Podczas konferencji Wall Street 28 w Karpaczu redaktor naczelny Bankier.pl Andrzej Stec rozmawiał o doświadczeniach z wymiarem sprawiedliwości i aresztami Piotra Osieckiego - byłego prezesa Altusa, któremu postawiono zarzuty związane z aferą GetBack. Poniżej prezentujemy fragment wywiadu, którego mogła wysłuchać publiczność wydarzenia.


Piotr Osiecki podkreślał, że pomimo braku dowodów spędził w areszcie tymczasowym 16 miesięcy. Były prezes Altusa stwierdził w rozmowie z Andrzejem Stecem, że "zderzył się z państwem PiS". "Wiem, co w życiu zrobiłem i nie jestem święty, ale nie jestem w żaden sposób winny rzeczy, które były mi zarzucane" - powiedział Osiecki, który wzywa obecnie do zmian w zasadach funkcjonowania aresztów tymczasowych w Polsce.
Piotr Osiecki: były prezes Altus TFI, pracował wcześniej m.in. w Banku Handlowym, DM PKO BP, podmiotach z grup PZU i NFI. Prokuratura postawiła mu zarzuty wyrządzenia szkody wielkich rozmiarów spółce GetBack S.A. poprzez zmowę przy transakcji sprzedaży spółki EGB Investments. GetBack kupił ją od Altus TFI za 207,6 mln zł, podczas gdy zdaniem prokuratury jej wartość wynosiła 47 mln zł. Śledczy twierdzili, że doszło do zmowy z kupującym i zawyżenia ceny przejmowanej firmy.
Andrzej Stec: temat naszej rozmowy to "jak potrafi niszczyć Państwo". Czym jest dla ciebie to tytułowe Państwo?
Piotr Osiecki: Powiem otwarcie, jestem ideologicznym przeciwnikiem państwa PiS, gdzie podejście sprowadzało się do ustawienia roli obywatela poniżej roli państwa. Jestem ze szkoły liberalnej i uważam, że te relacje powinny być przynajmniej równorzędne. Nie przyjmuję braku domniemania niewinności. Sytuacji, w której podejrzany czy oskarżony musi udowodnić swoją niewinność, a do tego doszliśmy w Polsce w sprawach gospodarczych.
Trzykrotnie aresztowany za to samo, spędziłem łącznie 16 miesięcy w areszcie. Byłem aresztowany przez dobrozmianowych sędziów, a wypuszczany przez tych nie dobrozmianowych. W ciągu dwóch lat spędziłem 3 miesiące w areszcie, 2 miesiące w domu, 3 miesiące w areszcie, 2 miesiące w domu i potem 10 kolejnych miesięcy w areszcie.
Minęło 6 lat, a ja jestem cały czas w tym samym punkcie od strony prawnej. Mam postawione zarzuty, nie mam aktu oskarżenia. Przeciwnie, jest umorzenie, ale pozostaje pytanie, kto za to odpowie? Człowiek przesiedział 16 miesięcy w areszcie, została zniszczona firma z 18 miliardami złotych aktywów, które wyparowały, ludzie stracili masę pieniędzy. To nie są pojedyncze przypadki w polskim wymiarze sprawiedliwości, gdzie Emil Wąsacz po 21 latach został uniewinniony w pierwszej instancji.
Gdy rozmawiam o tym razem z moimi adwokatami, mecenasami, ludźmi, którzy znają moją sprawę, najczęściej powtarzane w jej kontekście słowo to jest "niewiarygodne". Rzeczy, które mnie spotkały, ten mechanizm i aparat państwa, który we mnie uderzył i rzeczy, które się działy w międzyczasie - to było naprawdę niespotykane, niewiarygodne.
Jak wygląda areszt tymczasowy dla człowieka, który nie miał żadnego styku z wymiarem sprawiedliwości, prokuratorami, więzieniem?
Tymczasowy areszt to jest coś dużo gorszego niż więzienie, bo ma się w nim mniej praw. Sprowadza się to do tego, że 23 godziny jest się zamkniętym w czteroosobowej celi o wielkości 13 metrów kwadratowych z jedną godziną na spacerniaku dziennie. Nie ma się de facto kontaktu z rzeczywistością. Pierwsze widzenie z rodziną miałem po dwóch miesiącach od tymczasowego aresztowania. Późniejsze były zawsze w obecności agenta CBA, który siedział obok i wszystkiemu się przysłuchiwał.
Zderzyłem z tym systemem po drugiej stronie. Z tym tak zwanym tymczasowym aresztowaniem. Słowo "tymczasowe" jest iluzoryczne i śmieszne, bo areszty się przeciągają. To jest tak jakby cały czas uciekająca meta.
To, nad czym dziś działamy, pracujemy, gdzie są aktywne organizacje przedsiębiorców, pracodawców czy w ogóle biznesu, jest po to, żeby ucywilizować tymczasowe areszty w Polsce, które za czasów rządów PiS-u zostały doprowadzone do absurdu i łamią prawa obywateli. W Niemczech, jeżeli jest ktoś tymczasowo aresztowany i prokurator w ciągu sześciu miesięcy nie pójdzie z aktem oskarżenia do sądu, to ta osoba jest automatycznie zwalniana. U nas te rzeczy trwają latami.
Czy to możliwe, że w przypadku twojego zderzenia z państwem, można wskazać na końcu jedną osobę, która miała na nie decydujący wpływ?
Na pewno premier jest ważny. Trzeba zmienić polskie prawo. Przyjąć rozwiązania, żeby zmienić praktyki dotyczące aresztów tymczasowych. Ta patologia dotyczy nie tylko ważnych figur polskiej gospodarki, ale tak naprawdę mowa tu o zwykłym lokalnym biznesie, gdzie bardzo często dochodzi do takich tymczasowych aresztowań.
Są pomysły, jak to zmienić teraz, po wyborach, przy nowych władzach. Są gotowe regulacje. Działa komisja kodyfikacyjna, która ma zmienić wiele przepisów dotyczących tymczasowych aresztowań. Tutaj przypomina mi się pewna anegdota, która dobrze obrazuje, jak wyglądały te tymczasowe areszty za rządów PiS-u. Podczas mojego tymczasowego aresztowania, za czasów ministra Ziobry, wprowadzono coś, co w żargonie prawniczym nazywa się "Lex Osiecki". Co to jest?
Otóż kiedyś, gdy było się tymczasowo aresztowanym i prokurator wnioskował o przedłużenie aresztu, ale sąd nie wyraził na nie zgody, ten człowiek mógł wyjść za kaucją i normalnie wychodził. Potem prokurator mógł złożyć zażalenie, które było później rozpatrywane w sądzie apelacyjnym. W moim przypadku po dwóch miesiącach, następowało wtedy ponowne aresztowanie, pomimo braku nowych okoliczności.
Niemniej jednak tak to działało. Ponieważ chyba zirytowało to pana ministra Ziobrę, że ja wchodziłem i wychodziłem z aresztu, postanowiono zmienić prawo i powstało "Lex Osiecki". Sprowadza się to do tego, że jeśli sąd zdecyduje, że tymczasowo aresztowany może wyjść za kaucją, ale prokurator wstanie wtedy na sali i powie "ja się temu sprzeciwiam", to ten człowiek zostaje w areszcie do czasu rozpatrzenia apelacji.
W Polsce za czasów rządu PiS-u tych tymczasowych aresztów było dwa razy więcej niż wcześniej, chociaż zawsze było ich dosyć dużo. Tym, co też jest porażające, jest skuteczność prokuratorów. Gdyby inne urzędy w Polsce były tak skuteczne, mielibyśmy superpaństwo. Procent akceptacji wniosków o tymczasowe aresztowanie to jest więcej 94-95%. Mamy sędziów, którzy nigdy w życiu nie odmówili wniosku o tymczasowe aresztowanie. W moim przypadku, czas na zapoznanie się z aktami, wynosił dwie godziny. Te rzeczy się dzieją błyskawicznie. Coś, co jest dramatyczne, to jest tak zwana przesłanka wysokiej kary, co de facto dotyczy każdego.
Dzisiaj wystarczy powiedzieć, że ktoś jest podejrzewany o przestępstwo, za które można być skazanym powyżej pięciu czy tam ośmiu lat pozbawienia wolności. To jest wystarczająca przesłanka do tego, żeby kogoś tymczasowo aresztować. Tymczasowe aresztowanie nie powinno przesądzać o winie, powinno być po to, żeby zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania - mówiąc prawniczym żargonie.
Tymczasowo aresztowani powinni być ci, którzy zagrażają społeczeństwu, którzy chcą uciekać, mataczyć, coś ukrywają. Nic takiego nie było w moim przypadku. A przy kolejnych tymczasowych aresztowaniach, nawet ci ludzie dobrej zmiany i neo sędziowie mieli z tym problem, żeby uzasadnić to moje powtórne zatrzymanie.
W jednym z uzasadnień mojego ponownego tymczasowego aresztowania sędzia napisał, że Piotr Osiecki miał tak dobre i ustabilizowane życie i tak szerokie dobre relacje w świecie, że prawdopodobnie zrobi wszystko, żeby mieć dalej dobre życie i nie będzie mataczyć. Ergo: mam stałe źródło dochodu, mam dom, jestem po prostu normalnym obywatelem, więc poprzez zaprzeczenie powinienem być przestępcą, żeby móc mnie wypuścić.
Masz pewność, że po wyborach, po zmianie politycznej to się zmieni z automatu?
Oczywiście, że nie mam pewności. Z mojej perspektywy te rzeczy się dzieją, ale one się dzieją za wolno. Zmiany powinny być szybsze i w większej skali. Presja, presja i jeszcze raz presja na polityków.
Natomiast wydaje mi się, że mój przypadek i ogromna liczba tych tymczasowych aresztowań ludzi ze świata biznesu czy przedsiębiorców, że te sprawy zazwyczaj teraz się kończą. To trwa latami, jest mielenie tych rzeczy i potem się okazuje, że ktoś czegoś nie doczytał, zmienia się opinia biegłych. Bardzo często ten tymczasowy areszt to jest tak naprawdę już odbywanie kary. Mimo wszystko wierzę w to i mam nadzieję, że teraz jest inaczej.