Rozejm z Buenos Aires
utrzymał się bardzo krótko. Amerykanie postanowili wziąć zakładnika, co
wywróciło azjatyckie rynki. Na czerwono świeciły się także indeksy amerykańskie oraz rynki europejskie.


W kanadyjskim Vancouver na wniosek rządu USA aresztowano Men Wanzhou – wiceprezes zarządu Huawei i córkę założyciela firmy. Nieoficjalnie wiadomo, że zarzuty dotyczą omijania amerykańskich sankcji na Iran. Czyli czysta polityka. Zdecydowanie zaprotestowała ambasada Chin, co oznacza, że konflikt wszedł już na szczebel rządowy. Co ciekawe, rynek o aresztowaniu Men Wanzhou dowiedział się dopiero zeszłej nocy, choć samo zdarzenie miało miejsce 1 grudnia.
Komentatorzy zwracają uwagę na fakt, że aresztowanie tak ważnej chińskiej bizneswoman miało miejsce raptem dzień po słynnej kolacji Donalda Trumpa i Xi Jingpinga, podczas której przywódcy Chin i USA zawarli rozejm w wojnie handlowej. Jawnie antychiński krok władz Stanów Zjednoczonych i Kanady zapewne znacznie utrudni negocjacje handlowe. A może je w ogóle uniemożliwić zważywszy na chińską kulturę, gdzie priorytetem jest tzw. zachowanie twarzy.
Wydaje się, że podobne obawy podzielają azjatyccy inwestorzy. Giełda w Hongkongu zakończyła dzień spadkiem o 2,5%. Szanghajski indeks SHC spadł o 1,7%. W Tokio Nikkei225 poszedł w dół o 1,9%. Na Tajwanie skala przeceny sięgnęła 2,3%.


Rano spadki dotarły do Europy. Po południu główne indeksy w Londynie, Frankfurcie, Paryżu i Mediolanie zniżkowały po blisko 2,5%. WIG20 spadał o 2,5%, schodząc poniżej granicy 2 300 pkt. Pół godziny po otwarciu sesji w USA Dow Jones Industrial spada o 1,63 proc. do 24616 pkt., a S&P 500 idzie w dół o 1,77 proc. do 2652 pkt. Nasdaq Comp. zniżkuje o 1,96 proc., do 7017 pkt.
Krzysztof Kolany