Wtorkowy poranek przyniósł spadek cen walut. Złoty zaczął odrabiać straty, jakich doznał podczas poprzednich sześciu sesji. Niemniej jednak polska waluta w dalszym ciągu pozostaje słaba.


O 9:40 za euro na rynku międzybankowym płacono nieco ponad 4,40 zł, a więc o 1,5 grosza mniej niż na zamknięciu wtorkowych notowań. Dolar taniał o niemal cztery grosze, osiągając cenę 4,07 zł. Wczoraj zarówno euro, jak i dolar osiągnęły najwyższe ceny od czasu rynkowej zawieruchy po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum.
Kurs franka szwajcarskiego malał o ponad dwa grosze, do 4,10 zł. 11 listopada cena helweckiej waluty sięgała nawet 4,1450 zł i była najwyższa od czterech miesięcy.
Zyski z ostatnich kilku dni oddawał także funt szterling, którego rano wyceniano na niespełna 5,07 zł, a więc o siedem groszy niżej niż dzień wcześniej.
Jednakże patrząc na główne pary złotowe (EUR/PLN i USD/PLN), polska waluta wciąż pozostaje słaba. Euro kosztujące ponad 4,40 zł przez ostatnią dekadę można było obserwować tylko w tym roku, zimą i wiosną 2009 roku oraz jesienią 2011 roku – za każdym razem podczas apogeum kolejnych odsłon kryzysu finansowego.
KK