Kiedy PiS zdecydował, że na czele Trybunału Konstytucyjnego stanie ktoś taki, jak Bogdan Święczkowski, chyba nikt nie miał wątpliwości, że chodzi bardziej o PiS-owskiego żandarma niż kogoś, kto ma pilnować ładu; dziś widać to czarno na białym - powiedział premier Donald Tusk, pytany o list prezesa TK do szefa policji.


Na najbliższy poniedziałek, 29 września, zaplanowane jest posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa, na które b. szefa MS Zbigniewa Ziobry ma doprowadzić policja. Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski w liście do szefa KGP Marka Boronia stwierdził, że ewentualne zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Ziobry będzie stanowiło bezprawne działanie funkcjonariuszy, mogące rodzić odpowiedzialność prawną, w tym karną. Dodał, że policjant jest zobowiązany odmówić wykonania rozkazu lub polecenia, jeśli łączyłoby się ono z popełnieniem przestępstwa.
O sprawę pytany był na piątkowej konferencji prasowej w Grójcu premier Donald Tusk. - Równie dobrze policja mogłaby powiedzieć, że nie podoba im się w jakiejś sprawie stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, więc ich aresztują - stwierdził szef rządu. - To jest mniej więcej ten sam poziom idiotyzmu i kompletnej pogardy dla państwa prawa - dodał.
- Jak PiS zdecydował, że na czele Trybunału stanie ktoś taki, jak pan Święczkowski, to chyba nikt nie miał wątpliwości, że chodzi bardziej o PiS-owskiego żandarma niż kogoś, kto ma pilnować ładu konstytucyjnego w Polsce i to czarno na białym dzisiaj widać - ocenił premier.
Według szefa rządu „to jest bardzo zły moment w historii polskiego prawa”. - To jest taka kropka nad „i”, takie już bezwstydne powiedzenie: „co tam prawo, konstytucja, podział władz, my tutaj będziemy rozstrzygać o tym, jak to prawo ma wyglądać”. W wydaniu Święczkowskich i tego typu podobnych aparatczyków to wygląda wyjątkowo szpetnie - powiedział Tusk.
O zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu Ziobry na posiedzenie w zeszłym tygodniu zdecydował Sąd Okręgowy. - Sąd uznał, że te przesłanki (...) uporczywe niestawiennictwo, uporczywe uchylanie się od złożenia zeznań, które stanowią podstawę do orzeczenia takiego środka, zostały spełnione i w związku z tym sąd uwzględnił wniosek komisji - mówiła wówczas rzeczniczka prasowa ds. karnych sądu, sędzia Anna Ptaszek.
W związku z wykorzystywaniem w Polsce oprogramowania Pegasus m.in. do inwigilacji przeciwników politycznych sejmowa komisja śledcza próbuje przesłuchać Ziobrę od ponad roku. Były minister, podobnie jak inni politycy PiS, uważa, że komisja śledcza działa nielegalnie, uzasadniając to wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 10 września ub.r. stwierdzającym, że uchwała Sejmu o powołaniu tej komisji jest niekonstytucyjna.
W marcu ub.r. Sejm podjął uchwałę, w której stwierdził, że „uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć TK wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy”. Od czasu podjęcia tamtej uchwały przez Sejm, wyroki TK nie są publikowane w Dzienniku Ustaw.
Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Według przekazanych dotąd, m.in. przez NIK, informacji Pegasus zakupiono jesienią 2017 r. dla CBA, ze środków w zasadniczej części (25 mln zł) z Funduszu Sprawiedliwości. (PAP)
sno/ sdd/ mow/