W lipcu 2022 r. upadłość konsumencką ogłosiło ok. 1200 osób. Bankrutów było w wakacyjnym miesiącu mniej niż przed rokiem i mniej niż w pandemicznym 2020 r. Słabnąca popularność upadłości może być jednak wynikiem, paradoksalnie, digitalizacji w procesach, wskazują praktycy.


W pierwszych siedmiu miesiącach 2022 r. upadłość konsumencką ogłosiło nieco ponad 8,5 tys. osób fizycznych, wynika z danych zebranych przez Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej. To sporo mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku, gdy grono bankrutów powiększyło się o 10,5 tys. dłużników. Lipcowy odczyt jest także niższy od wyniku odnotowanego w lipcu 2020 r., wkrótce po wprowadzeniu nowelizacji prawa upadłościowego.
Przypomnijmy, że nowa wersja regulacji wchodząca w życie w marcu 2020 r. oznaczała początek ważnego etapu w historii upadłości konsumenckiej w Polsce. Drogę do bankructwa otwarto wówczas także osobom, które rażącym niedbalstwem lub umyślnie przyczyniły się do niewypłacalności. Wcześniej ostrzejsze warunki wstępne eliminowały takie przypadki i powodowały, że połowa wniosków była oddalana. Pojawiła się także m.in. możliwość warunkowego umorzenia zobowiązań, czyli ścieżka dla osób, które nie są zdolne do realizowania planu spłaty, ale ta niezdolność nie ma charakteru trwałego.


Od połowy 2020 r. liczba ogłoszeń o upadłości konsumenckiej utrzymywała się na wysokim, nienotowanym wcześniej poziomie. W całym 2020 r. z opcji ogłoszenia bankructwa skorzystało ponad 13 tys. dłużników, o 5 tys. więcej niż rok wcześniej. Rok 2021 wyznaczył kolejne rekordy – drugą szansę wykorzystało 18 tys. osób fizycznych.
Od 1 grudnia 2021 r. zmianie uległy procedury wnioskowania o upadłość konsumencką. Pisma związane z procesem składane mogą być wyłącznie w postaci elektronicznej za pośrednictwem Krajowego Rejestru Zadłużonych przy Portalu Rejestrów Sądowych. Jednocześnie od stycznia 2022 r. w statystykach widać spadek liczby ogłoszeń, który zapewne nieprzypadkowo ujawnił się w okresie wprowadzania zmian w procedurach.
W dużych sądach kolejki się wydłużyły
– Do funkcjonowania Krajowego Rejestru Zadłużonych mam ambiwalentny stosunek. W niektórych bowiem sądach upadłościowych rzeczywiście odczuwa się przyśpieszenie rozpoznawania wniosków o upadłość konsumencką i prowadzenia postępowań upadłościowych. Dotyczy to jednak mniejszych sądów. Jako chlubny przykład mogę wskazać sąd upadłościowy w Wałbrzychu, który wnioski o upadłość konsumencką rozpoznaje w ciągu paru tygodni, a w jednym przypadku zajęło mu to zaledwie 4 dni – wskazuje adw. Michał Hajduk, specjalizujący się w procesach upadłościowych konsumentów.
– Niestety z drugiej strony mamy też sądy, w których wprowadzenie Krajowego Rejestru Zadłużonych pogorszyło sytuację, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Dotyczy to większych sądów upadłościowych, takich jak sąd upadłościowy w Gdańsku, czy też w Warszawie. W tych sądach na ogłoszenie upadłości konsumenckiej czeka się nawet pół roku lub dłużej. Przy czym trudno stwierdzić, czy taki stan rzeczy wynika z problemów w obsłudze nowego systemu informatycznego, czy też ze większego obłożenia nowymi sprawami – podkreśla Michał Hajduk.
Przeciętny konsument nie poradzi sobie bez wsparcia
– Dane statystyczne wskazują na stabilizację liczby ogłaszanych upadłości konsumenckich. Ustabilizowała się ona na poziomie około 1200 upadłości miesięcznie, czyli nieznacznie mniej w stosunku do roku poprzedniego, w którym mieliśmy około 1500 ogłaszanych upadłości miesięcznie – zauważa Piotr Zimmerman, radca prawny i kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny.
– Po trwającym kilka miesięcy okresie przejściowym, kiedy sądy kończyły rozpoznawanie wniosków składanych w tradycyjnej formie papierowej, co do których orzeczenia ukazywały się w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”, w maju 2022 r. liczba upadłości ogłaszanych w Krajowym Rejestrze Zadłużonych przekroczyła 1000 i od tego czasu rośnie, wraz ze wzrostem liczby wniosków składanych i obsługiwanych za pomocą systemu KRZ. Wyraźnie widać zatem, że okres dramatycznego kryzysu mamy za sobą – wskazuje Piotr Zimmerman.
– Nie ma już oznak znaczących przestojów w sądach zajmujących się upadłościami konsumenckimi, jakkolwiek jest kilkumiesięczne opóźnienie i obecnie składając wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenta spodziewamy się decyzji sądu nie wcześniej niż za 4-5 miesięcy. Ważne jednak, że zaległość przestała lawinowo rosnąć i widać szanse na jej nadrobienie. Spadek liczby wniosków jest na pewno spowodowany barierą technologiczną i koniecznością skorzystania z pomocy profesjonalnej – albo wewnątrzsądowej albo zewnętrznej przy jego odpowiednim złożeniu za pomocą systemu KRZ. Przeciętny, niekorzystający z Internetu i podpisu elektronicznego obywatel, nie ma szans na przeprowadzenie postępowania upadłościowego bez pomocy z zewnątrz. Sąd pomaga bowiem tylko przy złożeniu wniosku – nie w dalszej korespondencji z sądem i syndykiem. Tymczasem według nowych regulacji rzeczywista ocena zasadności umorzenia zobowiązań jak i okres spłaty, czyli rzeczy najistotniejsza dla dłużnika, będą decydowane dopiero w dalszym toku postępowania. Tu zaś wykluczenie cyfrowe w sposób absolutny uniemożliwi upadłemu należytą obronę jego stanowiska – podkreśla ekspert.
Niezależnie od potrzeby przyjrzenia się temu zjawisku przez ustawodawcę, spodziewam się dalszego systematycznego wzrostu zarówno liczby wniosków o ogłoszenie upadłości, jak i ogłaszanych upadłości. Nie ma już miejsca na dramatyczne i lawinowe zmiany, ale stopniowy wzrost (na przestrzeni kilku lat) do poziomu 2 tys. upadłości ogłaszanych miesięcznie wydaje się i realny i odpowiadający sytuacji gospodarczej – prognozuje Piotr Zimmerman.