REKLAMA

Unia marnuje kasę na szkolenia

Łukasz Piechowiak2010-12-14 07:30główny ekonomista Bankier.pl
publikacja
2010-12-14 07:30
Z badań wykonanych na zlecenie PKPP Lewiatan wynika, że przedsiębiorstwa są coraz bardziej świadome korzyści wynikających z podnoszenia kwalifikacji swoich pracowników.

Szkolenia pracowników odgrywają bardzo ważną rolę w polityce kadrowej. Przedsiębiorcy wychodzą z założenia, że im lepiej wykwalifikowany pracownik, tym większe korzyści przyniesie jego praca. Z badań Lewiatana wynika, że w większości przedsiębiorstw liczba dni szkoleniowych nie przekracza ośmiu. Eksperci twierdzą, że to za mało by polskie firmy stały się bardziej konkurencyjne. Niestety na większą liczbę szkoleń, firmy po prostu nie mają środków, m.in. z tego powodu w dużej mierze organizowane są przy współfinansowaniu z UE w ramach EFS.

W ostatnich latach „inwestowanie w pracowników” stało się bardzo popularnym hasłem, które niejako wyznacza „klasę” przedsiębiorstwa. Dla pracowników jest to swoisty wyznacznik informujący o tym, że firmie na nich zależy. Ponadto wychodzą oni z założenia, że pracodawca inwestujący w zatrudnionych, daje im gwarancję zatrudnienia. Nic bardziej mylnego.

Oprócz tego, że szkolenia są popularnym hasłem, bardzo często nie przynoszą żadnych efektów. Popyt na nie wykreowała Unia Europejska – przedsiębiorcy wiedząc, że przy niewielkich nakładach mogą stać się bardziej „innowacyjni” masowo wysyłają swoich pracowników na szkolenia. Finansują je tylko w niewielkim stopniu, zatem wydane na pracowników pieniądze nie będą żadną merytoryczną przeszkodą do zwolnienia ich w przyszłości. Naturalnie czym innym jest wysłanie jednego zatrudnionego na szkolenie za 20 tys. zł, a czym innym wykupienie mu kursu za 300 zł.


Strata czasu i pieniędzy?


Zatem, czy opieranie przyszłości gospodarki na „wiedzy” zdobywanej w ten sposób, nie jest przypadkiem stratą czasu i pieniędzy?  To zależy od wielu czynników. Nie można wykluczyć, że są firmy, dla których dokształcanie pracowników jest istotnym elementem budowania swojej pozycji na rynku. Niemniej, biorąc pod uwagę podaż dostępnych na rynku szkoleń, warto zadać sobie pytanie, czy osoby je prowadzące posiadają odpowiednie kwalifikacje?

Z tego powodu nie powinno się brać pod uwagę liczby dni szkoleń. To jest bardzo zła statystyka, ponieważ nie liczy się ilość, ale jakość. Jeden dzień na specjalistycznym szkoleniu jest o wiele więcej wart niż dwa tygodnie spędzone na „słuchaniu” nudnej prezentacji. Firma, której zależy na pracownikach, oczywiście może skorzystać ze współfinansowania w ramach EFS, ale środki z UE nie będą celem same w sobie – istotne będzie szkolenie. Dlatego oceniając pracodawcę pod kontem „podnoszenia kwalifikacji zawodowych” pracownik powinien zwrócić uwagę na to, jaki procent zorganizowanych kursów realizowany był z unijnych pieniędzy.

Inwestowanie w wiedzę za wszelką cenę może przynieść odwrotne efekty do zamierzonych. Nie wolno zapominać, że niektórym po prostu nie zależy na tym by się kształcić, a następnie to wykorzystywać. Unia zdaje się tego nie dostrzegać i czasami robi coś na siłę. Idealnym przykładem są próby aktywizacji zawodowej mieszkańców po PGR-owskich wsi – uczy się ich obsługi programów komputerowych, zamiast wspomóc w zakupie nowoczesnych traktorów i kombajnów.

Komentarz Analityka Bankier.pl, Piotra Lonczaka:

W Unii Europejskiej pokutuje przekonanie, że gospodarka „oparta na wiedzy” załatwi nasze wszelkie problemy. Wykształceni pracownicy zapewnią dynamiczny rozwój przedsiębiorstw. Nowe technologie stworzą innowacyjne sektory gospodarki, które będą potrzebować wykształconych absolwentów polskich uczelni. W ten sposób osiągnie się znakomite tempo wzrostu gospodarczego oraz zlikwiduje bezrobocie.

W kategoriach unijnych bardzo istotnym jest fakt, iż zaawansowane technologie nie szkodzą środowisku naturalnemu. Jednak problem polega na tym, że nie można odgórnie zadekretować rozwoju. Przeznaczenie środków na szkolenie pracowników zawsze jest mniejszym, lub większym widzimisię unijnego urzędnika. Jeśli oficjele zauważą, że w danej części naszego kraju istnieje deficyt jakiegoś rodzaju pracowników, to tworzą odpowiedni program, aby zlikwidować tę nierównowagę. Oczywiście nie przejmują się takimi banałami, jak rynkowy popyt na dany rodzaj pracowników i w najlepsze szkolą sobie nowe kadry.

Bezrobotni wciąż pozostają bez pracy, a przedsiębiorcy są obciążani podatkami, aby szkolić nikomu niepotrzebnych pracowników.


Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@firma.bankier.pl

 
Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (3)

dodaj komentarz
~protek
przecież wiadomo że cała ta Unia to jedno wielkie marnotrastwo czasu, pieniędzy i energii


(usunięty)
(wiadomość usunięta przez moderatora)

Powiązane: Inwestowanie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki