Niejednoznaczna reakcja na notowaniach banków i rozbieżne opinie ekspertów, co do konsekwencji wyroku TSUE w sprawie kredytów w walucie obcej pokazują jedno - w sprawie wciąż jest wiele znaków zapytania. To oznacza zaś, że ręce zacierać mogą prawnicy.


Frankowicze i akcjonariusze banków w końcu doczekali się wyroku TSUE. Sprawa dotyczyła wprawdzie jednego kredytu, jednak powinno stać się wyznacznikiem do orzecznictwa dla polskich sądów. Eksperci wskazują jednoznacznie, że wyrok okazał się korzystny dla kredytobiorców, jednak nie są zgodni co do konsekwencji. Spore zamieszanie było widać również na notowaniach banków, które przed i po wyroku zaliczyły spory rollercoaster.
- Wyrok TSUE nie oznacza, że klauzule abuzywne przestaną automatycznie obowiązywać, zaś bank odda frankowiczom nadpłacone raty kredytu oraz sporządzi nowy harmonogram spłat dalszych rat. O to frankowicze będą musieli powalczyć przed sądami polskimi. Jest jednak nadzieja, że rozstrzygnięcia sądowe w sprawach frankowych będą zapadały szybciej, a wyrok TSUE z 3 października 2019 r. wraz zapadłymi wyrokami Sądu Najwyższego z dnia 04.04.2019 r., sygn. akt III CSK 159/17 i z dnia 09.05.2019r., sygn. akt I CSK 242/18 będą wystarczającym drogowskazem dla sądów powszechnych i przyczynią się do ujednolicenia linii orzeczniczej, która do tej pory była mocno zróżnicowana. Niewątpliwie sądy powszechne nie powinny mieć już problemów z oceną skutków uznania klauzul za niedozwolone - komentuje Radca Prawny Wojciech Bochenek z Kancelarii Bochenek i Wspólnicy z GK Votum.
Hossa na Votum
Kredytobiorcy o swoje będą musieli jednak zawalczyć. To oznacza, że do kancelarii prawniczych specjalizujących się w tego typu sprawach mogą ustawić się kolejki. - Wyrok TSUE nie rozwiązuje wszystkich problemów frankowiczów. Odnosi się on bowiem jedynie do określenia skutków stwierdzenia abuzywności postanowień umownych. Samą abuzywność klient frankowy nadal będzie musiał przed sądem wykazać sam, a jak wynika z treści dotychczas zapadłych wyroków, nierzadko stanowi to istotny problem – zauważa Kacper Jankowski. - Rozpoczyna się więc gorący okres dla frankowych kredytobiorców, tych których sprawy są w toku, jak i tych, którzy „nadciągną” z pozwami - dodaje radca.
Szansę wyczuli inwestorzy. Votum jest największą firmą odszkodowawczą zajmującą się i kwestiami frankowymi na GPW. Obecnie spółka posiada 9000 klientów, złożyło 1800 pozwów i zgłosiło reklamacje do banków w 6800 sprawach. Spółka na giełdzie dobrze radzi sobie od początku roku, zyskała bowiem już aż 160 proc. Tylko dziś, po wyroku TSUE, Votum drożeje o 7,1 proc.
Sama hossa nie wystarczy
Przypomnijmy jednak, że Voutm już jedną wielką hossę za sobą ma. Jej szczyt przypadł na 2015 roku i związana była ona ze sprawami przeciwko ubezpieczycielom. - Ubezpieczyciele nie szanują klientów. Ta mentalność musi się zmienić - przekonywał w lutym 2015 roku w wywiadzie dla Bankier.pl Andrzej Dadełło, główny akcjonariusz Votum. Model poszukiwania poszkodowanych i wygrywania dla nich sporów z inkasowaniem należytej opłaty chwycił i oprócz Votum karierę na GPW robiło wtedy np. EuCO.
Później jednak trend się odwrócił, w dwóch kwartałach 2017 roku Votum pokazało stratę, a notowania spółki spadły w niecałe trzy lata o ponad 3/4. Problemem były marże, co wynikało z dużej konkurencji, która szybko pojawiła się na rynku. W przypadku franków scenariusz może się powtórzyć, też bowiem na rynku może być ciasno. Z drugiej strony wyrok TSUE może wywołać nagły wysyp spraw i firmy już obecne na rynku będą miały przewagę.
Adam Torchała