Nie ustają turbulencje na chińskim rynku akcji. Shanghai Composite osunął się o ponad 3% i z formalnego punktu widzenia wkroczył na terytorium bessy.


Dziesiątą w tym roku sesję chińskie giełdy kończą pod kreską. Indeks Shanghai Composite spadł o 3,5% i wrócił poniżej psychologicznej bariery 3000 pkt. Wynik 2900,97 pkt. na koniec dnia to najniższy poziom od 9 grudnia 2014 r.
Stosując amerykańskie kryteria ogłaszania bessy (-20% od ostatniego szczytu), należałoby stwierdzić, że właśnie dziś chiński rynek akcji wszedł na „niedźwiedzie” terytorium. Od lokalnego szczytu z 22 grudnia Shanghai Composite traci już 20,56%, od początku tego roku 18,03%, a od historycznego maksimum z 12 czerwca 2015 r. (5166,35 pkt.) aż 43,85%.
Jedną z przesłanek do dzisiejszych spadków były kolejne dane makroekonomiczne, które rozczarowały inwestorów. W grudniu roczna dynamika wzrostu podaży pieniądza M2 sięgnęła 13,3% wobec oczekiwanych 13,5% i 13,7% odnotowanych w listopadzie. Większy zawód sprawiły dane o nowych kredytach, których w grudniu udzielono na kwotę 597,8 mld juanów wobec rynkowego konsensusu na poziomie 700 mld juanów i 708,9 mld juanów w listopadzie.


Spadki obserwowaliśmy dziś też na innych chińskich indeksach. Shenzhen Composite stracił 3,40%, CSI300 3,19%, a ChiNext 2,86%. Pod kreską zamknęły się także główne azjatyckie indeksy: japoński Nikkei (-0,54%), hongkonski Hang Seng (-1,50%) czy koreański Kospi (-1,11%).