Iwona Morawiecka sprzedała "słynną" już działkę na wrocławskim Oporowie dużo poniżej ceny rynkowej. Kupiła ją nowo powstała firma, która kapitał "pożyczyła" od firmy założonej przez właściciela Techlandu.


Przypomnijmy. Działkę wielkości 15 ha kupiło małżeństwo Morawieckich od jednej z parafii w 2002 roku, płacąc za nią około 700 tys. zł, choć rzeczoznawca wyceniał wówczas jej wartość na około 4 mln zł. Taką cenę tłumaczono dobrymi relacjami między małżeństwem a Kościołem, który przez to zdecydował się na znaczną bonifikatę. Tuż przed wejściem do rządu premier przepisał ją na żonę i w ten sposób nie musiał ujawniać jej w swoich oświadczeniach majątkowych. Podobnie zrobił z częścią swoich nieruchomości. Teraz dziennikarze "Gazety Wyborczej" prześwietlili dalsze losy ziemi położonej na styku południowych dzielnic Oporowa i Muchoboru Wielkiego, które są bardzo atrakcyjne pod względem inwestycyjnym.
Jak się okazało, kiedy zrobiło się o działce głośno (w grudniu 2021 roku), to Iwona Morawiecka nie była już jej właścicielką. W sierpniu 2021 roku miała ją sprzedać spółce założonej przez dolnośląskich prawników. Firma, która prowadziła działalność przez kilka miesięcy i miała kapitał początkowy ustalony na 10 tys. zł (podwyższony przed transakcją do 310 tys. zł), zapłaciła za grunt gotówką. Była to kwota 14,9 mln zł.
Po analizie dokumentów, dokonanych przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej", okazało się, że na zakup oporowskiej działki pieniądze pożyczono od firmy AP Marchewka Investment, której obsługą zajmuje się właśnie jeden z kupujących prawników. Co więcej, zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa - mowa bowiem o Pawle Marchewce, właścicielu Techlandu, który znalazł się na 10. miejscu listy "Forbes" z majątkiem rzędu 4,1 mld zł. Do niego należą także wieżowce, które wcześniej stanowiły własność BZ WBK, w czasie gdy prezesem banku był Mateusz Morawiecki.
Wszystkie zainteresowane strony odmówiły komentarza w tej sprawie. Później Paweł Marchewka wynajął firmę PR-ową, która przesłała stwierdzenie, że "potwierdzam, że Pan Paskart, ze względu na współpracę z nami zwrócił się do nas z prośbą o pożyczkę. Została ona udzielona na atrakcyjnych dla nas warunkach finansowych, jest potwierdzona odpowiednimi zapisami umowy. Nie był mi znany cel, na który zostały przeznaczone środki z pozyskanej pożyczki". Jak się okazało, biznesmen na tyle zaufał swojemu prawnikowi, że nie zabezpieczono pożyczki wpisem do hipoteki gruntu. Co więcej, została ona udzielona na bardzo krótki czas (biorąc pod uwagę kwotę), bo ma być ona zwrócona jeszcze w 2022 roku. Jedynym zabezpieczeniem miał być podpisany weksel.
Porównujac ceny, ponownie w 2021 roku działka ta została sprzedana znacznie poniżej swojej wartości. Spółka prawników zapłaciła za nią bowiem 100 zł za m.kw., gdzie ceny w okolicy sięgają prawie 900 zł za m. kw.
aw