Powiększony indeks WIG30 ma ponoć lepiej reprezentować polską giełdę. Ma też pokazać, że GPW się modernizuje, mimo ciosów takich jak zabór OFE, koniec spektakularnych giełdowych prywatyzacji i odpływ inwestorów indywidualnych. Ale w praktyce i tak niewiele zmieni.
W skład indeksu WIG30 wchodzi nie więcej niż siedem spółek z jednej branży, a udział jednej spółki w kapitalizacji całego indeksu jest ograniczany do 10 proc. WIG30 zawiera 7 banków (to maksymalna dopuszczalna liczba dla jednej branży; banki odpowiadają za 32 proc. wagi indeksu), po 3 spółki z branży surowcowej, paliwowej, energetycznej i handlowej oraz po 2 z telekomunikacji i mediów. Informatyka, ubezpieczenia, deweloperka, branża spożywcza i metalowa mają po jednym przedstawicielu. W poszerzonym gronie blue chipów nie ma żadnej spółki budowlanej.
O rozszerzeniu WIG20 o kolejne 10 spółek dyskutowano już od kilku lat, ale nie sprzyjał temu klimat, jaki wywołał kryzys. Czekano również na zakończenie wszystkich większych planowanych debiutów.
Szanse i nadzieje według twórców WIG30
GPW uważa, że indeks WIG30 lepiej odzwierciedla obecny rozmiar i strukturę branżową rynku oraz liczbę notowanych spółek. Rozszerzenie składu głównego indeksu ma też psychologiczne uzasadnienie - może to zwiększy
zainteresowania inwestorów i analityków dodatkową grupą 10 spółek. Chodzi o to, aby zmniejszyć koncentrację obrotów - do tej pory handel w ponad 80 proc. odbywał się tylko w ramach WIG20. Drugą wielką nadzieją jest chęć zainteresowanie polską giełdą dużych spółek z regionu CEE, które mogą zdecydować się na debiut, ale pod warunkiem szans na znalezienie się wśród blue chipów.
Ponieważ wraz z wprowadzeniem nowego indeksu wprowadzono zasadę limitu wagi poszczególnych spółek do 10 proc., zmniejszony zostanie wpływ największych firm na notowania głównego indeksu. Do tej pory odcięcia wysokich dywidend w PKO BP lub KGHM, znaczne spadki cen miedzi lub na przykład zaskakująco słabe wyniki finansowe Orlenu potrafiły wyraźnie ruszyć WIG20. W WIG30 skala wpływu wydarzeń jednorazowych w poszczególnych spółkach na cały indeks będzie mniejsza.
WIG30 to prawdziwa rewolucja na futures
Nowy indeks będzie też instrumentem bazowym dla nowych kontraktów terminowych i opcji. W pełnym cyklu wygasania będą one funkcjonować dopiero w grudniu 2014 r.. Rozpoczęcie migracji z instrumentów pochodnych na WIG20 na instrumenty pochodne na WIG30 planowane jest na koniec przyszłego roku. Proces zakończy się we wrześniu 2015 r.
Są to informacje bardzo istotne dla wielu inwestorów indywidualnych, którzy aktywnie grają na futures na główny indeks. Przy nowym instrumencie bazowym muszą oni pamiętać również, że rośnie mnożnik i każdy punkt zmiany kontraktu będzie równoznaczny z zyskiem lub stratą 20 zł. Zmianie ulegnie również wysokość depozytu zabezpieczającego, ale ze względu na jego korelację z obrotami na razie nie wiadomo, w jakim kierunku.
WIG30 zadziwiająco podobny do DAX
Zdaniem Łukasza Piechowiaka, głównego ekonomisty Bankier.pl, wprowadzenie WIG30 to przygotowanie GPW pod przejęcie przez Deutsche Börse, której indeks DAX również liczy 30 walorów. Obserwując słabnącą w ostatnim czasie pozycję polskiego parkietu tak pod względem koniunktury, jak i obrotów, oraz sceptyczne nastawienia elit politycznych, ryzyko oddania kontroli nad GPW w zagraniczne ręce na pewno wzrosło.
W indeksie DAX również zaszyto limit 10 proc. maksymalnego wpływu jednego waloru. Jednak podstawową różnicą jest charakter niemieckiego indeksu. DAX to indeks wynikowy, a więc w swoich notowaniach uwzględnia również wpłaty dywidend. Dlatego często spotykane porównywanie jego wyników z WIG20 jest nieuzasadnione. Na taką okoliczność polska giełda przygotowała WIG30TR, który nie będzie korygowany o operacje kapitałowe na akcjach, a więc w swoich wynikach będzie zawierał zyski, jakimi największe spółki dzielą się z akcjonariuszami.
Papierowy triumf
Debiut WIG30 to jednak wydarzenie głównie PR-owe. Giełda potrzebowała symbolicznego kroku w przód, aby wizerunkowo otrząsnąć się z marazmu, w jakim trwa od początku 2012 r. Wtedy region stracił na atrakcyjności wśród zagranicznych inwestorów, co odbiło się na słabszej na tle rynków rozwiniętych koniunkturze, a rok później, po skandalu obyczajowo-finansowym, został odwołany prezes GPW.
W międzyczasie zakończyły się również wielkie prywatyzacje, które przyciągały na parkiet rzesze drobnych ciułaczy. Te ostatnie z JSW na czele, z perspektywy drobnych akcjonariuszy, trudno nazwać sukcesem. Swoje szkody wyrządził też klimat panujący na NewConnect, gdzie tysiące inwestorów straciło pieniądze w spółkach od początku nastawionych na prowadzenie spektakularnych relacji inwestorskich, bez podejmowania jakiejkolwiek działalności biznesowej.
WIG30 nadal pod dyktando największych
Nowy indeks nie przewróci do góry nogami świata inwestycji giełdowych. Najważniejsze zmiany zachodzą w gronie największych spółek z uwagi na spłaszczenie wag. 10 nowych emitentów wśród blue chipów będzie odpowiadać tylko za 1/10 wagi WIG30. Kolejne pod względem wagi 10 spółek odpowiada tylko za 2/10 wagi WIG30. Razem: 2/3 spółek i tylko 3/10 wagi.
O losie notowań na GPW nadal decydować będzie kilka spółek, co nie ograniczy ryzyka manipulacji głównym indeksem przez największych graczy. Z tym zjawiskiem można walczyć tylko dzięki wysokiej płynności parkietu, ale tego nie zapewni wprowadzanie nowych indeksów.
Jarosław Ryba
Bankier.pl