Przed wybuchem globalnego kryzysu finansowego rand był jedną z ulubionych walut wykorzystywanych w transakcjach typu carry trade. Spekulacyjnie nastawionych inwestorów nęciły przekraczające 12% stopy procentowe, które bank centralny zmuszony był podnosić ze względu na wysoką inflację. Korzystająca z surowcowego boomu Republika Południowej Afryki notowała przy tym okres gospodarczej prosperity.
Ale afrykańskie eldorado skończyło się jesienią 2007 roku, a rok później wartość randa podobnie jak polskiego złotego malała w oczach. Apogeum wyprzedaży południowoafrykańskiej waluty miało miejsce w październiku – ponowne osłabienie w styczniu i lutym nie wywarło już takiego spustoszenia jak w przypadku polskiej waluty.
Za to poprawa nastrojów na światowych giełdach od razu przełożyła się na umocnienie randa wobec dolara. Inwestorzy znów zaczęli kalkulować, że gospodarka RPA skorzysta na nadchodzącym ożywieniu gospodarczym i w miarę łagodnie odchoruje globalną recesję. W ciągu dwóch miesięcy kurs USD/ZAR spadł z 10,67 do 8,30 randów za dolara.
Jednakże w ostatnich dniach coraz więcej analityków wieszczy osłabienie afrykańskiej waluty. Premia za opcje sprzedaży randa za dolary jest obecnie wyższa niż była w przypadku meksykańskiego peso podczas apogeum histerii związanej z epidemią „świńskiej grypy”. Ekonomiści podkreślają też, że zbyt silny rand zaszkodzi południowoafrykańskim eksporterom.
„Rand jest najlepszym przykładem, że obecny wzrost apetytu na ryzyko jest zbyt szybki. To jest aktywo, które zyskało najwięcej przy braku wsparcia ze strony fundamentów” – ocenił Beat Siegenthaler z londyńskiego TD Securities cytowany przez agencję Bloomberga.
Prognozuje się, że w 2009 roku PKB Republiki Południowej Afryki spadnie o 0,3%, przy czym w lutym wartość produkcji przemysłowej zmniejszyła się o rekordowe 15% r/r. Główna stopa banku centralnego wynosi obecnie 8,5% i jest najniższa od grudnia 2003 roku.
Źródło: Bloomberg.