Moja mama zawsze mi powtarzała, że rzeczywistość prędzej czy później mnie dopadnie - wspominał Barack Obama, żegnając się ze swoimi współpracownikami w piątek, w kilka godzin po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa. 44. prezydent USA wiedział o czym mówi.


Obama objął urząd prezydenta w roku 2009, przedstawiając wizję radykalnej zmiany świata i Ameryki. Podczas ośmiu lat sprawowania urzędu Obamie nie udało się ani zmienić świata, ani Ameryki, a rzeczywistość zweryfikowała jego ambicje.
Kiedy Obama zaczynał urzędowanie w Białym Domu, Ameryka znajdowała się blisko dna wielkiej recesji. Po przygnębiającym reporcie o stanie zatrudnienia nie ma żadnych oznak, że najgorsze mamy już za sobą - napisał "New York Times" kilka dni po inauguracji Obamy na pierwszą kadencję. 598 tysięcy miejsc pracy stracone w styczniu - oznajmił katastroficznie "Washington Post" kilka tygodni później. Sztandarowym firmom amerykańskiego biznesu, takim jak General Motors, groziło bankructwo.
Prezydenci USA z niezależnym bankiem centralnym i przy braku firm należących do skarbu państwa, mają ograniczone możliwości wpływu na gospodarkę. Jednak mimo tych ograniczeń, Amerykanie zawsze obwiniają prezydenta, kiedy w ich portfelach świeci pustką, i rzadko są mu wdzięczni, gdy ich sytuacja finansowa się poprawia.
Kiedy Obama wyprowadzał się z Białego Domu, wskaźnik bezrobocia wynosił 4,7 proc. - o ponad 3 proc. mniej niż osiem lat temu, a korporacje takie jak General Motors, które w roku 2009 stały na krawędzi upadku, z zyskiem dla skarbu państwa spłacają federalne pożyczki.
Jednak Amerykanie, a z pewnością elektorat Trumpa, będą pamiętać Obamę przez pryzmat eksperymentu z wprowadzeniem powszechnej opieki medycznej, realizacji celu bezskutecznie hołubionego przez amerykańską lewicę w ostatnich 40 latach.
Obama zdecydował się na wprowadzenie tego planu, kiedy amerykańska gospodarka zaczęła się zaledwie wydobywać z recesji, głosami Demokratów, którzy mieli wtedy kontrolę w obu izbach Kongresu, bez konsultacji z republikańską opozycją - wskazuje Wall Street Journal.
W skomputeryzowanym chaosie, jakim były pierwsze miesiące kosztownego wdrażania Obamacare, z każdym dniem coraz więcej Amerykanów zaczęło odczuwać słabe strony tego programu: ograniczenie możliwości wyboru lekarza bądź przychodni, astronomiczny wzrost składek ubezpieczeniowych dla klasy średniej, gigantyczny wzrost kosztów zatrudnienia dla pracodawców.
Jeśli politycy nie wprowadzą radykalnych zmian, system ten będzie niewydolny i niewypłacalny w ciągu roku - ostrzegał kilka miesięcy przed listopadowymi wyborami w wywiadzie dla CNBC Robert Laszewski, ekspert rynku ubezpieczeń medycznych z firmy doradczej Health Policy and Strategy Associates. Niewypał z Obamacare z pewnością był jednym z niedocenionych i niezrozumiałych dla Europejczyków czynników, które przyczyniły się do porażki Demokratów w listopadowych wyborach.
"Pan Obama zamiast żmudnej pracy na rzecz wypracowania kompromisu, zdecydował się zbudować swoje dziedzictwo na piasku - konkluduje "Wall Street Journal". Obama, w przeciwieństwie do swoich poprzedników jak chociażby do Billa Clintona, nigdy nie szukał kompromisu z opozycją w Kongresie. Tak było nie tylko w przypadku opieki medycznej, lecz także w innych dziedzinach, które znajdowały się na szczycie listy jego priorytetów, jak zmiany klimatyczne, imigracja, ochrona praw mniejszości.
Nic dziwnego, że Republikanie po opanowaniu - po raz pierwszy od roku 2006 zarówno Białego Domu, jak i obu izb Kongresu, zamierzają pozbyć się dziedzictwa Obamy. Kto rządzi dekretami, od dekretów ginie - skwitował w rozmowie z PAP nastawienie zwycięskich Republikanów doradca jednego z kongresmenów.
Nie lepiej wygląda ocena dziedzictwa 44. prezydenta USA na arenie międzynarodowej.
"Kiedy historia podsumuje rządy Obamy, jestem przekonany, że będzie bardziej krytykowany za to, czego nie zrobił, a nie za to co zrobił uważa dr Richard Haass, prezes prestiżowej Rady Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations). Zdaniem Haassa bierność Obamy, jego niezdecydowanie, wyrządziły więcej szkód niż raptowne, nieprzemyślane decyzje jego poprzednika George'a W. Busha.
Bliski Wschód wygląda jakby miał się rozpaść w ciągu 30 dni, Europa z najbardziej stabilnego regionu świata podczas rządów Obamy stała się jednym ze źródeł niepewności. Korea Północna rozwija swój program budowy broni nuklearnej" wylicza Haass w wywiadzie udzielonym telewizji NBC.
Haass uważa, że działania Obamy, a raczej ich brak, były przesadną reakcją na błędy Busha.
Dlatego Obama rozpoczyna operację wobec Libii, ale jej nie kontynuuje, traci szereg okazji, aby podjąć pożyteczne działania w Syrii, wycofuje amerykańskie siły z Iraku, przedstawia terminarz wycofania amerykańskich wojsk z Afganistanu, podpisuje budzące wątpliwości porozumienie z Iranem, nie reaguje w zdecydowany sposób na rosyjską inwazję na Ukrainę. Historia uzna, że Obama stracił wiele możliwości, aby sprostać wyzwaniom naszych czasów - kończy tę litanię błędów Obamy Haass.
Zdaniem Haassa niezdecydowanie Obamy, szczególnie w przypadku konfrontacji z syryjskim dyktatorem Baszarem el-Asadem, najbardziej zaszkodzi ocenie jego dokonań.
Obama w roku 2012 zagroził władzom w Damaszku, że w przypadku użycia broni chemicznej wobec ludności cywilnej, wyczerpie się cierpliwość władz w Waszyngtonie i że będzie to odczytane jako przekroczenie czerwonej linii. Mimo tych ostrzeżeń, 21 sierpnia 2013 roku władze syryjskie zrobiły dokładnie to, czego obawiał się cywilizowany świat. W ataku syryjskich sił rządowych z użyciem broni chemicznej zginęło 1500 cywilów, w tym ponad 400 dzieci w dzielnicy mieszkalnej na obrzeżach Damaszku.
Mimo niepodważalnych dowodów, że władze syryjskie przekroczyły czerwoną linię, Obama nie poparł swojej groźby czynem.
Brak amerykańskiej reakcji, kiedy +czerwona linia+ została przekroczona, miał wpływ na wiarygodność USA nie tylko na Bliskim Wschodzie; został zauważony także w Moskwie, Pekinie, Teheranie, Pjongjangu i w każdym innym miejscu. (...) Uważam, że była to poważna pomyłka" - powiedział w wywiadzie udzielonym czasopismu Business Insider Robert Gates, były szef CIA i były minister obrony.
Jeśli odbezpieczasz pistolet, musisz być gotowy na oddanie strzału - dodał Gates.
Właśnie to zaniechanie Obamy - zdaniem większości ekspertów - rozpoczęło reakcję łańcuchową, która w wyniku wyzwolenia fali uchodźców z Syrii spowodowała konflikty w łonie Unii Europejskiej, polaryzację europejskiej polityki i osłabienie wiarygodności Stanów Zjednoczonych. Następnie w próżnię spowodowaną biernością Obamy weszła Rosja.
"Kampanie wyborcze prowadzi się poezją, rządzi się prozą" powiedział zmarły w 2015 roku gubernator stanu Nowy Jork, Mario Cuomo. Porównanie Cuomo pasuje do Obamy.
Obama, bliżej nieznany na arenie krajowej senator ze stanu Illinois, wygrał wybory prezydenckie stosując nowatorskie metody walki politycznej i aktywizując najmłodsze pokolenie amerykańskich wyborców. Jednak Obama nie był w stanie podołać prozie rządzenia i lansując swoje niepopularne rozwiązania nieświadomie przyczynił się do zwycięstwa Donalda Trumpa - wskazuje Robert Tracinski na łamach "The Federalist". Obecnie Trump zmierza do pogrzebania dziedzictwa Obamy.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
zach/ mmp/ ap/