Pierwsza połowa września bez wątpienia stanowiła gorący okres w smartfonowej branży. Dzięki największym producentom telefonów, klienci nie mogli narzekać na nudę – byli świadkami zarówno wielkiej premiery, jak i wybuchających urządzeń. Sprawdźmy, co na przestrzeni ostatnich dni działo się na rynku smartfonów.
Na początku września świat obiegła informacja o technicznych problemach z najnowszym telefonem firmy Samsung. Smartfon Galaxy Note 7 zapalał się lub wybuchał po podłączeniu go do ładowania. Powodem problemów okazała się wadliwa bateria, produkowana w jednym z podległych przedsiębiorstw. Z tego powodu koreański gigant musiał wstrzymać wysyłki telefonu, linie lotnicze zakazały włączania i ładowania smartfona na pokładach samolotów, a amerykańska inspekcja handlowa oficjalnie wycofała go z rynku. Falstart okazał się dla Samsunga tym bardziej bolesny, gdyż Note 7 miał być najpoważniejszą konkurencją dla iPhone’a 7, czyli nowego flagowego smartfonu Apple’a.


Premiera iPhone 7 odbyła się niecały tydzień później, czyli 7 września. Gigant z Cupertino nie zaskoczył jednak zebranej publiczności przełomowymi rozwiązaniami czy też ulepszonymi parametrami technicznymi. Największymi zmianami okazał się podwójny aparat fotograficzny w rozszerzonej wersji oraz brak gniazda mini jack. Apple zaskoczyło za to pod innym aspektem. Podczas prezentacji na scenę został zaproszony legendarny producent gier Nintendo, a obie firmy zapowiedziały aplikację z popularnym Mario w roli głównej, z czasową wyłącznością dla Apple.


Europejskich użytkowników smartfonów zaskoczyła także cena nowych urządzeń. W Polsce najtańsze wersje nowych iPhone’ów będą kosztować 3349 zł i 3949 zł (odpowiednio model 7 i 7 Plus). Najdrożej za nowy telefon Apple’a będą musieli jednak zapłacić mieszkańcy Węgier – za wersję podstawową 925 dolarów, czyli w przeliczeniu na złote około 3563 zł. Dla porównania, cena iPhone’a 7 w USA to 649 dolary.
W dodatku tuż po premierze najnowszego modelu, Apple poinformował, że w przypadku jednej z wersji kolorystycznych rozsądne będzie korzystanie z pokrowca. Według producenta, iPhone 7 w wariancie Jet Black będzie narażony na porysowanie się w kieszeni użytkownika. Z tego powodu Apple zachęca do kolejnego wydatku i kupna osłonki dla ochrony powierzchni telefonu.


Pomimo tych niedogodności, premiera iPhone’a, jak zazwyczaj, spowodowała nagły wzrost zainteresowania telefonami Apple’a. Niektórzy stanęli w długich kolejkach, aby zdobyć upragniony smartfon. W tym roku gigant z Cupertino zdecydował się jednak nie publikować dokładnych danych na temat iPhone’ów sprzedanych podczas pierwszego weekendu. Firma uzasadnia to faktem, iż pierwsze wyniki będą zależne od posiadanych zapasów a nie zapotrzebowania na rynku i w związku z tym informacje te nie będą reprezentatywne.


Na naszym krajowym podwórku, poza popularnymi iPhone’ami, już wkrótce może pojawić się Xiaomi, czyli „chiński Apple”. Według nieoficjalnych informacji, gigant z Chin prowadzi obecnie rozmowy z polskimi dystrybutorami sprzętu elektronicznego. Istnieją także różne wersje, jak miałaby wyglądać taka współpraca – według jednej Xiaomi przyzna wyłączność sprzedaży jednej z sieci sklepów elektronicznych, według innej chińska firma będzie działać tylko z „dużymi graczami” i przetestuje kilku dystrybutorów.


Niedawno dowiedzieliśmy się także o planach uśmiercenia marki Lumia przez Microsoft. Od dawna wiadomym było, że dla przedsiębiorstwa z Redmond biznes z Nokią jest nieopłacalny, a różne próby zawojowania rynku smartfonów spełzały na niczym. Według anonimowego źródła, sprzedaż smartfonów Microsoft Lumia ma zostać wygaszona z końcem bieżącego roku. Technologiczny gigant prawdopodobnie zamierza jednak dokonać rebrandingu swoich urządzeń mobilnych i przejść na stylistykę Surface, znaną dotychczas z tabletów i laptopów.


W międzyczasie swój raport na temat kondycji rynku smartfonów opublikowała firma International Data Corporation. Z danych wynika, że po niemal dziesięciu latach złoty okres dla sprzedawców telefonów może wkrótce dobiec końca. Tegoroczne prognozy zakładają jedynie 1,6% wzrost liczby urządzeń wysłanych do klientów w stosunku do 2015 r. Dla porównania, dla 2015 r. wskaźnik przyrostu wyniósł 10,4%. Wszystko także wskazuje na to, że w przyszłości miejsce smartfonów mogą zająć tzw. fablety, czyli urządzenia z dużymi ekranami (powyżej 5,5 cali).