyskiwanie informacji czy korzystanie z wszelakich usług. Tylko, czy wyłącznie w ten sposób skonstruowane miasto chcielibyśmy nazywać inteligentnych. Moim zdaniem powinniśmy spojrzeć na nie znacznie szerzej.
Według jakich kryteriów?
Miasto inteligentne to, moim zdaniem, takie, które jest przyjazne swoim mieszkańcom, ale także wszystkim innym użytkownikom miasta. Owszem, przeróżne aplikacje mogą być pomocne, choćby przy poruszaniu się po mieście, ale opakowanie miasta w przeróżne oprogramowanie nie może być jedynym kontekstem. Aplikacje należy traktować wyłącznie jako wisienkę na torcie.
Przeczytaj także
Najogólniej mówiąc inteligentne miasto to takie, które choćby kwestie urbanistyczne rozwiązuje w taki sposób, by mieszkańcom łatwiej było w nim żyć i się po nim poruszać. To minimalizacja barier architektonicznych, wprowadzanie różnorodności biologicznej, zintegrowany transport publiczny, krótkie drogi dostępu do usług użyteczności publicznej, rozwiązania dotyczące minimalizacji emisji zanieczyszczeń do powietrza i wiele innych działań...
Czy w Polsce jakiekolwiek miasto możemy uznać za inteligentne, czy też smart?
Nie widzę obecnie takiego miasta. Pamiętajmy jednak, że smart city to tak naprawdę proces i trend, który towarzyszy zmianom. Zwróćmy także uwagę, że z czasem części składowe pojęcia smart city mogą się zmieniać wraz z rozwojem technologicznym i społecznym oraz pojawieniem się nowych potrzeb.
Przeczytaj także
Muszą zostać spełnione kryteria nie tylko związane z wprowadzaniem do użycia wysokich technologii IT, ale przede wszystkim z rozsądnym gospodarowaniem przestrzenią, jako zasobem.
Które miasta są najbliższej tego, by stać się smart?
Trudno wyróżnić konkretne miasto. Na pewno największe ośrodki, stolice regionów są największym poligonem do testowania różnych rozwiązań i najłatwiej w nich wprowadzać innowacje technologiczne. Zwykło się jednak mówić smart city, ale trzeba mieć na względzie także ludzi funkcjonujących poza miastami. Może powinniśmy mówić o smart gminie? Na peryferiach również potrzebne są udogodnienia. Przede wszystkim trzeba jednak poprawić dostęp do sieci internetowej i załatać istniejące dziury.
Czy polskie miasta zmierzają drogą ku smart city metodologiczne czy to na razie jedynie dostarczanie kolejnych gadżetów?
Jesteśmy na początku drogi. Choćby możliwość składania wniosków o wydanie dokumentów w urzędach jest chaotyczna. Brakuje nam usystematyzowania. Dla przykładu, złożenie wniosku o wydanie dowodu osobistego w urzędzie miejskim i paszportu w urzędzie wojewódzkim odbywa się zgodnie z zupełnie innymi procedurami, a tak być nie powinno. W obu przypadkach, co prawda, trzeba stawić się osobiście w urzędzie, by złożyć odcisk linii papilarnych. Jednak przy odbiorze paszportu nie jest wymagane stwierdzenie zgodności odcisku, a przy odbiorze dowodu przez osoby nieletnie już tak. Te procedury i inne należy skoordynować i uporządkować.
Z kogo przykład w takim razie brać przykład?
Na razie uczymy się na własnych błędach. Przede wszystkim powinniśmy zwrócić oczy ku państwom skandynawskim oraz bliskiej im Estonii. W tamtejszych znacznie mniejszych społecznościach łatwiej testować i wdrażać pewne rozwiązania. Z drugiej strony moglibyśmy czerpać z doświadczeń Gruzji, gdzie działa system umożliwiający urzędnikom identyfikować również obcokrajowców na podstawie ich dowodów osobistych.
Przeczytaj także
Nie powinniśmy na pewno bezmyślnie kopiować, bo nie wszystkie rozwiązania będą nam przydatne nie tylko w skali całego kraju, ale i poszczególnych miast i gmin, w których jedne potrzeby mogą brać górę nad innymi. Sprawy urzędowe powinny być jednak ustandaryzowane na terenie całej Unii Europejskiej.
Wróćmy do szerszego kontekstu i przestrzeni. Jak budować miasta, by żyło nam się w nich wygodniej?
Mówiąc w skrócie – tak, żeby wszystkie relacje społeczne i potrzeby w tej przestrzeni można było wygodnie realizować.
Przy projektowaniu kluczowe jest tworzenie tzw. osiedli kompletnych, osiedli krótkich dróg, które można pokonać spacerem. Niech to będzie maksymalnie kilkaset metrów do punktów usługowych, handlowych, infrastruktury społecznej, czyli przedszkoli, szkół, ale także domów seniora, czyli miejsc, które na obecnym poziomie rozwoju cywilizacyjnego powinniśmy uwzględniać przy projektowaniu osiedli.
Współczesny trend do koncentrowania poszczególnych funkcji w różnych obszarach miast jest nieskuteczny, a wręcz przynosi odwrotny skutek. Doprowadzamy do segregacji społecznej, koncentracji pewnych grup na podstawie ich zamożności. Usługi koncentrujemy z jednej strony miasta, a z drugiej, najczęściej na obrzeżach budujemy osiedla. To zaprzeczenie współczesnego, inteligentnego miasta.
Miasto inteligentne powinno być patchworkiem, czyli zbiorem mniejszych organizmów osadniczych wyposażonych w kompletne usługi. To powinno być miasto 15-minutowe. Takie podejście do tematu pozwoli z kolei w odpowiedni sposób budować więzi międzyludzkie, sąsiedzkie, na których pielęgnowanie potrzeba czasu traconego obecnie na przemieszczanie się, często w korkach.
Przestrzeń należy liczyć krokami a nie z perspektywy lotu ptaka. Gdybyśmy wyszli od człowieka i podstawowych potrzeb i na to dopiero nałożyli systemy IT, wtedy mielibyśmy wygodną przestrzeń definiującą inteligentne miasto, ale nie takie, w którym inteligencja jest jedynie sztuczna.
Oprócz przyjaznej przestrzeni inteligentne miasto to miejsce, w którym żyją zaangażowani w lokalne sprawy mieszkańcy. Technologia jest w stanie pomóc w tym aspekcie?
Tutaj akurat widzę dużą rolę technologii. Aplikacje mogą bowiem podnieść poziom zaangażowania obywatelskiego i ułatwić kontakt na linii mieszkańcy – rządzący, zapewnić szybsze sprzężenie zwrotne i rozwiązanie zaobserwowanego problemu – choćby usunięcie źle zaparkowanego auta blokującego ruch czy namierzenie osób niestosujących się do uchwał antysmogowych. Aplikacje i technologie to jednak tylko jeden element. Znacznie ważniejszym jest człowiek, który dany problem rozwiąże.
Pandemia skorygowała nasze potrzeby i w przypadku wielu osób przemodelowała dotychczasowy sposób korzystania z miast. Wybuch pandemii zmienił także funkcje, jakie powinno mieć inteligentne miasto?
Naturalnie, że tak. Dziś dostęp do internetu jest jednym z instrumentów ułatwienia sobie życia w sytuacji pandemicznych ograniczeń. Pierwsze z brzegu przykłady. Lockdown pokazał, o ile wygodniej można żyć, jeśli ma się możliwość zamawiania zakupów przez internet i nawigowania przesyłkami z poziomu telefonu, czy złożenia dokumentów w urzędzie również przez internet bez wychodzenia z domu i stania w kolejkach. Wierzę, że w przyszłości jako obywatele będziemy mogli podejmować również wiele decyzji, dokonywać wyborów z poziomu komputera czy smartfona.