W pierwszych siedmiu miesiącach roku z upadłości konsumenckiej skorzystało niemal tyle osób, ile w całym „pandemicznym” 2020 r. Powodów wzrostowej fali jest kilka, ale popularność bankructwa nie oznacza, że przybywa niewypłacalnych, wskazuje ekspert.


Pierwsze półrocze 2024 r. obfitowało w rekordy upadłości konsumenckiej. Pobite zostały maksima kwartalne oraz półroczne. W całej 15-letniej historii tej instytucji w Polsce nie zdarzyło się, by z opcji bankructwa skorzystało tak wiele osób fizycznych. Do końca czerwca szeregi upadłych powiększyły się o 10,8 tys. konsumentów.
Lipiec nie przyniósł wakacyjnego spowolnienia w tej dziedzinie. Z danych gromadzonych przez Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej wynika, że w Krajowym Rejestrze Zadłużonych opublikowano 1732 ogłoszenia osób fizycznych. To nieco więcej (o ponad 5 proc.) niż w analogicznym okresie 2023 r.


Łącznie w okresie styczeń-lipiec ze ścieżki dającej nadzieję na nowy start skorzystało 12,5 tys. konsumentów. Dla porównania, w całym 2020 r. upadłości konsumenckich odnotowano 13 tys.
Bardziej liberalne prawo i przetarte procedury
Instytucja bankructwa osoby fizycznej przeszła w Polsce długą ewolucję. W pierwszym wcieleniu upadłość była mirażem, rozwiązaniem niedostępnym dla przeciętnego dłużnika. Skomplikowana procedura, wysokie wymagania wstępne i wygórowane koszty skutecznie zablokowały tę drogę dla konsumentów zmagających się z kłopotami finansowymi.
Kolejne zmiany w prawie likwidowały stopniowo bariery dostępności. Kluczowym momentem okazała się nowelizacja regulacji wchodząca w życie w marcu 2020 r. Po zmianach w prawie upadłościowym wina dłużnika nie jest już przeszkodą w dostępie do dalszych etapów procedury. Ewentualny zakres zaniedbań brany jest tylko pod uwagę przy ustalaniu m.in. czasu trwania planu spłaty.
Drugą istotną cezurą był w ostatnich latach moment uruchomienia elektronicznego rejestru zadłużonych i cyfryzacja części postępowania. Wprowadzenie nowości w procedurze miało efekt uboczny w postaci chwilowego spadku liczby bankructw, ale po „dotarciu się” mechanizmów statystyki ponownie pokazały wzrosty.
Ekspert: pierwszym kamykiem bywa utrata pracy
– Zainteresowanie upadłością konsumencką rośnie, bo procedury upadłościowe stają się coraz bardziej dostępne, a co ważniejsze, także przewidywalne. Nie sądzę natomiast, aby znacząco rosła liczba niewypłacalnych konsumentów w społeczeństwie. Na pewno wśród przyczyn rosnącej liczby ogłaszanych upadłości jest uproszczenie procedur, jak i fakt, iż coraz więcej osób jest świadomych, że istnieją takie przyjazne dłużnikowi metody radzenia sobie z zadłużeniem – wskazuje Piotr Zimmerman z Kancelarii Zimmerman Sierakowski Frosztęga specjalizującej się w prawie upadłościowym.
– Najczęstszymi z przyczyn niewypłacalności osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej są utrata dobrze płatnej pracy, problemy ze zdrowiem własnym (także psychicznym - depresja) lub rodziny oraz rozwód. Czyli zdarzenia życiowe, zupełnie niezależne od dłużnika. Dużą grupę upadłych stanowią byli przedsiębiorcy, często z bardzo dużymi długami względem kontrahentów, ZUS czy Urzędów Skarbowych – podkreśla Piotr Zimmerman.
Przypomnijmy, że były przedsiębiorca może wnioskować o objęcie upadłością konsumencką. Istotne jest jednak słowo „były”. W chwili składania wniosku działalność gospodarcza musi być już zamknięta.