Wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff zasugerował w wywiadzie dla "Wall Street Journal", że Ukrainie może mniej zależeć na regionach, gdzie dominującym językiem jest rosyjski. Dyplomata stwierdził jednocześnie, że Władimir Putin jest "zafiksowany" w rozmowach na sprawie zdobyczy terytorialnych.


Jak podaje "WSJ" w tekście-przewodniku po pięciu ukraińskich obwodach okupowanych przez Rosję (doniecki, ługański, chersoński, zaporoski i Krym), mają one być w centrum negocjacji pokojowych. Witkoff, który wyrósł na czołową postać negocjacji, powiedział "WSJ", że "Putin jest zafiksowany na punkcie ukraińskiej ziemi" w ich dyskusjach. Dodał przy tym, że Rosja "może dostać niektóre z regionów, ale nie wszystkie".
Zasugerował przy tym, że Ukrainie może mniej zależeć na obwodach, w których przeważa język rosyjski.
"Kiedy zaczynasz patrzeć na te pięć regionów, Rosjo, na których ci zależy, i przy okazji, Ukraino, tobie też na nich zależy; jeśli niektóre z nich są bardziej rosyjskojęzyczne, czy zależy ci na nich mniej?" - mówił Witkoff, cytowany przez dziennik.
"WSJ" zauważa, że w rezultacie rosyjskiej napaści użycie języka rosyjskiego spadło w całym kraju, zaś Ukraina i prezydent Wołodymyr Zełenski - dla którego rosyjski był pierwszym językiem - stanowczo zaprzeczają, by kiedykolwiek mogli uznać rosyjską aneksję obwodów.
Dziennik przypomina, że Wiktoff po raz pierwszy podniósł kwestię przyszłości regionów po rozmowach z Putinem w marcu, w wywiadzie dla prorosyjskiego publicysty Tuckera Carlsona. Fałszywie wówczas mówił, że Rosja kontroluje wszystkie z nich (w rzeczywistości okupuje w całości Krym i obwód ługański), mylił ich liczbę i nazwy. Sugerował też, że rosyjskie roszczenia mają uzasadnienie, wskazując na fikcyjne referenda zorganizowane przez władze okupacyjne.
Na powielanie przez Witkoffa prorosyjskich narracji zwracał uwagę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który stwierdził, że nie jest to "pomocne". Według CNN, która powołuje się na przedstawicieli administracji Trumpa, Witkoff powiela rosyjskie narracje również na spotkaniach za zamkniętymi drzwiami w Białym Domu, co ma "z pewnością wywoływać dyskomfort niektórych w pokoju".
"Witkoff wydaje się bardzo podatny na niektóre rosyjskie narracje i to jest prawdziwy problem" - powiedział CNN jeden z oficjeli.
Bloomberg: USA są gotowe uznać Krym za rosyjski w ramach umowy pokojowej
Władze USA są gotowe uznać kontrolę Rosji nad nielegalnie anektowanym przez nią ukraińskim Krymem w ramach szerszego porozumienia pokojowego pomiędzy Moskwą a Kijowem – podała w piątek agencja Bloomberg, powołując się na anonimowe źródła.
Rozmówcy podkreślili, że ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Biały Dom i Departament Stanu nie odpowiedziały na prośbę o komentarz.
Bloomberg ocenia możliwość takiego ustępstwa jako najnowszy sygnał, że administracji prezydenta USA Donalda Trumpa zależy na osiągnięciu zawieszenia broni w czasie, gdy sekretarz stanu Marco Rubio zasugerował, że Waszyngton może zrezygnować z prób doprowadzenia do pokoju, jeśli w negocjacjach nie nastąpią szybkie postępy.
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został siłą zajęty przez Rosję w 2014 roku, a następnie formalnie zaanektowany w wyniku referendum, ocenianego przez Kijów i Zachód za nielegalne. Społeczność międzynarodowa nie uznała półwyspu za część Rosji, by nie legitymizować nielegalnej aneksji.
Uznanie Krymu za rosyjski niesie ze sobą ryzyko osłabienia znaczenia międzynarodowych umów, które zabraniają siłowego zajmowania terytoriów – podkreślił Bloomberg. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wielokrotnie powtarzał, że nie zamierza oddać Krymu Moskwie.
Taka decyzja byłaby natomiast korzystna dla prezydenta Rosji Władimira Putina, który od lat zabiega o międzynarodowe uznanie dla rosyjskiej kontroli nad Krymem. Jak dotąd Putin nie zgadzał się na propozycję Trumpa dotyczącą szerokiej umowy pokojowej.
W czwartek w Paryżu delegacja USA przedstawiła sojusznikom propozycję dotyczącą zakończenia wojny na Ukrainie. Bloomberg podał w piątek, powołując się na anonimowe źródła, że amerykański plan opiera się na zamrożeniu wojny i złagodzeniu sankcji przeciwko Rosji, jeśli rozejm okazałby się trwały. Wykluczone miałoby być również przyjęcie Ukrainy do NATO.
wia/ sp/
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ mms/